Polska najbezpieczniejszym państwem pod względem żywnościowym w Unii Europejskiej
Szczególne miejsce zajmuje tu Polska, ze względu na fakt otrzymania miana najbardziej bezpiecznego pod względem żywnościowym państwa w Unii Europejskiej. Trudno nie zgodzić się z tą tezą, niemniej nie da się jej rozpatrywać w oderwaniu od uwarunkowań występujących w poszczególnych państwach. Mówiąc wprost, to, że jakieś państwo produkuje dużo, a przy tym efektywnie, może mieć się nijak do jego bezpieczeństwa żywnościowego.
Twierdzenia takie, owszem, mogłyby być sensowne, ale w epoce przed globalizacją rolnictwa. Kolejną kwestią jest fakt, że znaczne nadwyżki żywności nijak mają się do rentowności. To akurat autorzy wymienionego raportu zaznaczają, akcentując udział zagranicznego kapitału w handlu detalicznym.
W roku 2022 wynosił on w Polsce aż 56%. To jeszcze za mało, aby mówić o przejęciu polskiego rynku sprzedaży detalicznej, niemniej jest to już poziom, który może dawać sporo do myślenia. Głównie w kwestii bycia beneficjentem owego bezpieczeństwa żywnościowego Polski.
Warto tu przytoczyć zauważony również przez autorów raportu fakt, że jedyną dobrze zorganizowaną branżą w polskim sektorze rolno-spożywczym jest mleczarstwo. Głównie ze względu na jego strukturę, która opiera się o integrację produkcji mleka w formie spółdzielni. Swoją drogą, znaczna część będących w mniejszości firm działających w innej formie naśladuje spółdzielnie w codziennej działalności. Niektórzy twierdzą, że w sposób nieco wymuszony. Jednak niekoniecznie musi to być prawdą i prawdopodobnie nie jest. Dobre spółdzielcze wzorce najzwyczajniej się opłacają.
Co jest obecnie głównym problemem europejskich producentów mleka?
Polskich producentów mleka, tak jak i rolników działających w innych sektorach, w porównaniu do ich kolegów – szczególnie z Europy Zachodniej – trapi głównie problem dostępu do kapitału. Wśród producentów mleka przez lata był on mniej dotkliwy.
Mleczarnie działające na polskim rynku w trudnych momentach kapitał ten dostarczały do gospodarstw rolnych. Wyrazem tego są fundusze, jakie funkcjonują w ramach spółdzielczych struktur, a których celem było udzielanie pożyczek na inwestycje lub też swego rodzaju transformację gospodarstw do wyższego standardu. Dziś nie są one już wystarczające i nie jest wykluczone, że z czasem produkcja mleka w Polsce przestanie rosnąć.
Najzwyczajniej, ten kto do pewnego momentu nie zainwestował, napotka zbyt wysoką barierę wejścia. W takim wypadku wyjściem z sytuacji może być jedynie osiąganie wyższej rentowności produkcji lub dokapitalizowanie produkcji typowo już protekcjonistycznymi metodami. Jak na razie, polska produkcja mleka nadal korzysta z niższych w porównaniu do zachodnioeuropejskich kosztów. Szacunki mówią o wkładzie w produkcję o 10 do 20% niższym niż w Europie Zachodniej. Jednak przewaga ta z roku na rok topnieje i jest niemal pewne, że w bardzo krótkiej perspektywie polscy hodowcy będą mierzyć się dosłownie z tymi samymi problemami co Francuzi czy Niemcy.
W krajach starej Unii Europejskiej produkcja mleka przestała rosnąć
W wymienionych krajach produkcja mleka właściwie przestała rosnąć. Owszem, od czasu do czasu pojawiają się informacje o wzrostach lub spadkach produkcji. Spowodowane są one jednak w znacznej mierze nie klasycznymi relacjami pomiędzy popytem i podażą, a różnego rodzaju nadzwyczajnymi zdarzeniami, w które ostatnio otoczenie gospodarcze obfitowało.
