Niewątpliwie największym problemem w uprawie soi w Polsce jest brak zarejestrowanych herbicydów do jej odchwaszczania. Drugim mankamentem pojawiającym się w praktyce są stosunkowo nisko osadzone strąki i przez to ryzyko dużych strat nasion w czasie zbioru. Pole musi być równe jak stół, a kombajn nie może poruszać się zbyt szybko.
Odmiany o krótkiej wegetacji
Z uprawą soi jest zatem kilka problemów, ale i tak zainteresowanie tą rośliną jest duże. Polska importuje przecież ok. 2 mln ton poekstrakcyjnej śruty sojowej każdego roku i od wielu lat trwa dyskusja na temat perspektyw uprawy tej rośliny w naszym kraju. Realne ocieplanie się klimatu i postęp w hodowli pozwalają już zbierać w Polsce opłacalne plony soi. Jest to jednak w naszym kraju nowa uprawa, której rolnicy ciągle się uczą.
W naszych krajowych warunkach sprawdzają się odmiany o skróconym okresie wegetacji, niższych wymaganiach termicznych i mniejszej wrażliwości na długość dnia. Hodowla zaczyna takie odmiany oferować. Do tej pory przeszkodą uprawy soi był także problem zagospodarowania plonu. Jednak pojawiają się nowe możliwości zbytu, co powinno być także zachętą do uprawy tej rośliny.
Zostawia doskonałe stanowisko
Rolnicy zastanawiający się nad uprawą soi powinni wziąć pod uwagę także wartości stanowiska po tej roślinie i zwyżki plonu rośliny następczej oraz oszczędności z tytułu zmniejszenia nakładów na nawozy i środki ochrony roślin. Soja, podobnie jak inne motylkowe, pozostawia po sobie dobre stanowisko pod uprawę zbóż. Potrafi dla roślin następczych pozostawić w glebie od 50 do 100 kg azotu na hektar, w zależności od ilości brodawek i stanowiska. Głęboki i silnie rozwinięty system korzeniowy drenuje glebę i pobiera z głębszych warstw wypłukany potas i azot, a także uwalnia i pobiera związany chemicznie z minerałami, niedostępny dla innych roślin fosfor.
Ocenia się, że soja wzbogaca glebę w fosfor, potas i magnez. Przy plonie 3 t/ha, pozostaje w glebie około 40 kg P2O5, 120 kg K2O i dodatkowo 35 kg magnezu. Zwiększa się też ilość próchnicy, poprawiają się włąściwości sorpcyjne i struktura gleby.
Jak wspomniałem – rolnicy uczą się uprawy soi w polskich warunkach. Jednym z ogniw agrotechniki wymagającym lepszego poznania jest nawożenie soi. Ciekawe doświadczenia w tym zakresie wykonała firma Saatbau Polska na odmianie Merlin. Wykazano w doświadczeniu różnice w potencjale plonowania soi pod wpływem nawożenia azotowego na różnych poziomach.
Jedno doświadczenie dotyczyło porównania plonowania roślin pod wpływem nawożenia przedsiewnego azotem mineralnym na dwóch poziomach – 20 kg N/ha i 40 kg N/ha/ w stosunku do kontroli bez nawożenia azotowego. Drugie z doświadczeń miało wykazać efekty nawożenia organicznym nawozem o spowolnionym uwalnianiu azotu, również w stosunku do kontroli. Do doświadczenia nie użyto nawozu organicznego w formie obornika czy też kurzeńca z powodu złych wyników wcześniejszych prób doświadczalnych.
Lepszy azot o spowolnionym uwalnianiu
Nie będziemy opisywać szczegółów agrotechnicznych doświadczenia, a tylko przybliżymy jego wyniki, a właściwie, stwierdzoną w badaniach tendencję. Doświadczenie z nawożeniem mineralnym skoszono 3 października 2013 r. tj. tydzień później w stosunku do poletek z nawożeniem organicznym. Z poletek doświadczalnych nawożonych mineralnie pobrano próby na zawartość białka i oleju w nasionach. Na wszystkich poletkach zbadano wilgotność nasion.
Z doświadczenia wynika, że rosnące nawożenie azotowe w formie mineralnej nie powoduje zwyżki plonu, wręcz przeciwnie, wraz ze wzrostem dawki N/ha plon nasion soi maleje. Natomiast nawożenie nawozem o spowolnionym uwalnianiu azotu, spowodowało znaczący wzrost plonu oraz spadek wilgotności nasion podczas zbioru. Wyniki plonowania soi z zastosowaniem preparatu o spowolnionym uwalnianiu azotu i nawozu mineralnego w wysokości ok. 20 kgN/ha dało różne wartości z powodu odmiennych mechanizmów dostępności azotu dla roślin. Wyniki doświadczenia są ciekawe, ale trwały tylko rok i muszą być oczywiście kontynuowane w celu potwierdzenia wykazanych różnic.
M. KALINOWSKI