Badanie składu chemicznego gleby nie jest powszechne wśród polskich producentów rolnych i przez to niewielu plantatorów racjonalnie je nawozi. Bez analizy nieznana jest wartość pH oraz dostępność przyswajalnego i dostępnego dla roślin fosforu czy potasu. O tym, jak ważna jest świadomość i wiedza o zasobności gleby świadczą doświadczenia płynące z programu Grunt to Wiedza prowadzonego wspólnie przez Grupę Azoty, największego polskiego producenta nawozów i Bank PKO BP. W ramach programu rolnicy mogą zgłaszać chęć przebadania swoich gruntów, których koszt pokrywają organizatorzy.
P2O5, K2O i Mg
Zgodnie z regulaminem programu, została zbadana gleba na powierzchni 24 ha. Próby były wykonywane specjalną sondą, która pobierała profil ziemi o głębokości 0–20 cm. Średnio sporządzane były dwie próby na każdym hektarze. Dzięki nim Okręgowa Stacja Chemiczno-Rolnicza w Bydgoszczy mogła oszacować kategorię agronomiczną gleby i jej odczyn pH w celu ustalenia zakresu i potrzeb wapnowania oraz zbadać zasobność w przyswajalny potas, fosfor, magnez w mg tych pierwiastków na 100 g gleby.
– Udział w akcji Grunt to Wiedza to dla mnie same korzyści – podkreśla Piotr Sochocki. – Ostatnio udało mi się powiększyć gospodarstwo i do programu skierowaliśmy pola, które uprawiamy od niedawna. Wiemy teraz, czego potrzebują i jaka jest ich zasobność. Skorzystałem z możliwości nieodpłatnej analizy tych gleb włączonych niedawno do gospodarstwa, bo nie wiedziałem, w jakim są stanie. Te które posiadałem już wcześniej badam na bieżąco i dzięki temu wiem czego im brakuje i wiem jak zwiększać ich żyzność. Dzięki badaniom mogę stosować nawozy mineralne precyzyjnie, niemal punktowo.
Rolnik korzystał z programów środowiskowych i stosuje zasady rolnictwa zrównoważonego. To wymagało opracowania w gospodarstwie planów nawożenia, których podstawą są badania gleby. Właśnie z tej konieczności rolnik kilka lat temu wykonał pierwsze badania i od tamtej pory robi je regularnie.
– To nie są duże koszty, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę cenę tony nawozu azotowego – mówi Piotr Sochocki. – Wiedza o składzie i kwasowości przekłada się potem na wyniki produkcyjne. Znajomość zasobności powoduje, że wiem, jakich składników oraz w jakiej ilości trzeba na pole dostarczyć.
Właściwy płodozmian
W gospodarstwie prowadzony jest bardzo dokładny plan nawożenia oraz wzorowe zasady dobrej praktyki rolniczej. Dzięki nim jakość gruntów utrzymuje się na wysokim poziomie, co potem przekłada się na wysokie plony. Rolnik nie stosuje monokultur. Przeciwnie, stosowany jest płodozmian składający się z 4 roślin, co nie jest dziś tak powszechne jak jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Gospodarstwo produkcję roślinną prowadzi na 95 ha. W płodozmianie w kolejności uprawiane są buraki, jęczmień bądź pszenica, rzepak, pszenica i następnie ponownie buraki. Sporo gruntów ma niską klasę bonitacji i agrotechnicznie nie nadaje się pod uprawę wymagających buraków cukrowych. Dlatego też na słabszych stanowiskach siana jest kukurydza na ziarno oraz kiszonkę.
Co ciekawe, nawożenie nie jest ograniczone jedynie do stosowania nawozów mineralnych. Wspomagane jest również nawozem naturalnym, ponieważ prowadzona jest także produkcja zwierzęca. Utrzymywanych jest 45 sztuk bydła, w tym 15 krów dojnych. Dodatkowo rocznie produkowanych jest w cyklu otwartym 150 sztuk tuczników.
