Rzadko zdarzają się jednak idealne warunki, a każdy plantator rzepaku przyzna, że każda jesień jest inna. Rzepak jest rośliną wymagającą właściwego prowadzenia łanu. Po siewie i jego wschodach pozostaje nam jeszcze kilka możliwości wpływu na kontrolowany rozwój łanu. Jest to przede wszystkim wspomaganie rozwoju nawozami dolistnymi, zwłaszcza borem. Najważniejsze i łatwe do zastosowania są produkty fungicydowe regulujące wzrost i rozwój roślin. Plantacje skracane nimi jesienią w sezonach z dużymi wymarznięciami były zdecydowanie lepsze od nieskracanych. Jak te produkty oddziałują na rozwój rzepaku? Kiedy je najlepiej stosować?
Cel to roślina modelowa
Zanim przejdziemy do chemicznego regulowania rzepaku jeszcze raz podkreślę, że decydujący w tym względzie dla uzyskania modelowych roślin rzepaku przed spoczynkiem zimowym, o najwyższym potencjale plonotwórczym i najwyższej zimotrwałości jest termin i gęstość siewu rzepaku. Właściwy termin zakończenia siewu umożliwia każdej roślinie rzepaku uformowanie optymalnej rozety z 8–10 liśćmi, korzenia co najmniej długości 20–25 cm, szyjki korzeniowej grubości najlepiej 8–10 mm i jej wciągnięcie do gleby przed nastaniem zimy.
Korzeń roślin najlepiej rozwiniętych jesienią powinien wrastać w glebę nawet na głębokość 50 cm. To gwarantuje, że przed wejściem roślin w okres zimowego spoczynku rozeta będzie zwarta, o krótkich międzywęźlach liściowych, a pąk wierzchołkowy będzie umieszczony nisko przy ziemi.
Rośliny skracane mają przed zimą nisko osadzony pąk wierzchołkowy, szeroką szyjkę i mocny system korzeniowy
Rośliny o takim idealnym pokroju i idealnym rozwoju przed spoczynkiem zimowym mają największą tzw. zimotrwałość morfologiczną oraz największy ukształtowany jesienią potencjał plonowania. Aby rzepak mógł się optymalnie rozwinąć i ukształtować maksymalny potencjał plonotwórczy, musi mieć na to ok. 75 do 80 dni jesiennej wegetacji z temperaturą efektywną powyżej 5 st. C, gwarantującą sumę średniodobowych temperatur na poziomie 850 st. C. Ten warunek spełnia tylko siew w optymalnym terminie.
Skracają i pogrubiają
Używane do skracania rzepaku produkty fungicydowe pełnią inne funkcje regulacyjne jesienią inne wiosną. Celem ich stosowania jesienią jest osiągnięcie pokroju roślin, czyniącego je bardziej mrozoodpornymi i zimotrwałymi. Preparaty te, choć każdy jest inny, stymulują wytwarzanie mocnego i bardziej obfitego systemu korzeniowego. To powoduje z kolei, że rośliny mają nisko osadzoną, wręcz wciągniętą szyjkę korzeniową do gleby. Rozeta ma liście z krótszymi ogonkami, jest zwarta i prawie położona na glebie.
Taki pokrój jest idealny z punktu widzenia zimotrwałości i nawet niewielki opad śniegu zakryje całą biomasę uzyskaną przez rzepak przed zimą. Pamiętajmy – potencjał plonotwórczy rzepaku w całości kształtuje się jesienią. Rośliny o wyregulowanym wzroście i rozwoju uzyskują znacznie większą odporność na niskie temperatury, ale też zwiększają liczbę rozgałęzień i łuszczyn i po prostu plonują wierniej i wyżej.
Warto podkreślić, że stosowania produktów silnie oddziałujących na wzrost i rozwój wymagają starsze odmiany rzepaku. Z wypowiedzi hodowców wynika, że te najnowsze odmiany mieszańcowe trzeba w tym względzie traktować łagodniej, tj. stosować niższe z zalecanych dawek, a najlepiej wybierać te produkty, które mają silniejsze działanie ochronne przed suchą zgnilizną kapustnych i łagodniejsze działanie regulujące wzrost i rozwój roślin.
Zanim przedstawię kilka szczegółów dotyczących skracania i komplikacji zdarzających się z tym zabiegiem w praktyce, chcę podkreślić powiązany z tym aspekt odmianowy. Otóż jak podkreślają hodowcy i ich przedstawiciele, najnowsze odmiany rzepaku, zwłaszcza mieszańcowe, nie wymagają tak intensywnego skracania jak odmiany starsze. W najnowszych odmianach mieszańcowych i sianych rzadko należy stosować te produkty, które wykazują delikatne właściwości regulacyjne wzrost, a bardziej ochronne w stosunku do jesiennych chorób.
Właściwy termin zabiegu
W zaleceniach wynikających z etykiet fungicydów o właściwościach regulujących wzrost i rozwój rzepaku optymalnym terminem dla tego zabiegu jesienią jest faza do 4 do 6 liści. Z aktualnych informacji z różnych rejonów Polski wynika, że ta jesień (o ile siew wykonano terminowo) sprzyjała równym i szybkim wschodom rzepaku. Na takich wyrównanych ze skracaniem należy postępować standardowo.
