
Towarzystwo Rolnicze Ziemi Hrubieszowskiej aktywne na różnych polach
Pomysł powołania do życia towarzystwa narodził się w czasie rolniczych protestów. Organizacja chce się skupiać na celach ekonomicznych, wspieraniu rolników, prowadzeniu szkoleń, ale także integracji środowiska oraz wspieraniu inicjatyw korzystnych dla rodzinnych gospodarstw.
W zarządzie znaleźli się przedstawiciele wszystkich gmin powiatu hrubieszowskiego. Po dwie osoby z każdej gminy, plus przedstawiciel miasta Hrubieszów, w sumie 15 osób.
Prezesem towarzystwa został wybrany Marek Gawron. Wiceprezesi to Wiesław Sokołowski i Ireneusz Solak.
– Skupiamy głównie rolników prowadzących średnie obszarowo gospodarstwa, czyli 40–50-hektarowe – wyjaśnia Marek Gawron. – Te, które w największym stopniu ponoszą koszty zmian zachodzących w rolnictwie i którym jednocześnie trudniej niż dużym podmiotom przebić się i utrzymać na rynku. Prowadzą je, relatywnie, młodzi ludzie, którzy zainwestowali w swoje gospodarstwa niemałe pieniądze. Liczymy, że wspólnie możemy być bardziej liczącym się partnerem.
Rolnicy skupieni w stowarzyszeniu zabrali się ostro do pracy. Jeszcze pod koniec lutego do prezydenta, premiera, wojewodów, parmalematarzystów i radnych sejmików zostało wystosowane pismo podpisane przez zarząd TRZH.
Autorzy listu ostrzegają w nim, żeby politycy nie zmarnowali czasu polskiej prezydencji w UE. Czas szybko biegnie, a podstawowe zagadnienia, takie jak umowa handlowa z krajami Mercosur czy przywrócenie ceł na suroce rolne z Ukrainy nie są załatwione.
- Rządzący!!! Trzeba wziąć się do roboty! (dotyczy to wszystkich bez wyjątku) a nie przekonywać do swoich racji tkwiąc w niekończącej się kłótni - napisali m.in. rolnicy z hrubieszowskiego.
Szkolenie dla rolników w Dołhobyczowie
Innym przykładem aktywności stowarzyszenia jest organizowanie szkoleń. To z 8 marca było już drugim.
– Ściągamy naukowców, przedstawicieli firm – kontynuuje Marek Gawron. – Po to, żeby w tych trudnych czasach rolnicy mogli korzystając z najnowszych rozwiązań osiągać lepszy wynik ekonomiczny i lepiej prosperować.
8 marca w Dołhobyczowie dr hab. Arkadiusz Artyszak, prof. SGGW w Warszawie, mówił do kilkudziesięciu zgromadzonych rolników o tym, gdzie szukać oszczędności w uprawie buraka cukrowego, a gdzie tych oszczędności robić zdecydowanie nie należy.
Podajemy za prelegentem wybrane przykłady na to, jak można skutecznie poprawić wynik ekonomiczny produkcji buraka z licznych przez niego przedstawionych.
Prof. Artyszak zachęcał plantatorów m.in. do zapoznawania się i wyciągania wniosków z wyników Porejestrowego Doświadczalnictwa Odmianowego (PDO) COBORU.
– To jedyne rzetelne i niezależne wyniki doświadczeń dotyczące charakterystyki odmian – mówił naukowiec z SGGW.
Najnowsze dane dotyczące odmian buraka cukrowego pochodzą z 2024 r. I tak najlepsza odmiana plonowała ponad 13 t (plon korzenia) wyżej w stosunku do wzorca, najgorsza niemal 8 t poniżej.
– W przypadku plonu biologicznego cukru różnice były jeszcze większe – podkreślał profesor.
Podczas wykładu naukowiec przytoczył wyniki szeregu interesujących doświadczeń. Wskazują m.in. że część plantatorów wciąż stosuje zbyt duże dawki azotu. Nie zawsze też większa liczba zabiegów np. przy użyciu preparatów wspomagających wzrost czy wyższa cena środka przekładają się na wyższy plon. Ważna jest wiedza na temat okna aplikacyjnego danego środka.
Warto stosować sprawdzone w doświadczeniach nowe rozwiązania
Wyniki doświadczeń często dostępne są za darmo w Internecie. Warto więc szukać informacji na temat danej technologii i możliwości optymalizowania produkcji, bo to przekłada się na ostateczny wynik ekonomiczny.
Jeden z omówionych w Dołhobyczowie eksperymentów polegał na sprawdzeniu, jakie efekty da obniżenie o 30% dawkowania N w połączeniu z jednoczesnym zastosowaniem aktywatorów wzrostu lub aktywatorów wzrostu i preparatu bakteryjnego w porównaniu do wariantu z zastosowaniem pełnej dawki N (w zależności od gospodarstwa od 112 do 175 kg składnika/ha).
Uśrednione wyniki z siedmiu doświadczeń prowadzonych w czterech lokalizacjach przez trzy lata zaskoczyły naukowców.
– Oczekiwaliśmy, że uda się uzyskać takie same plony – mówi prof. Artyszak. Tymczasem w obu wariantach przy obniżonym udziale N plon korzeni był wyższy. Obniżenie dawki azotu nie skutkowało zbyt dużym nagromadzeniem N alfa-aminowego, który ogranicza ekstrakcję cukru z korzeni podczas ich przerobu. Był on na zbliżonym poziomie do wariantu z pełną dawką składnika. Plon biologiczny cukru nie obniżył się, nawet lekko wzrósł.
