W glebie zależy nam na jak największej pojemności wodnej i jak najlepszym pobraniu wody z gleby przez korzenie roślin. Pojemność wodna przede wszystkim zależy od rodzaju gleby, a w szczególności od jej składu granulometrycznego. Na piaskach wynosi od 6–8%, natomiast na glinach, lessach, zasobność gleby w wodę może przekraczać 30% i to są już spore ilości, czasami wystarczające na miesiąc bez opadów. Niestety, nie cała zgromadzona w glebie woda jest dla roślin dostępna. Woda, która znajduje się w najmniejszych przestworach jest wiązana takimi siłami, że korzenie roślin nie są w stanie jej pobrać.
W glebie potrzeba przestrzeni
Jeżeli po okresie długotrwałej suszy zaczyna padać, w pierwszej kolejności w glebie wysycają się przestwory, gdzie gromadzi się woda niedostępna, stanowiąca nawet 30 mm opadu. W glebie znajdują się mniejsze i większe przestrzenie, w których krąży powietrze i przepływa woda. W tych większych znajduje się powietrze, w tych mniejszych gromadzona jest woda. Gdy gleba jest za luźna, to nie gromadzi wody, kiedy gleba jest zbyt zbita, to nie ma w niej ruchu wody i nie ma też powietrza. Każde nadmierne ugniecenie zmniejsza pojemność wodną i zwiększa udział wody niedostępnej dla roślin.
Jakby policzyć wszystkie przejazdy, to średnio każdy kawałek pola został ugnieciony przez opony maszyn rolniczych od 5–10 razy. Na glebie suchej nacisk opon przenosi się na 50–60 cm w głąb licząc od dna bruzdy, czyli w rzeczywistości sięga do 1 m. Pomimo tego, że im głębiej, tym ten nacisk przenoszony na glebę jest mniejszy, to nadal jest. Im gleba bardziej mokra tym naciski przenoszone są głębiej. Dlatego do uprawy gleby należy mieć trochę cierpliwości. Warto czasami wjechać w pole dzień później niż zniszczyć strukturę, na którą pracowało się przez długie lata. Na wierzchu da się glebę jakoś naprawić, ale jak ją naprawić na głębokości 60 cm i głębiej.
Głębosz tylko na ratunek
Głęboszowanie traktować należy tylko jako zabieg ratunkowy i nie przywróci on glebie normalnych warunków. Bardzo często największy problem w glebie dotyczy warstwy o grubości 0–30 cm. Problem podeszwy płużnej jest zdecydowanie przereklamowany. Bardzo często ją mamy i ona nie szkodzi. Wydaje nam się, że problem leży gdzieś głębiej, a on jest w warstwach płytszych, które są bezpośrednio ugniatane przez opony. Do 20 cm w głąb gleby występuje największe jej ugniecenie, a przecież rzepak czy buraki muszą mieć system korzeniowy sięgający nawet do 2,5 metra w głąb gleby, nie tylko po to, żeby pobrać wodę, ale przede wszystkim, aby pobrać potas.
Gąsienice co prawda zmniejszają siłę nacisku na glebę, ale nie zmniejszają ilości kolein. Niech ktoś nie myśli sobie, że kupił gąsienice, to może jeździć po polu ile mu się podoba. Także bardzo ważne jest agregowanie przejazdów z orką. Jeżdżenie po polu niezaoranym powoduje mniejsze ugniatanie gleby niż po zaoranym. Takie zabiegi jak rozrzucanie obornika, wapnowanie, wysiew nawozów mineralnych planujmy przed orką, wtedy lepiej się po polu jeździ i mniej się glebę ugniata, gdy wykonujemy zabiegi po starych ścieżkach.
Bardzo dobrym rozwiązaniem jest stosowanie nawożenia łącznie z siewem. Idealnie, gdy po pługu używamy tylko agregatu uprawowo-siewnego. Gleba ulega degradacji, szczególnie pod wpływem erozji wodnej. Widać to na terenach pagórkowatych, gdzie po uprawie widać różnego rodzaju przebarwienia, które są skutkiem wieloletniego oddziaływania uprawy, erozji i innych sił natury. Gleba na górce jest jaśniejsza niż w dołku. Dzieje się tak dlatego, że próchnica spływa w dół razem z wodą. Próchnica to słowo klucz dla zdrowia gleby.