– Słomę w większości tniemy i zostawiamy na polu – opowiada Piotr Sochocki. – Tylko jej część zbieramy na potrzeby produkcji zwierzęcej, a konkretnie dla bydła utrzymywanego na tzw. płytkiej ściółce. Dzięki zwierzętom mamy w gospodarstwie obornik, na którym uprawiane są buraki cukrowe. W ten sposób dbamy o stan próchnicy w glebie.
Rolnik nie żałuje składników pokarmowych roślinom, ale stosuje je precyzyjnie pod zakładane plony z uwzględnieniem zasobności gleb. W przypadku rzepaku jego siew po przedplonie zbożowym kończy około 24–25 sierpnia. Pierwsza dawka nawozu podawana jest na kilka dni przed siewem. Gospodarstwo korzysta z wieloskładnikowej Polifoski 6. Grupa Azoty zapewnia, że zawiera ona 6% azotu (N) w formie amonowej, 20% fosforu (P2O5) rozpuszczalnego w obojętnym cytrynianie amonu i wodzie, czyli przyswajalnego w formie fosforanu jedno- i dwuamonowego, w tym 17% rozpuszczalnego w wodzie. Dodatkowo nawóz zawiera 30% potasu (K2O) rozpuszczalnego w wodzie, w formie chlorku potasu, czyli soli potasowej i 7% trójtlenku siarki (SO3) rozpuszczalnej w wodzie, w formie siarczanu.
Nawozowy plan
Wybór Polifoski 6 nie był przypadkowy. Struktura tego produktu świetnie sprawdza się w warunkach glebowych gospodarstwa oraz pasuje do struktury zasiewów.
– Polifoska 6 zalecana jest na gleby ubogie w potas i idealnie sprawdza się przy uprawie roślin potasolubnych, czyli buraków cukrowych, ziemniaków, kukurydzy i rzepaku, a także pod zboża, gdy zbierana jest słoma – podkreśla Piotr Sochocki. – Z doświadczenia wiem, że najwyższą efektywność uzyskuje się stosując ten nawóz przedsiewnie, mieszając z glebą na głębokość 10–20 cm.
Przedsiewnie pod rzepak wysiewanych jest 300 kg /ha Polifoski 6. Jesienią rzepak jest też dokarmiany dolistnie makro- i mikroelementami oraz stosowane są w nim zabiegi regulatorami wzrostu. W tym roku wystarczył jeden taki zabieg, ale sporo problemu stwarza właściwa jego ochrona przed szkodnikami. Od czasu wycofania zapraw nasiennych opartych na neonikotynoidach, walka z jesiennymi szkodnikami rzepaku ozimego jest niezwykle trudna, a ilość koniecznych zabiegów chemicznych wzrosła wielokrotnie.
– Wczesną wiosną na plantacje rzepaku startową dawkę azotu stosuję w nawozach zawierających siarkę – mówi Piotr Sochocki. – Następnie w kwietniu wysiewamy drugą wiosenną dawkę azotu. W zależności od potrzeby rzepak dokarmiany jest także przez liście.
Miniony sezon nie był dla rzepaku ozimego łaskawy, a wszystko przez niesprzyjającą zimę. Kilka dni mrozu po ciepłej jesieni i przy braku śniegu wystarczyło, aby plantacje rzepaku zostały zdziesiątkowane. Straty były nieodwracalne i nawet obfitość składników pokarmowych w glebie nie wystarczyła do regeneracji roślin. Te plantacje, które zakwalifikowano do dalszego prowadzenia plonowały bardzo nisko.
– Plon rzepaku w tym roku sięgał niewiele ponad 2 t/ha – narzeka Piotr Sochocki. – W normalnych warunkach przy przyzwoitych opadach i bez ekstremalnej zimy mój program nawozowy pozwala na osiąganie plonów nasion rzepaku wynoszących ponad 5 t/ha. Uprawiam przy tym nie mieszańce, ale polskie odmiany populacyjne Monolit i Metys z Hodowli Roślin Strzelce.
