Polska zwiększyła produkcję wołowiny o 40%
– Z perspektywy ostatnich 13 lat zwiększyliśmy w Polsce produkcję wołowiny o 40%. W żadnym liczącym się w tej produkcji unijnym kraju nie osiągnięto takiego wzrostu. Jesteśmy szóstym największym producentem wołowiny w Unii Europejskiej, konkurujemy z takimi krajami, jak Francja, Niemcy, Włochy, Hiszpania i Niderlandy – mówił Jakub Olipra, starszy ekonomista z Banku Credit Agricol.
Do krajów, w których ta produkcja rozwija się również dynamicznie, należą Irlandia i Niderlandy. W Irlandii jest to pokłosiem między innymi również dynamicznego wzrostu produkcji mleczarskiej. W Niderlandach z kolei dalszy wzrost jest ograniczony wymogami związanymi z nową WPR, która narzuca coraz wyższe ograniczenia środowiskowe. Oznacza to, że pogłowie bydła w kolejnych latach będzie tam stopniowo redukowane.
W ocenie Jakuba Olipry, Polska ma szansę stać się wkrótce trzecim największym krajem pod względem pogłowia bydła w UE. W krajach, które są liderem w tej dziedzinie, tj. we Francji oraz w Niemczech, pogłowie bydła w ostatnich latach silnie spada. U nas natomiast od 2010 r. pogłowie bydła zwiększyło się o 15%.
Polacy jedzą 4-krotnie mniej wołowiny niż Niemcy
– Zaskakujące jest jednak to, że mimo tak dobrych wyników ciągle mamy problem z niskim poziomem spożycia wołowiny, które wynosi zaledwie 3,6 kg na osobę i jest najniższe w Unii. Spożywamy za to coraz więcej drobiu, a konsumpcja wieprzowiny jest w miarę stabilna. W dłuższej perspektywie trzeba będzie liczyć się, co jest już widoczne w krajach Europy Zachodniej, ze spadkiem konsumpcji mięsa ogółem, aczkolwiek na przykład w Niemczech zauważa się jednocześnie trend sięgania po mięso coraz wyższej jakości – zaznaczał Olipra.
Jak mówiła obecna na forum Wioletta Wenklar z firmy Polfood, niemieccy konsumenci, którzy rocznie spożywają prawie 14 kg wołowiny na osobę, zwracają coraz większą uwagę na to, gdzie i w jakich warunkach było wyprodukowane mięso.
– Od 1997 do 2022 roku spożycie mięsa w Niemczech spadło z 60 do 52 kg rocznie na osobę, aczkolwiek odbyło się to z korzyścią dla wołowiny, której konsumpcja wzrosła. Gastronomia i konsumenci stawiają coraz mocniej na mięso świeże – zaznaczała Wenklar.
Jakub Olipra: musimy popracować nad promocją spożycia wołowiny
Mając na względzie fakt, że Niemcy mają coraz mniej bydła, jest pewna szansa dla wzrostu eksportu, musimy jednak dostosować się do zapotrzebowania tamtejszego rynku.
Jak mówił Olipra, spożycie wołowiny jest silnie skorelowane z zamożnością społeczeństwa.
– Jeśli jednak porównamy ten wskaźnik z danymi pokazującymi konsumpcję wołowiny, widać wyraźne, że w Polsce spożycie jest zdecydowanie niższe, niż wynikałoby to z poziomu zamożności naszego społeczeństwa, bo przecież Polska nie jest najbiedniejszym krajem w Unii, a jemy najmniej wołowiny. Wskazuje to więc ewidentnie, że trzeba mocno popracować nad promocją – zaznacza ekonomista.
Eksport polskiej wołowiny wzrósł aż o 30 procent
Z danych zaprezentowanych przez Oliprę wynika, że choć w tej kwestii jest jeszcze dużo do zrobienia, Polska radzi sobie coraz lepiej z eksportem wołowiny. W ubiegłym roku polski eksport wołowiny osiągnął rekordową wartość 2,4 mld euro – był to wzrost rok do roku o 30%.