Próchnica dobra na wszystko
Próchnica jest dobra na wszystko i żadne środki chemiczne nie zadziałają, gdy nie zadbamy o glebę. Próchnica ma bardzo ważną właściwość – zatrzymuje wodę. W warunkach polskich próchnica zatrzymuje 20 razy więcej wody niż sama waży. Dzięki jej odpowiedniej zawartości lepiej wykształca się struktura gruzełkowata, gruzełki się lepiej kleją i są trwalsze. Jest ich więcej, a gleba łatwo się nie rozmyje. Na próchnicy żyją mikroorganizmy, które wytwarzają różnego rodzaju śluzy, które świetnie kleją glebę w gruzełki. W Polsce gleby zawierają średnio ok. 2% próchnicy, jednak możemy ten wynik poprawić. Efekty właściwego gospodarowania da się zauważyć dopiero po wielu latach dobrego gospodarowania.
Wracając do próchnicy, są dwa sposoby poprawy jej zawartości w glebie. Pierwszy zakłada zwiększenie dopływu substancji organicznej do gleby, a drugi, to zmniejszenie stopnia mineralizacji próchnicy. Najlepiej połączyć oba sposoby. Możliwość podniesienia zawartości próchnicy daje np. rezygnacja z uprawy tradycyjnej na korzyść uprawy bezorkowej. Można również uprawiać międzyplony, ale to muszą być prawdziwe, dobre, duże międzyplony. Polecane do wysiewu są międzyplony wielogatunkowe, wytwarzające dużą biomasę np. z lnem oleistym.
Co również ważne, tam gdzie nie ma produkcji zwierzęcej, słoma musi zostawać na polu i musi być właściwie zagospodarowana. Zaorując zbyt głęboko 10 ton słomy na hektar możemy być pewni, że się ona nie rozłoży. Jeśli chcemy słomę pozostawić na polu, to trzeba ją drobno pociąć i dobrze wymieszać z glebą. Przy mieszaniu pamiętajmy – ząb zębowi nierówny, talerz talerzowi nierówny. Ważne jest, jak dana maszyna miesza słomę z glebą. Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest brona mulczująca, która z założenia gleby nie uprawia, a rozgarnia resztki i powoduje, że niezebrane ziarno lub nasiona spadają na glebę i dociskane są przez słomę, dzięki czemu mogą skiełkować.
Aby woda nie parowała
Gdy w drugiej połowie czerwca widać w łanie kukurydzy glebę, to oznacza, że woda paruje bezproduktywnie z powierzchni pola. W ubiegłym roku kukurydza siana w rzędy 45 cm udała się lepiej na słabszych glebach, bo wcześniej zakryła glebę, mniej wody z niej wyparowało. W celu ograniczenia parowania wody z gleby, dobrym rozwiązaniem jest siew roślin uprawianych w szerokich międzyrzędziach w mulcz po międzyplonie, a najlepiej siew w mulcz z pasową uprawą gleby (strip-till). To wszystko prowadzi do ochrony gleby, jej struktury, ochrony zawartości próchnicy i wody. Najlepsze efekty ochronne gleby dają właśnie technologie ściółkowe chroniące wodę i zwiększające zawartość próchnicy (tzw. uprawa konserwująca). Jeżeli myślimy o wprowadzeniu do gospodarstwa uprawy konserwującej, to musimy zapomnieć o pługu, bo cokolwiek zrobimy na polu i zastosujemy na polu pług, to zniszczy on uzyskane wcześniej efekty. Wszystkie uproszczenia potrzebują czasu aby zadziałać, choć pierwsze efekty mogą być widoczne już po pierwszym roku.
Istnieje wiele możliwości łączenia uproszczeń służących rozluźnieniu gleby. Wielką rolę w kształtowaniu właściwości gleby odgrywają dżdżownice, ale nie jest prawdą, że przegryzają się one przez glebę. Korzysta ona z istniejących kanalików, dba o nie, naprawia i wzmacnia swoim śluzem ich ścianki. Gdy woda przepływa przez taki kanalik, to nie niszczy go. Drugim źródłem kanalików w glebie są korzenie roślinne. Gdybyśmy mieli glebę bogatą w kanaliki, to nie musielibyśmy robić w niej nic oprócz siewu, zbioru i nawożenia, ale żeby dojść do takiego stanu gleby potrzeba wielu lat uprawy bez pługa. Te korytarze i kanaliki ważne dla dżdżownic, korzeni, podsiąku wody i dla właściwości gleby zniszczy każdorazowy wjazd pługa.
Mariusz Kowalski