Ceny mleka na Litwie spadły o 40 proc.
Ceny mleka spadają w całej UE. Problem ten dotknął również litewskich rolników. Jak wylicza Litewskie Stowarzyszenie Producentów Mleka w lutym obniżki sięgnęły ponad 40 proc. Tamtejsze mleczarnie skupują mleko po 27 centów. Jeszcze w styczniu stawki sięgały 47 centów.
- Ceny skupu mleka surowego spadły do tego stopnia, że są już poniżej kosztów własnych. Dzisiaj mleko jest skupowane po takiej samej cenie jak w 2019 r., kiedy wszystko było o wiele taniej - ubolewa nad sytuacją w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Eimantas Bičius, dyrektor Litewskiego Stowarzyszenia Producentów Mleka.
Litewskie ministerstwo rolnictwa wskazuje, że ceny skupu mleka zaczęły spadać w związku ze znacznym spadkiem cen śmietany, masła i serów twardych na rynkach zagranicznych. Litwa eksportuje ok. 70 proc. swoich wyrobów mleczarskich.
Litewscy rolnicy wylewają mleko na pola. "Każde dojenie krowy jest nieopłacalne"
W związku z tak drastycznymi obniżkami litewscy rolnicy w ubiegłym tygodniu rozpoczęli akcję protestacyjną. Postawili zielone krzyże przed siedzibami głównych przetwórców i handlowców, a od kilku dni rozdają bezpłatnie mleko lub po prostu wylewają je z cystern lub kanek na pole. Jutro, 15 lutego będą rozdawać mleko w Kownie na targowisku Urmas.
Rolnicy domagają się w ten sposób bardziej sprawiedliwego podziału części ceny produktu, która znajduje się na półce sklepowej.
- W sklepie litr mleka kosztuje 1,7 euro, a rolnik otrzymuje 31 eurocentów. Udział państwa wynosi 31 centów, co stanowi podatek VAT. Reszta euro pozostaje u sprzedawców i kupców. Kto dzieli się zyskami? Myślę, że byłoby sprawiedliwe, aby spadek konsumpcji i spadek cen nie spoczywały wyłącznie na barkach rolników. Na przykład, gdy cena litra mleka w sklepie została obniżona o 10 eurocentów, cena zakupu również spadła o tę samą kwotę. Ciężar musi być dzielony na wszystkich poziomach” – wyjaśnia portalowi delfi.lt Audrius Vanagas rolnik z okolic Możejek.
Gospodarstwo Vanagosa zatrudnia 3-4 osoby, pracuje w nim także całe rodzina. Rolnik tłumaczy, że w tym roku na pokrycie kosztów potrzeba 35 centów za litr mleka, a obecnie dostaje 31 centów.
- Każde dojenie krowy jest nieopłacalne. Jeśli nic się nie zmieni i negocjacje zakończą się fiaskiem, akcje protestacyjne będą się rozszerzać. Minister rolnictwa zapowiedział plan działań, ale nie zawiera on żadnych istotnych działań. Owszem, można dostać pożyczkę, ale trzeba będzie ją spłacić i zapłacić odsetki – zaznacza rolnik.
oprac. Kamila Szałaj, fot. screen FB Paulius Macas, Stowarzyszenie Litewskich Producentów Mleka