Jak pamiętamy, żniwa zbóż przebiegały w różnych warunkach i lokalnie znacznie się przeciągały. W efekcie sporo plantacji siano po terminach, a konieczność szybkiego doprawienia gleby z przyoraną słomą zbożową zawsze powoduje problemy. Na takich stanowiskach (również na glebach mozaikowatych) wschody mogą być nierównomierne, a to zmusza do innej strategii skracania. Jaki wybrać termin zabiegu dla takiego łanu, w którym rośliny rozwijają się w różnym tempie? Co robić, kiedy część z nich jest w fazie 4 liści, a inne mają co najwyżej dwa? Czy czekać aż wszystkie osiągną fazę czterech liści?
Zadbać o rośliny najdorodniejsze
Jeżeli poczekamy z zabiegiem to te najdorodniejsze o najlepszym wigorze rośliny będą miały 7 liści i więcej. Czekając na takie wyrównanie łanu część roślin i to tych najlepszych przerośnie. Specjaliści nie zalecają zwlekać z zabiegiem. Nie ma co się przejmować tym, że na polu jest trochę małych roślin i nie można brać ich pod uwagę przy wyznaczaniu terminu jesiennego zabiegu skracania. Warto zadbać o te o najlepszym wigorze i nie dopuścić do ich nadmiernego rozwoju. Te najsłabsze rośliny i tak mają najmniejsze szanse na przezimowanie.
W ostatnich latach dochodziło do jeszcze większych komplikacji z zabiegami skracania. Z powodu bardzo długiej ciepłej jesieni i praktycznie bardzo krótkiego okresu spoczynku wegetacyjnego wiele plantacji mimo wykonanego zabiegu skracania zaczynała wydłużać jesienią pęd główny. Na wielu plantacjach zachodziła potrzeba wykonania jeszcze jednego zabiegu skracania, tyle że w polskich etykietach takich zaleceń nie ma.
Na ciepłą jesień dwa zabiegi dzielone
Zgodnie z integrowaną ochroną roślin, można i zaleca się zmniejszać ilość substancji aktywnych. Można i zaleca się stosowanie dawek dzielonych produktów. Tak właśnie przy skracaniu rzepaku postępują np. plantatorzy w Niemczech Często od razu zakładają wykonanie zabiegów skracania dawkami dzielonymi, traktując ten drugi jako zabieg korygujący zależnie od stanu plantacji i warunków pogodowych. Stosują maksymalne zalecane w niemieckich etykietach dawki produktów na jesień i dzielą je na dwie. Pierwsza stanowi zwykle ok. 60% dawki maksymalnej, a druga pozostałe ok. 40%.
Podobnie zaczynają postępować polscy plantatorzy rzepaku. W sezonach, w których zatrzymanie wegetacji rzepaku miało miejsce już na przełomie października i listopada, jeden zabieg regulujący był skuteczny i wystarczający. Na przestrzeni ostatnich 10 lat nie brakowało długich ciepłych jesieni z wegetacją do grudnia włącznie. To często powodowało, zwłaszcza u odmian mieszańcowych cechujących się szybszym tempem rozwoju, że rzepaki wybijały w pęd i niektóre rośliny zaczynały jesienią tworzyć pąki kwiatowe.
W takiej sytuacji trzeba było skracać rzepaki dwa razy. Stanowiło to problem, bo nie było w Polsce takich zaleceń i nie wiadomo było czego się chwytać, skoro produkt w pierwszym terminie zastosowano w pełnej dawce. Po tych ciepłych jesieniach firmy chemiczne, naukowcy i rolnicy, nabrali doświadczenia. Zamiast czekać na rozwój pogodowego scenariusza można podjąć decyzję o dwóch zabiegach, ale dawkami dzielonymi. W przypadku przyjęcia takiej strategii, pierwszy zabieg należy wykonać w fazie 4 liści, natomiast przy określeniu terminu drugiego zabiegu należy systematycznie kontrolować plantację. Przy krótkiej jesieni może okazać się niepotrzebny. Przy długiej i ciepłej jesieni może być bezcennym ratunkiem.
Właściwym momentem na wykonanie zabiegu skracania (niezależnie czy planujemy jeden zabieg czy dwa sekwencyjne zabiegi jesienią),to faza 4–6 liści rzepaku, chyba że instrukcja produktu mówi inaczej. Zbyt wczesna regulacja w fazie 2–3 liści (jak na zdjęciu) może działać na rośliny fitotoksycznie
W takiej sytuacji trzeba było skracać rzepaki dwa razy. Stanowiło to problem, bo nie było w Polsce takich zaleceń i nie wiadomo było czego się chwytać, skoro produkt w pierwszym terminie zastosowano w pełnej dawce. Po tych ciepłych jesieniach firmy chemiczne, naukowcy i rolnicy, nabrali doświadczenia. Zamiast czekać na rozwój pogodowego scenariusza można podjąć decyzję o dwóch zabiegach, ale dawkami dzielonymi. W przypadku przyjęcia takiej strategii, pierwszy zabieg należy wykonać w fazie 4 liści, natomiast przy określeniu terminu drugiego zabiegu należy systematycznie kontrolować plantację. Przy krótkiej jesieni może okazać się niepotrzebny. Przy długiej i ciepłej jesieni może być bezcennym ratunkiem.
Jak radzi np. prof. Krzysztof Jankowski z Katedry Agrotechnologii, Zarządzania Produkcją Rolniczą i Agrobiznesu na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie – właściwy termin na wykonanie drugiego zabiegu skracania jesienią trzeba poprzedzić obserwacją stożków wzrostu roślin. Jeżeli przekroimy rośliny i zauważymy, że stożek wzrostu zaczyna się intensywnie uwypuklać wykonujemy zabieg. Zazwyczaj przypada to na fazę 7–8 liści, a zatem takie obserwacje co dzień trzeba prowadzić od fazy 6 liści.
Marek Kalinowski