Czy jeden zabieg wystarczy na dwa szkodniki łodygowe?
Wielu plantatorów rzepaku jest przekonanych, że wykonując jeden zabieg na tzw. szkodniki łodygowe (brukwiaczka i czterozębnego) rozwiązują problem. To możliwe i zależy od presji szkodników, ale w praktyce rolniczej rutyna oznacza często kłopoty. Pamiętajmy, że chowacz czterozębny nalatuje na rzepak bardzo długo, aż do momentu kiedy pojawia się już słodyszek rzepakowy, czyli od marca, aż do czerwca. Jego naloty trwają bardzo długo, średnio są mniej liczne, ale kończą się mocnym nalotem kulminacyjnym i właśnie wtedy trzeba go zwalczać.
Pierwsze naloty wcześniej pojawiającego się chowacza brukwiaczka mają miejsce, gdy temp. gleby osiągnie 5–7 st. na głębokości 10 cm, a masowy lot odbywa się dopiero przy temp. powietrza na poziomie 10–12 st. C. Chowacz czterozębny nalatuje na rzepak kilka dni po brukwiaczku. Wiosenne skoki temperatury utrudniają ocenę kulminacyjnych nalotów chowaczy, ale też wybór insektycydów, które w większości działają optymalnie w określonych temperaturach.
Jakie ma to konsekwencje dla skutecznej ochrony przed tymi chowaczami? Po pierwsze, przy zmiennej wiosennej pogodzie ze skokami temperatur pod znakiem zapytania jest skuteczność działania wielu insektycydów. Przedziały temperaturowe skutecznego działania insektycydów z jednej strony, a z drugiej, temperatura masowego nalotu chowacza brukwiaczka nie pokrywają się i bardzo utrudniają wybór środków. Rolnicy często nie są w stanie utrzymać nerwów na wodzach i przed nalotem kulminacyjnym stosują zabiegi – zbyt wcześnie. Sygnałem do wykonania zabiegu, bardziej niż ilość szkodników odłowionych w żółtym naczyniu, jest pierwszy w okolicy opryskiwacz wyjeżdżający w pole. To błąd. Nie patrzmy na sąsiadów tylko na własne pola i szkodniki w żółtych naczyniach.
Czym zwalczać szkodniki rzepaku? Zależy również od… temperatury
Do zwalczania szkodników rzepaku zarejestrowanych jest kilkadziesiąt insektycydów i każdego roku pojawiają się nowości. Wydawałoby się, że taka ilość środków pozwala na pozbycie się każdego szkodnika w każdych warunkach meteorologicznych i w każdym terminie. Niestety, nie jest to takie łatwe, bo te insektycydy reprezentowane są przez sześć grup chemicznych, a dodatkowo, jedna substancja aktywna jest często reprezentowana przez kilkanaście preparatów, w tym oryginał i produkty generyczne.
Większość tych insektycydów, (ponad połowa produktów) to pyretrtoidy potrzebujące do optymalnego działania temperatur poniżej 20 st. C. Sprawdzą się przy chłodniejszych temperaturach, ale ich działanie trwa krótko. Jeżeli zastosujemy je przy załamaniu pogody, kiedy chowacze schowają się – nic nie wskóramy.
Inne środki z grupy fosforoorganicznych działające dłużej niż pyretroidy do optymalnej skuteczności potrzebują natomiast temperatur powyżej 15 st. C, czyli znacznie wyższych niż optymalne temperatury (10–12 st. C) dla masowych nalotów chowaczy. Insektycydy z tej grupy mogą stanowić bardzo duże zagrożenie dla pszczół i dlatego we wszystkich etykietach tych środków znajdziemy zapisy o zakazie stosowania ich w miejscach, gdzie pszczoły mają pożytek.
Są na rynku insektycydy będące mieszaninami substancji aktywnych, które lepiej dopasowują się skutecznością działania do temperatur (od 10 st. C), kiedy masowo atakują chowacze. Właściwie jedynymi i najlepiej dopasowanymi substancjami, dla których skuteczność działania w mniejszym stopniu zależy od temperatury są acetamipryd, tiachlopryd, oraz indoksakarb.
Marek Kalinowski
fot.