Jakość dzięki nawozom
Równie imponująco wygląda program nawożenia dla pszenicy ozimej. Przedplonem jest dla niej rzepak ozimy, a kluczowym elementem agrotechniki terminowy (między 20 a 30 września) i niezbyt gęsty siew (180 kg ziarna siewnego na ha). Także i w tym przypadku pierwsza dawka nawozu podawana jest na kilka dni przed wykonaniem siewu. Zwykle stosowana jest Polifoska 6 w dawce 200 kg/ha i w razie potrzeby jesienią także nawozy dolistne. Wiosenne nawożenie pszenicy ozimej rozpoczyna się od startowej dawki azotu (nawóz z siarką). Druga dawka azotu aplikowana jest najczęściej w kwietniu, a trzecia na tzw. kłos. Nawożenie pogłówne uzupełniane jest w razie potrzeby aplikacją nawozów dolistnych.
– Jeśli nie ma nieprzewidzianych i szkodliwych zjawisk pogodowych podczas sezonu wegetacyjnego, taki plan nawożenia pozwala na uzyskanie minimum 8 ton pszenicy z ha – podkreśla Piotr Sochocki. – Wiedza dotycząca stanu zasobności glebowej pozwala na precyzyjne i racjonalne wykorzystanie nawozów. Dzięki niej nie ma problemu z uzyskaniem ziarna o wysokich parametrach konsumpcyjnych z wysoką zawartością białka, glutenu i gęstości. W 2015 r. wyniosła ona 80,2 gramy na litr przy białku na poziomie 13,5%.
Badania składu gleby są prowadzone w gospodarstwie konsekwentnie od kilku lat. O tym jak ważne są odpowiednie parametry gleby najlepiej świadczą doświadczenia z nowo kupowanymi gruntami. Znajdują się one w kulturze rolnej, która daleka jest od tej, jaka jest na polach uprawianych od wielu lat.
Ostatnie badania przeprowadzone przez bydgoską Okręgową Stację Chemiczno-Rolniczą wykazały, że kupione grunty są kwaśne i konieczne jest ich wapnowanie. Zawierają też niewielką ilość przyswajalnego fosforu i potasu. Z raportu dostarczonego przez Stację wynika, iż najniższy poziom pierwszego pierwiastka wyniósł 7,3 mg/100 gramów gleby (zasobność niska), ale był jednak grunt z zawartością aż 25 mg fosforu/100 g gleby (zasobność bardzo wysoka). Badane stanowiska cechowały się także niską bądź co najwyżej średnią zawartością przyswajalnego potasu i magnezu.
– Te wyniki pokazują bardzo dokładnie, co w glebie się znajduje – podkreśla Piotr Sochocki. – Przy glebach zaniedbanych trzeba co najmniej kilku lat zanim wapnowanie ureguluje odczyn do optymalnego poziomu pH, a nawożenie na zapas podniesie przyswajalność o jeden poziom – z niskiej do średniej. To dlatego inaczej nawożone są gleby, które posiadam od niedawna a inaczej te, które znam i uprawiam od lat. Kupowane grunty są kwaśne, zbite i z niewielką ilością składników pokarmowych. Wymagają początkowo innych i większych nakładów i dokarmiania roślin dolistnie. Kilka lat konsekwentnej pracy powoduje, że ich stan i zasobność ulega polepszeniu. Niedawno kupiłem ziemię. Pole połączyłem, ponieważ graniczyło z moim gruntem i tam zasiany został rzepak. Na kupionym obszarze rośliny są mniejsze, gorzej rozwinięte, bo i pewnie słabiej odżywione. Więcej jest też chwastów. Dlatego też na tym obszarze prowadzony będzie bardziej intensywny program nawożenia tak, aby różnicę zostały wyrównane. O gruncie trzeba mieć dokładną wiedzę. Pozwala ona na stosowanie rolnictwa precyzyjnego bez konieczności kupowania systemu opartego na GPS.
Tomasz ŚLĘZAK