Przed nami wiosna, a więc okres intensywnej ochrony roślin uprawnych. Rolnicy obawiają się jednak, że w tym roku będą musieli zapłacić za preparaty dużo więcej niż w latach ubiegłych. Martwi ich także dostępność niektórych substancji aktywnych – już w zeszłym roku części z nich nie można było kupić.
Niektóre środki ochrony roślin mogą zdrożeć nawet o 30 proc.
O to, jak wygląda sytuacja na rynku ochrony roślin i czy na tym polu też grozi nam drożyzna zapytaliśmy przedstawicieli firm chemicznych produkujących i dystrybuujących te produkty. Niestety, nie mamy dobrych wiadomości – wszyscy zgodnie przyznają, że podwyżki będą na pewno, choć o ich faktycznej skali trudno jeszcze przesądzać, bo nie wszyscy producenci przedstawili cenniki.
- W roku 2022 ceny środków ochrony roślin będą wyższe niż w roku ubiegłym. Choć podwyżki nie są aż tak drastyczne jak w nawozach, to w przesłanych nam do tej pory cennikach producentów widzimy średni wzrost cen około 8 proc. – wyjaśnia nam Michał Ciszak, prezes zarządu PROCAM Polska.
Z kolei przedstawiciel firmy Boryna ze Starych Olszyn koło Czerwińska nad Wisłą przewiduje, że rolnicy zapłacą w tym roku o 10-15 proc. więcej za śor.
- Będą to podwyżki na poziomie takim jak inflacja. Choć oczywiście produkty deficytowe, takie jak glifosat, którego mocno brakuje, mogą zdrożeć nawet o 30 proc. – ocenia doradca Boryny.
Natomiast Arkadiusz Sławiński z firmy UPL, produkującej środki ochrony roślin zaznacza, że z podwyżkami trzeba się liczyć w całym nadchodzącym sezonie.
- Ceny mogą się zmieniać z miesiąca na miesiąc – ocenia Sławiński. I dodaje, że trendu spadkowego nie należy spodziewać się przynajmniej przez najbliższe dwa kwartały.
Jednocześnie prezes PROCAM przypomina, że przez ostatnią dekadę ceny wielu substancji aktywnych wchodzących w skład środków ochrony roślin spadały, dzięki czemu na wiele preparatów producenci obniżali ceny.
- W tym roku brak jest takich przykładów – informuje.
Dlaczego środki ochrony roślin zdrożeją?
Pierwszym czynnikiem, na który zwracają uwagę eksperci jest rosnący kurs walut.
- Większość produktów oraz komponentów jakie dostarczają nam producenci, zarówno polscy jak i zagraniczni, są mocno związane z kursem euro i dolara, a te są rok do roku dużo wyższe – wyjaśnia Ciszak.
Dodaje, że przerwane łańcuchy dostaw, wzrost kosztów logistyki, chiński Nowy Rok oraz Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Chinach to kolejny powód podwyżek, o którym słyszy od swoich dostawców. Dodatkowo, problemy z dostępnością rozpuszczalników, zwilżaczy i innych substancji pomocniczych niezbędnych w procesie produkcji spowodowały już ruch cen w czwartym kwartale 2021 roku i najprawdopodobniej sytuacja ta przeciągnie się na całą tegoroczną wiosnę.
Sławiński wylicza natomiast, że poza pandemią, największy wpływ na wzrost cen środków UPL miały zawirowania w transporcie.
- Kontenery zdrożały trzykrotnie. Do tego wzrosły ceny opakowań i samej substancji aktywnej. Stąd podwyżki w cennikach – wyjaśnia ekspert UPL.
Czy zabraknie środków ochrony roślin?
To pytanie, które już dziś zadaje sobie wielu rolników, zwłaszcza, że w poprzednich latach były problemy z dostępnością niektórych substancji. Prezes Ciszak ocenia, że faktycznie mogą wystąpić okresowe braki.
- Wielu producentów wskazuje na kłopoty z transportem oraz dostępnością komponentów podobnie jak ma to miejsce w innych branżach. Istotne jest, aby nie odwlekać zamówień do ostatniej chwili i zabezpieczyć ochronę u dystrybutora jak najszybciej – podkreśla Ciszak.
UPL zapewnia z kolei, że ich produktów nie zabraknie.
- Dostępność śor UPL jest bardzo dobra. Dość asekuracyjnie podeszliśmy do tego tematu i zabezpieczyliśmy dla Polski wszystkie produkty. Mamy więc dużo captanu, którego na rynku brakuje – wyjaśnia przedstawiciel UPL.
„To się w głowie nie mieści, żeby rolnika tak dociskać!”
Rolnicy są przerażeni wizją kolejnych podwyżek. I trudno im się dziwić, skoro koszty produkcji rosną zupełnie niewspółmiernie do cen skupu.
- Przy takich cenach nawozów, paliwa, prądu i jeszcze środków ochrony roślin moje gospodarstwo w tym roku nie przyniesie żadnego zysku. Uprawę ziemniaków mogę zacząć traktować hobbistycznie, tylko z czego ja będę żył? To się w głowie nie mieści, żeby rolnika tak dociskać! – oburza się pan Marek, producent ziemniaków i marchwi z okolic Łęczycy.
Z kolei pani Danuta, plantatorka czarnej porzeczki martwi się o dostępność preparatów.
- Dzwoniłam do kilku dystrybutorów i usłyszałam, że będzie problem z zakupem Signum i glifosatu. A to są środki, które na mojej plantacji są niezbędne - mówi rolniczka.
Kamila Szałaj, fot. arch.