Dobrostan zwierząt coraz częściej wpisany jest w politykę dużych sieci handlowych. Ale czy klienci chcą za to płacić?
Podczas konferencji na temat etycznych i prawnych aspektów ochrony dobrostanu zwierząt w Toruniu podkreślano, jak ważne jest zachowanie równowagi w określaniu zasad chowu.
Osoby zajmujące się hodowlą zwierząt jako pierwsze odpowiadają za dobrostan, bo od nich zależy jego utrzymanie. Kwestią tą interesują się także organizacje zajmujące się ochroną zwierząt. Domagają się poprawy warunków chowu oraz wprowadzenia znaków jakości, które poświadczą, że dobrostan zwierząt został zachowany. W ślad za nimi podążają duże sieci handlowe.
Zdaniem Małgorzaty Głowackiej ze Smithfield Polska, sieci handlowe coraz częściej mają dobrostan wpisany w swoją politykę handlową i wymagają takiego towaru od dostawców, często wykraczając z normami poza obowiązujące przepisy prawne. Tylko, czy konsumenci również tego oczekują i czy są skłonni płacić więcej za żywność wyprodukowaną w warunkach podwyższonego dobrostanu? Czy to aby nie są tylko strategie marketingowe sieci handlowych na przyciągnięcie klientów kosztem rolników? Była przecież moda na mleko czy mięso non-GMO, która jak szybko się pojawiła, tak też szybko przeminęła, a to rolnicy ponieśli nakłady na sprostanie wymogom takiej produkcji.
– Łatwo wpływać na przeciętnego konsumenta, który nie ma fachowej wiedzy na temat produkcji zwierzęcej, a jedynie ma w głowie idylliczny obraz wsi. Brakuje dostępu do informacji lub po prostu klienci nie wiedzą, gdzie jej szukać – mówił Aleksander Dargiewicz, prezes Krajowego Związku Pracodawców-Producentów Trzody Chlewnej „Polpig”.