– Oczywiście przyczynił się do tego wzrost cen skupu i mięsa, ale warto zaznaczyć, że świadczy to również o tym, że branża wołowiny wzmacnia swoją pozycję na międzynarodowych rynkach. Polska wołowina i produkty z tego mięsa są eksportowane na 84 rynki. Jej odbiorcami są głównie unijne kraje, takie jak: Włochy, Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Hiszpania. Wysyłamy tam głównie mięso. O wiele mniejsze znaczenie mają tutaj mięso mrożone oraz przetwory – zaznaczał ekonomista.
Ceny bydła będą niższe niż obecnie, ale powinny spaść także koszty produkcji
Jakub Olipra nie ma dobrych wieści, jeśli chodzi o ceny skupu bydła. Według niego będą one niższe, aczkolwiek biorąc pod uwagę to, co dzieje się z cenami zbóż, roślinami wysokobiałkowymi i nawozami, w jego ocenie spadnie także presja kosztów produkcji, co nie powinno mocno zaważyć na opłacalności produkcji. Ekonomista zwrócił również uwagę, że ze względu na spadające ceny mleka, a tym samym spadek opłacalności tej produkcji, na rynku wzrośnie podaż bydła, co będzie oddziaływało w kierunku spadku cen – według jego przewidywań światowy rynek mleka wszedł w spadkową fazę cyklu, która potrwa do trzeciego kwartału przyszłego roku.
Jakub Olipra podzielił się też prognozami dotyczącymi warunków makroekonomicznych, które będą oddziaływały w najbliższym czasie na koszty produkcji oraz decyzje zakupowe konsumentów.
– Uważamy, że szczyt inflacji jest już za nami. Będzie ona powoli spadać i w IV kwartale osiągnie wartość jednocyfrową. Ceny skupu produktów rolnych znajdą odzwierciedlenie w cenach detalicznych w ciągu 4–5 miesięcy. Pomimo spowolnienia wzrostu gospodarczego nie powinno rosnąć bezrobocie. W naszej ocenie nie będzie już podwyżek stóp procentowych, a nawet pojawia się szansa na to, by w przyszłym roku pojawiły się pierwsze obniżki stóp procentowych, tj. z poziomu 6,75 do 5,75. Z punktu widzenia eksportu i konkurencji polskiej wołowiny na rynkach zewnętrznych cenną informacją jest ta, że nie ma za bardzo przestrzeni do umocnienia złotego – przekonywał Olipra.
Najmniejszy błąd może drogo kosztować
Marek Dudziński z Osi Poland Foodworks zwracał uwagę na budowanie relacji pomiędzy producentami wołowiny a ubojniami, która powinna polegać na transparentności i integracji.
W ciągu 10 lat jego firma doprowadziła do tego, że 90% bydła kupowane jest bezpośrednio od producentów, w tym od grup producentów. Rola grup jest tutaj bardzo ważna, ponieważ produkcja wołowiny jest bardzo rozproszona. Dudziński mówił także o konieczności zintegrowania całej branży, począwszy od unasienniania, a skończywszy na transporcie, uboju zwierząt oraz wysyłce mięsa.
– Integracja wzmacnia nasza pozycję negocjacyjną, co ma przełożenie na korzyści finansowe, jest to oczywiście bardzo istotne, ale integracja powinna również dać wszystkim jej uczestnikom poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Od paru lat kilka organizacji w Polsce chce udowodnić wszystkim dookoła, że w naszym kraju nie jest przestrzegany dobrostan zwierząt, atakując ubojnie, firmy transportowe i rolników. Jest to krzywdzące dla całego sektora i tylko rozmawiając, zrzeszając się i wzajemnie się edukując, jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić. Nie możemy sobie pozwolić na najmniejszy błąd, ponieważ może to być wykorzystane przeciwko nam – przekonywał Dudziński.
Przedstawiciel Osi Poland Foodworks zwracał także uwagę na wzrost zapotrzebowania na wołowinę pochodzącą od wolców i jałówek premium.
Jakie będą dopłaty w ramach ekoschematu "Dobrostan zwierząt"?