Oczywiście zawsze kluczowa jest matematyka, czyli przeliczenie kosztów zakupu nawozów i kosztów zastosowanych dodatkowych preparatów w poszczególnych wariantach i porównanie do ostatecznego efektu finansowego. Ale warto myśleć o optymalizacji nawożenia azotowego, ponieważ część plantatorów wciąż stosuje zawyżone dawki tego składnika.
Nie można na pewno oszczędzać na dolistnym dokarmianiu borem. Zasobność polskich gleb w ten pierwiastek śladowy jest w większości niska lub bardzo niska.
Należy też pamiętać o pozytywnym wpływie dokarmiania dolistnego buraków cukrowych krzemem. Np. w doświadczeniu prowadzonym w latach 2019–2020 najwyższy plon biologiczny cukru został uzyskany w wariancie z przeprowadzonymi czterema zabiegami fungicydowymi i trzema zabiegami preparatem zawierającym krzem i wapń. Drugi wynik dał wariant z preparatem krzemowo-wapniowym (bez fungicydów), dopiero trzeci wynik dał wariant z fungicydami bez krzemu i wapnia.
W Dołhobyczowie o agrotechnice dyni
O wyzwaniach w uprawie dyni i roślin bobowatych mówiła w Dołhobyczowie dr inż Renata Pawlak, reprezentująca firmę Agrosimex.
Uprawy dyni na ziarno i fasoli są w rejonie, gdzie odbywała się konferencja rozpowszechnione. Dynia to roślina światło- i ciepłolubna o bardzo dużym zapotrzebowaniu na wodę. Wrażliwa na wiosenne przymrozki. Optymalny termin siewu przypada na pierwszą połowę maja, gdy ziemia nagrzeje się do temperatury 8–10 stopni C.
– Dynia lubi bardzo dobre stanowiska – mówiła Renata Pawlak. – Dobrze uprawiać dynię po oborniku czy pofermencie.
A jakie dynia ma zapotrzebowanie na nawożenie? W każdym gospodarstwie będzie się ono różnić i dawki powinny być ustalane na podstawie analizy chemicznej gleby, najlepiej wykonane metodą ogrodniczą. – Sprawdzamy nie tyle zasobność a dostępność składników pokarmowych – wyjaśniała dr Pawlak.
Orientacyjne dawki nawozów mineralnych to: 120–200 kg N, 200–300 kg P2O5 i 150 kg K2O.
Nawozy fosforowe powinny być zaaplikowane przed siewem lub sadzeniem. ⅔ dawki azotu i potasu przedsiewnie, ⅓ pogłównie, w okresie zawiązywania pierwszych owoców. Taka jest teoria, jednak w lipcu i sierpniu w ostatnich latach występują deficyty wilgoci, często panują upały. Dlatego rolnicy stosują często całość dawki przedsiewnie.
Dynia dobrze reaguje na dolistne dokarmianie nawozami wieloskładnikowymi przed fazą kwitnienia. Tu kluczowy jest potas, więc wskazany jest wieloskładnik potasowy.
Natomiast przed spadkiem dostępności azotu dla roślin w fazie kwitnienia powinno zabezpieczyć zaaplikowanie preparatu biologicznego opartego na bakteriach wiążących azot.
– Będą utrzymywać dostępność azotu na równym poziomie przez cały okres wegetacji – tłumaczyła Renata Pawlak.
Warto pamiętać, żeby bezpośrednio przed uprawą dyni nie używać soli potasowej o wysokim stężeniu chlorków. Mają one negatywny wpływ zarówno na wysokość plonu, jak i jego walory smakowe i jakościowe.
Kondycja rzepaków po zimie była dość dobra
Radosław Ślązak reprezentujący w Dołhobyczowie firmę NatralCrop skupił się w swojej prezentacji na rzepakach. Jak te rośliny przetrwały zimę w rejonie hrubieszowskim?
– Na polach przez praktycznie całą zimę nie było okrywy śnieżnej – mówi Radosław Ślązak. – Jednocześnie występowały epizody silniejszych mrozów. Na szczęście rzepak na stanowiskach rolników w naszej części Polski utrzymał się, choć mrozy pozostawiły po sobie uszkodzenia.
W ocenie prelegenta generalnie kondycja rzepaków po zimie była dość dobra.
– Najważniejsze, poza aplikacją azotu, którą rolnicy powinni mieć już za sobą, to zaaplikowanie biostymulatorów, związków fosforu i boru, które pobudzą rośliny do wzrostu i pozwolą rozbudować masę korzeniową mówił w dniu, w którym odbywało się szkolenie.
Gdy rozmawialiśmy 8 marca Radosław Ślązak zwrócił też uwagę, na to że w związku z bardzo wysokimi temperaturami, które wystąpiły w pierwszych dniach tego miesiąca, na plantacjach aktywne są już szkodniki w rzepaku.
– Mamy do czynienia z pierwszymi atakami chowacza. Szkodnik ten uszkadza łodygi roślin, co przekłada się na niższy plon.
– Próg szkodliwości na wielu plantacjach został już przekroczony, w żółtych naczyniach jest nawet po sześćdziesiąt sztuk tego szkodnika – kontynuuje ekspert. – W celu zwalczenia szkodników latających i zabezpieczenia roślin przed uszkodzeniami konieczne jest szybkie zastosowanie perytroidu lub neonikotydu.
Na skuteczność działania środków ochrony roślin wpływ ma zastosowanie adiuwantów.
– Adiuwant NatralCrop SL to jednocześnie nawóz dolistny z funkcją biostymulatora – informuje reprezentant producenta. – Pozwala na wchłonięcie się preparatu w tkankę liściową i zarazem odżywia roślinę szybko dostępnym azotem organicznym.