Jak wskazują eksperci, najważniejsze jest odpowiednie określenie plonu, jaki chcemy osiągnąć. Co istotne, ten cel musi być realny, zgodny z potencjałem danego pola. Podstawą do opracowania odpowiedniego nawożenia zbóż jest zbadanie gleby i jej zasobności.
– Wiadomo, że podstawowe badanie powie nam, ile mamy fosforu, potasu, magnezu i jakie jest pH. Ale żeby opracować odpowiedni plan nawożenia, warto sprawdzić, ile mamy azotu na swoim polu. Najlepiej takie badanie przeprowadzać na koniec zimy. Ale należy także dokładnie zbadać zawartość próchnicy, bo jeżeli kompleks sorpcyjny jest bogaty, to jest on w stanie zatrzymać nam więcej azotu w formie amonowej. Przy zbożach warto także sprawdzić, jaki jest poziom manganu, miedzi czy żelaza – wskazuje Piotr Kotowski, product manager Timac Agro Polska.
Czy wysoka dawka azotu zawsze się opłaca?
Jak mówi ekspert, przy takiej sytuacji na rynku nawozów, jaka jest obecnie, to konieczne jest myślenie o zapewnieniu innych pierwiastków niż tylko azot. Żeby azot było dobrze pobierany i wykorzystany przez roślinę, to potrzebna jest siarka i magnez. Należy także zadbać o fosfor i potas. Tych składników w ziemi jest zazwyczaj dość dużo, ale to od nas zależy czy będziemy w stanie je optymalnie wykorzystać.
Wiele badań pokazuje, że najwyższe dawki azotu nie zawsze są najkorzystniejsze z ekonomicznego punktu widzenia.
– Co prawda osiągniemy wysoki plon, ale nie idzie to w parze z opłacalnością produkcji. Dlatego należy otoczyć nawozy azotowe odpowiednią kombinacją składników, które będą wspierać jego pełne wykorzystanie. Dlatego należy zadbać o odpowiednie pH gleby oraz o wapń. W praktyce oznacza to, że warto stosować nawozy azotowe z wapnem, które neutralizuje zakwaszanie gleby – podpowiada ekspert Timac Agro.
Przy dawce startowej warto pamiętać o tym, aby dać fosfor, który jest kluczowy do wytworzenia energii wzrostu w roślinie. To, jaką dawkę azotu czy fosforu dać, będzie zależało głównie od zasobności gleby w te pierwiastki, ale przy 200 kg nawozów wieloskładnikowych powinniśmy wnieść ok. 20–30 kg fosforu, a to jest znaczne wsparcie dla zbóż na starcie.
Warto na nawozy wieloskładnikowe patrzeć szerzej niż tylko jako N, P, K, ale też wapń, siarka. Wówczas możemy zagospodarować cały potencjał gleby w pełni.
Obornik i międzyplony obniżą koszty nawożenia
Innym sposobem na obniżenie kosztów nawożenia jest stosowanie obornika, ale w sytuacji, gdy nie ma go w nadmiarze na rynku, powinniśmy pozostawić słomę na polu. Jest ona bogatym źródłem składników pokarmowych, więc zadbajmy o to, aby zachodził odpowiedni proces mineralizacji i humifikacji tego składnika. W obecnej sytuacji, zamiast dawać azot na słomę, lepiej jest zastosować wapno.
Warto także zastanowić się nad odpowiednim wykorzystaniem międzyplonów. Zwłaszcza w przypadku zbóż, których siew będzie w październiku, możemy wprowadzić w międzyplonie rośliny, które nie tylko wzbogacają glebę w azot, ale co równie istotne, także w materię organiczną.
Oszczędzać na azocie z umiarem
Część rolników patrząc na ceny nawozów zastanawia się czy w ogóle w nadchodzącym sezonie nawozić uprawy. Jednak eksperci wskazują, że takie działanie jest działaniem ze szkodą dla nas samych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Każda roślina zbudowana jest z białka, a żeby je wyprodukować, niezbędny jest azot. Nie da się bez azotu wyprodukować dobrego plonu. Nie ma takiej możliwości, aby to co tylko jest w glebie wykarmiło zboże i jeszcze zapewniło przyzwoity plon. Oczywiście oszczędności są wskazane, ale nie powinniśmy redukować nawożenia niemalże do zera – mówi Piotr Kotowski z Timac Agro Polska.
Ekspert dodaje także, że aby osiągnąć plon pszenicy na poziomie 8 t/ha i rzepaku rzędu 4 t/ha przyjęło się, aby nawożenie azotem wynosiło 200 kg.
– Sądzę, że rozsądnie gospodarując pozostałymi składnikami gleby i dbając o dobre warunki w glebie, jesteśmy w stanie osiągnąć odpowiedni plon przy nawożeniu rzędu 150–160 kg – przekonuje Piotr Kotowski. A to oznacza ograniczenie kosztów nawożenia o ok. 1/4.
Według niego, warto również dokładnie przemyśleć stosowanie trzeciej dawki azotu, która ma zapewnić wysoką jakość plonu. Ale wielu rolników, zwłaszcza w poprzednim sezonie, który był suchy, wskazuje, że trzecia dawka nie tylko nie pomogła zbudować lepszego plonu, ale wręcz go zredukowała.
Jaka powinna być cena pszenicy w przyszłym sezonie?
Patrząc na obecne ceny nawozów mineralnych trudno jednoznacznie oszacować jaka powinna być cena pszenicy w skupie w przyszłe żniwa w 2023 roku, aby rolnik mógł pokryć poniesione koszty.
– Jest wiele zmiennych na rynku, aby to jasno wskazać. Ale biorąc pod uwagę w jakich cenach rolnicy będą kupować nawozy i środki do produkcji w tej chwili, to cena musiałaby się utrzymać na poziomie między 1600 a 2000 złotych. Wówczas będzie można mówić o jakiejkolwiek opłacalności – podsumowuje ekspert z Timac Agro Polska.
Paweł Mikos
Fot. Paweł Mikos