Na Rynku Hurtowym w Broniszach przybywa warzyw z importu. W ofercie sprzedawców w stałej sprzedaży jest już cukinia z zagranicy, a połowę asortymentu sałaty lodowej i bakłażana stanowi właśnie import.
- Zazwyczaj ogórki przyjeżdżały z Rosji lub Hiszpanii. A w tym roku mamy też ogórki albańskie - mówi ekspert. Zaznacza jednocześnie, że krajowe ogórki są już bardzo drogie - te z zimowych nasadzeń kosztują nawet 7 zł/kg.
Nie ma za to jeszcze importowanej papryki, bo polscy producenci nadal dowożą towar.
Wyjątkowo droga jest cebula, za to na ziemniaki chętnych brak
Jeśli zaś chodzi o warzywa gruntowe, ceny są stabilne, a podaż wysoka. Wahaniom ulega jedynie cena kalafiora, który raz kosztuje 2,50 zł, a raz 5 zł, w zależności od dostępności.
- Nie dość, że ziemniak tani jak barszcz, to jeszcze nie ma go jak sprzedać. Po parę worków schodzi jedynie. Ale to wina rządu, że pozwolił się rozpasać sieciom handlowym. One wykańczają handel hurtowy, bo ludzie zamiast do warzywniaka czy na targowisko, lecą kupować do Biedronki czy Lidla zwiędnięte ziemniaki nie wiadomo skąd. I to sześć razy droższe niż moje – mówi nam rolnik z okolic Ożarowa Mazowieckiego.
Sałacie i szpinakowi pomieszało się lato z jesienią
Po letnich zawirowaniach, spowodowanych niekorzystną pogodą, wreszcie są regularne dostawy sałaty i szpinaku.
Producenci dyni: teraz nie jest źle, ale przeraża nas następny rok
Oczywiście na Bronisze dojeżdża bardzo dużo dyni, bo w końcu trwa sezon na to jesienne warzywo. Ceny i zainteresowanie kupców jest w miarę dobre, ale producenci, z którymi rozmawialiśmy, martwią się, czy w następnym roku będzie ich stać na uprawę.
Kolejny producent dodaje, że z przerażeniem spogląda w przyszłość.
- Co bym nie posiał, czy nie posadził, nie będzie się opłacać. Szalejąca drożyzna wykończy rolnictwo, a rząd bezradnie się temu przygląda i nie wyciąga żadnej pomocnej ręki - ocenia ogrodnik spod Błonia.
Sadownicy załamani. Handel jabłkiem stoi zamiast ruszyć z kopyta
- Przeciętna cena to 20-25 zł za skrzynkę. Ale są wyjątki, jak np. Emipre, który kosztuje 30-35 zł/skrzynkę - wylicza ekspert Rynku.
Kmera zaznacza, że w tym roku wszyscy sadownicy narzekają na popyt. Słabe zainteresowanie ze strony kupujących to bardzo dziwne zjawisko, bo o tej porze roku handel jabłkiem powinien się rozkręcać, konsumenci powinni zwiększyć aktywność zakupową, a tymczasem idzie to mozolnie.
Z kolei producent jabłek spod Błędowa zaznacza, że nie rozumiem, czemu konsumenci w dobie pandemii nie sięgają po zdrowe, polskie owoce
- Handel wygląda bardzo słabo, tak źle nie było nigdy. Przecież się mówi, że należy jeść jedno jabłko dziennie, by uniknąć doktora. To teraz, przy szalejącym koronawirusie każdy tych jabłek powinien jeść ile wlezie. A tu marazm kompletny. Stoję dwa dni i sprzedałem 5 skrzynek - oburza się sadownik.
Kolejny rozmówca zauważa, że dziś na Rynku ceny są takie, jak były 20 lat temu, a koszty produkcji kilkanaście razy wyższe.
A jakie są ceny warzyw i owoców na Rynku Hurtowym w Broniszach? O tym dowiesz się z filmu!