Wzrosty i spadki produkcji mleka w krajach tak zwanej starej Unii występują przy określonym pułapie ceny mleka surowego, gwarantującym rentowność produkcji. Łatwo to zauważyć. Kiedy cena mleka surowego spada poniżej 45 eurocentów, bardzo szybko następuje spadek produkcji chociażby w Niemczech. Jednocześnie dość szybko trend się odwraca powyżej wymienionego pułapu. Jednak w takiej sytuacji łatwo osiągnąć punkt krytyczny, z którego odwrotu już nie ma.
Przykładem takiej sytuacji są Włochy, które stają się jednym ze znaczących odbiorców polskich produktów i półproduktów mleczarskich. Pogłowie bydła w tym kraju, który nadal jest znaczącym w Unii Europejskiej producentem mleka surowego, spadło już do poziomu, który można określić jako alarmujący. Od początku roku jest to spadek około 5%.
W wyniku splotu różnego rodzaju zdarzeń, z których pierwszym było bankructwo największego na świecie, włoskiego koncernu mleczarskiego (Parmalat), ten kojarzony z wysokiej jakości serami kraj przestał być samowystarczalny pod względem pokrycia konsumpcji wewnętrznej produkcją krajową. W ostatnich latach deficyt ten wynosił od 3 do 10%.
Wśród mniejszych unijnych producentów można odnaleźć bardziej dosadne przykłady. Może za niego posłużyć chociażby Grecja. Samowystarczalność tego kraju pod względem produkcji mleka w ostatnich latach kształtuje się na poziomie 50%.
Widać, że europejskie mleczarstwo kształtowane jest przez państwa zlokalizowane w północnej części kontynentu. Poza największymi producentami, znaczny udział posiadają również Szwecja czy Irlandia. Jednak i po nich widać, że nie tylko nadwyżki produkcyjne mogą kształtować bezpieczeństwo mleczarstwa.
Ogromną rolę odgrywają uwarunkowania, w jakich rolnictwo funkcjonuje. Ryzyka mogą mieć różne źródła. W Szwecji wyjątkowo dużym czynnikiem jest demografia. Owszem, na dziś produkcja jest znaczna i generująca nadwyżki, jednak połowa tamtejszych hodowców bydła mlecznego jest w wieku emerytalnym.
Które kraje uznaje się za najbardziej bezpieczne żywnościowo w kontekście globalnym?
Istotnymi czynnikami dla bezpieczeństwa żywnościowego w obszarze produkcji rolnej jest również struktura gospodarstw, dostępność rynków czy możliwości logistyczne. Nie da się rozpatrywać tej kwestii tylko przez pryzmat nadwyżek czy niedoborów. Tak samo, jak drugorzędną sprawą jest wielkość gospodarstw rolnych.
Za najbardziej bezpieczne żywnościowo uznaje się jednak takie kraje, jak Australia, Kanada czy Stany Zjednoczone, gdzie dominuje duża w skali produkcja rolna. Jednak, jak widać na polskim przykładzie, wcale nie jest to warunek konieczny przy sprzyjających innego rodzaju uwarunkowaniach.
W całej dyskusji o rynku rolno-spożywczym trudno nie pominąć pewnej patologii, a mianowicie państw, które generują nadwyżki żywności, a panuje w nich głód. Przykładem mogą być tu chociażby Indie, które podaje jako przykład unijny komisarz do spraw rolnictwa Janusz Wojciechowski. Ma to być rzekomo przykład sytuacji, w której małe gospodarstwa są w stanie produkować wydajnie. Słaby to przykład, ponieważ wedle szacunków 13% populacji Indii jest niedożywiona, a sam kraj jest definiowany jako poważnie zagrożony głodem. Blisko 3% dzieci w tym kraju umiera przed piątym rokiem życia, a 35% poniżej tego wieku charakteryzuje karłowatość. Być może to prawda, że małe jest piękne, ale jak widać, są granice przesady.
Artur Puławski