O tym z kolei, jak rolnicy mogą polepszyć dobrostan utrzymywania bydła i otrzymać za to gratyfikację finansową, mówił Jarosław Cieślak z Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego. Doradca przypomniał, że zobowiązania z tytułu tych płatności, które od tego roku weszły w skład ekoschematów, są zobowiązaniami rocznymi. Praktyki dobrostanowe są punktowane, a każdy punkt jest warty 100 zł.
– Rolnik, który zdecyduje się na korzystanie z płatności dobrostanowych, będzie zobowiązany do posiadania planu poprawy dobrostanu zwierząt, z wyjątkiem tych rolników, którzy będą starali się o pieniądze z tytułu prowadzenia wypasu. W tym przypadku wymagany będzie rejestr wypasu obejmujący każdą sztukę. Wszystkie płatności z tytułu poprawy dobrostanu bydła objęte są degresywnością – zaznaczał Jarosław Cieślak z WODR-u.
Doradca wspomniał także o planowanym uruchomieniu płatności dobrostanowych za utrzymywanie krów mamek w systemie otwartym oraz propozycji rozdzielenia wymogu zwiększenia powierzchni bytowej o 20% od pozostałych praktyk dobrostanowych, czyli od wybiegu oraz utrzymywania na ściółce. Wyraził nadzieję, że Komisja Europejska lada dzień zatwierdzi te zmiany, tak by rolnicy mogli z nich skorzystać jeszcze w tym roku.
Dotacje dla grup producentów rolnuch na nowych zasadach
O tym natomiast, jak będzie można pozyskać pieniądze na integrację, czyli o wsparciu dla grup i organizacji producentów, mówiła Agnieszka Leszczyńska z ministerstwa rolnictwa. Prelegentka zwróciła uwagę, że został opublikowany projekt rozporządzenia regulującego przyznawanie tej pomocy w latach 2023–2027. Zachęcała jednocześnie do zgłaszania uwag, dając nadzieję, że jeśli jakieś propozycje spotkają się z negatywnym odzewem, resort rozważy ich zmianę.
Uruchomienie naboru wniosków na to działanie planowane jest na 7 sierpnia. Wnioski o wsparcie będą mogły składać grupy producentów uznane nie wcześniej niż 1 stycznia 2023 r.
Członkami nowych grup będą mogli być rolnicy, którzy byli już członkami grupy ze względu na ten sam produkt, aczkolwiek ich produkcja nie będzie wliczana do podstawy wypłaty pomocy. Tak jak dotychczas, wsparcie będzie wypłacane przez 5 lat, przy czym dla grup producenckich zostało ograniczone do 60 tys. euro rocznie i nie więcej jak 6 tys. euro na jednego członka grupy. W pierwszym roku działalności wyniesie ono 10% wielkości produkcji, a w kolejnych ma być zmniejszane o pół punktu procentowego. Pieniądze będzie trzeba wydać nie później niż w ciągu 3 lat, licząc od uzyskania ostatniej płatności.
Rolniku, czytaj, co podpisujesz
Mecenas Rafał Banasiewicz uczulał rolników, aby zapoznawali się z umowami, które podpisują.
– Z mojego doświadczenia wynika, że 80% rolników, poza ceną i ewentualnie terminem realizacji, nie zwraca uwagi na pozostałe zapisy umów, które podpisują, co może mieć przykre dla nich konsekwencje – mówił Banasiewicz.
Mecenas tłumaczył m.in., aby rolnicy zwracali szczególną uwagę na zapisy zawarte w umowach, w sytuacji gdy decydują się na niewywiązanie się z umowy.
– Rolnicy z reguły patrzą jedynie na wysokość kary umownej, a umowy kontraktacji zawierają często też tak zwaną klauzulę o odszkodowaniu. Co oznacza, że nawet dobrowolne zapłacenie przez rolnika kary umownej nie zwolni go z dalszej odpowiedzialności. Takie odszkodowanie jest często bronią o wiele groźniejszą niż kara umowna, dlatego że karę umowną jesteśmy w stanie wyliczyć. Natomiast odszkodowanie jest ryzykiem, którego nie ma możliwości oszacowania w momencie, kiedy zrywamy umowę albo jej nie wykonujemy – zaznaczał Banasiewicz.
Magdalena Szymańska