Paweł Talbierz: Ten rok jest specyficzny, ponieważ gdybyśmy przeanalizowali okres od jesieni 2017 do września 2018 roku, to mieliśmy do czynienia z bardzo mokrą jesienią, suchą zimą i skrajnie suchą wiosną. Czy na podstawie państwa doświadczenia, taki rok kiedykolwiek już wystąpił?
Dr Zuzanna Sawinska: – Biorąc pod uwagę analizy, jakimi dysponujemy, jeżeli chodzi o warunki meteorologiczne, to najdłuższe obserwacje od 1957 r. mamy z zakładu w Brodach (okolice Pniew, zachodnia Wielkopolska). W tym roku występowały najwyższe temperatury, jeśli chodzi o wiosnę i lato, brak okrywy śnieżnej zimą oraz bardzo niska ilość opadów wiosną i latem. Podobnej sytuacji nie było w żadnym roku począwszy od 1957 r.
Analizując opady możemy stwierdzić, że ich roczna suma jest powtarzalna, ale jeżeli chodzi o ich rozkład, to mamy z tym problem w Polsce.
Dr Witold Szczepaniak: Jeżeli spojrzymy na rozkład opadów możemy zauważyć, że w okresie zimowo-wiosennym jest ich znacząco mniej. Przy czym trzeba to jeszcze rozłożyć na czynniki pierwsze. To, że było więcej wody jesienią 2017 r. niekoniecznie musiało być korzystne dla rozwoju ozimin, ponieważ wszyscy wiemy, że jeżeli mamy nadmiar opadów, to już mamy problem z przygotowaniem stanowiska. Również zupełnie inaczej zachowują się w takich warunkach rośliny.
Jak wyglądał przebieg pogody u pana w gospodarstwie (pytanie do rolnika z północy województwa dolnośląskiego)?
Marek Mielnicki: – Przy siewach roślin ozimych trafiłem jeszcze na okno pogodowe, gdzie było w miarę sucho. Problemy z zasiewami pojawiły się na końcu, gdy zaczęło mocniej padać. Na późno sianych zbożach ozimych można było zaobserwować gorszy rozwój.
Błędem zauważalnym w ubiegłym roku było to, że faktycznie wielu rolników wjeżdżało z maszynami w zbyt wilgotną glebę. Czy to pod kątem uprawowym jest błąd?
Dr Tomasz Piechota: – Poważny. Niestety, rolnicy często nie mają większego wyboru, ponieważ w oziminach termin agrotechniczny często „goni”, a nie zapowiadało się, aby ta pogoda do zimy miała się poprawić. Rolnicy zdają sobie sprawę, że nawet słabsza ozimina jest często lepsza niż rośliny jare, więc „na siłę” te oziminy wysiewali, ale niestety, skutki dla gleby będą się odbijały jeszcze przez najbliższe lata.
Ale terminy agrotechniczne gonią, co w takiej sytuacji zrobić?
Dr Zuzanna Sawinska: – Wtedy wybieramy mniejsze zło. Chcąc wybrać roślinę ozimą, musimy też wybrać w miarę optymalny, możliwy do wykonania termin siewu. Tak jak kolega powiedział, z praktycznego punktu widzenia, nie dało się już dłużej czekać. W prognozach pogody nigdzie nie było pokazane, że przestanie padać. Chwile bez deszczu były naprawdę krótkie i wszyscy, którzy mogli te chwile wykorzystać, robili to. Niestety, oprócz pogorszenia stanu gleby, odbijało się to również na roślinach.
Dr Witold Szczepaniak: – Zaczęliśmy mówić o warunkach jesiennych, ale trzeba pamiętać o tym, że w wielu regionach żniwa były przedłużone. Bardzo często było tak, że żniwa 2017 roku kończyliśmy dopiero we wrześniu i rzepak był siany do 15 września. Oczywiście rolnik wiedział, że to jest po terminie agrotechnicznym, ale albo rezygnujemy już z tej uprawy, albo siejemy i liczymy na to, że suma temperatur efektywnych zostanie zbudowana przez ciepłą jesień i nadrobimy te zaległości.
Dr Zuzanna Sawinska: – Musimy wspomnieć o tym co nie jest bez skutku w tym roku, o kukurydzach, które zostały na polach do stycznia, niekiedy lutego. Część nawet nie została zebrana! Tutaj konsekwencje tego mokrego 2017 roku wciąż ciągną się za nami.
Czy mamy jakąś złotą radę, co zrobić w takich przypadkach, jak uprawiać glebę?
Dr Tomasz Piechota: – Sprawa pierwsza, to co można zrobić na teraz i co będzie przynosiło efekt chwilowy. A druga, to co należałoby robić na przyszłość, żeby uchronić się od skutków długofalowych. Długofalowo zdecydowanie należy poprawiać fizyczne właściwości gleby. Glebę należy uprawiać tak mało, jak to jest możliwe, ponieważ każda uprawka utlenia próchnicę, zmniejsza jej ilość w glebie, a próchnica decyduje o właściwościach gleby. Przede wszystkim decyduje o jej strukturze, która wpływa na m.in. gospodarkę wodną oraz niweluje skutki jednorazowych błędów uprawowych.
Ubiegły rok był specyficzny, ponieważ był mokry. W tym sezonie mieliśmy suche lato i mieliśmy problem z tym, jak uprawić pole pod zasiew rzepaku, czy teraz ozimin. Więc co teraz zrobić?
Dr Tomasz Piechota: Bardzo sucho i bardzo mokro to są dwie strony tego samego problemu. Brak właściwej struktury roli, który sprawia, że nie mamy prawidłowej gospodarki wodnej.
A struktura gleby nie zależy tylko od uprawy gleby, prawda?
Dr Witold Szczepaniak: – Tak, chodzi także o próchnicę glebową. Żeby odpowiednio odbudować próchnicę, trzeba właściwie gospodarować materią organiczną. I tutaj będziemy stosować nawozy zielone, resztki pożniwne czy nawozy naturalne, tj. obornik czy gnojowica. To wszystko służy temu, aby utrzymywać próchnicę na właściwym poziomie i cały czas prowadzić do jej reprodukcji. Natomiast patrząc na uprawę, trzeba rozpocząć od tego, że ubiegły i poprzedni sezon pokazały nam zaniechania, do których doszło wcześniej. Nie możemy tej sytuacji ograniczać do tego, że jesień była mokra, a tegoroczna zima i wiosna była sucha i tak naprawdę teraz wydarzyło się całe zło. Musimy patrzeć na ten problem w skali długoletniej. Takie lata nie wybaczają. Wszystkie zaniedbania, pasy zagęszczone, często powychodziły w tym roku. Powinniśmy jak najmniej tę glebę ruszać, żeby nie niszczyć jej właściwości fizycznych, ale jeżeli to już zostało wcześniej zniszczone, to trzeba zacząć rekultywować te gleby. Przede wszystkim trzeba zacząć tutaj od wapnowania. Wapń jest głównym składnikiem strukturotwórczym.
W następnej części rozmowa nt. nawożenia startowego oraz właściwego płodozmianu.