Czesi mówią „nie” m.in. polskiej żywności
Uchwalona przez posłów w styczniu br. nowelizacja ustawy o żywności miała wprowadzić od przyszłego roku obowiązkowy udział czeskiej żywności w sklepach na poziomie 55 procent. Docelowo w 2028 roku miało być to co najmniej 73 procent towarów pochodzenia krajowego.
To oczywiście uderzyłoby po kieszeni polskiego producenta, który w ostatnich latach sporo towarów eksportował do naszego południowego sąsiada.
Ustawa nie przeszła w Senacie
W miniony czwartek w czeskim Senacie odbyło się głosowanie nad ustawą. Jej odrzucenia domagał się m.in. Miroslav Toman, poseł i czeski minister rolnictwa, który publicznie mówił, że ustawa została źle napisana i mogłaby zaszkodzić dużej części rolników i producentów żywności, a nawet, że jest niewykonalna. Ostatecznie ustawa nie została przegłosowana i trafi ponownie do Izby Poselskiej.
Zabraknie głosów do odrzucenia weta?
Teraz ustawą znów zajmie się Izba Poselska, w której zasiada 200 reprezentantów. Żeby przełamać weto Senatu i tym samym wprowadzić „ustawę żywieniową” w życie potrzeba 101 głosów. Komentatorzy uważają, że będzie to trudne do osiągnięcia, gdyż największy klub poselski w czeskiej izbie niższej opowiedział się przeciwko kwotom.
Sprawie przygląda się Unia Europejska
Komisja Europejska zapowiedziała, że zbada zgodność przyjętych rozwiązań z prawem unijnym. Zdaniem KE wejście w życie ustawy oznaczałoby niezgodność przepisów z unijną swobodą przepływu towarów, a wprowadzanie kwot na krajową żywność jest zakazaną w UE formą dyskryminacji.
Michał Czubak
Fot. Pixabay