Trzecia edycja tych Dni Pola odbyła się w Białce (pow. krasnostawski) w gospodarstwie należącym do Małopolskiej Hodowli Roślin. „Od tradycji, poprzez nowoczesność, po innowacje” to temat przewodni tegorocznej konferencji.
Paweł Saba, prezes Thorus Agro Group, czyli współorganizatora konferencji, przybliżył najważniejsze elementy Zintegrowanego Systemu Optymalizacji Procesów Produkcji Roślinnej. System ten jest z powodzeniem stosowany przez współpracujące z firmą gospodarstwa. – Polega przede wszystkim na diagnozie, zarówno gleby, jak i roślin. Na podstawie jej wyników zapadają decyzje, jakie działania dotyczące gleby czy roślin podjąć – mówił Paweł Saba.
Podkreślił, że zastosowanie w praktyce systemu Thorus prowadzi nie tylko do zwyżki plonu, ale do oszczędności w klasycznym nawożeniu N, P, K. – Na Lubelszczyźnie, gdzie dominują gleby od średnich do ciężkich, gleby są przesycone nawozami. Np. w tym gospodarstwie, gdzie dziś gościmy, w przypadku buraków cukrowych i pszenżyta poszliśmy w kierunku uruchomienia tych zasobności, które w glebie są.
Wydmy na polu
W dalszej części konferencji występowali przedstawiciele firm współpracujących z Thorus Agro Group na różnych etapach działania systemu. W naszej relacji skupimy się na praktycznych informacjach przekazanych zebranym przez dr Joannę Onuch z Krajowej Spółki Cukrowej SA, a dotyczących zapobiegania degradacji środowiska glebowego.
Przypomnienie czynników prowadzących do degradacji gleby prelegentka rozpoczęła od dających się w tym roku we znaki erozjach wietrznej i wodnej. – O pierwszej było głośno tej wiosny, szczególnie dotyczy to środkowej Polski. Ostrzeżenia o silnych wiatrach obowiązywały od 10 marca i były ponawiane praktycznie do końca kwietnia. Oczywiście w różnych miejscach i w różnym nasileniu – mówiła dr Joanna Onuch.
Silny wiatr, zwłaszcza na glebach lżejszych i luźniejszych, charakteryzujących się dużą liczbą piaszczystych, niesklejonych ze sobą cząstek, to poważne zagrożenie dla młodych upraw. Wicher zabiera cząstki glebowe i przenosi je z jednego miejsca w drugie. – Z tego powodu bardzo mocno ucierpiały tereny położone w rejonie Kujaw, Kruszwicy czy Dobrzelina. Znam przypadek właściciela plantacji, który przy użyciu koparki likwidował wydmę powstałą na polu z naniesionego piasku – mówiła dr Onuch. – Plantacje wschodzących buraków były zasypywane przez niesione wiatrem cząsteczki piasku. Uderzające z dużą siłą w stożki wzrostu prowadzały do ich mechanicznych uszkodzeń a w konsekwencji do konieczności przesiewania wielu plantacji buraków.
Wiatry oczywiście sprzyjają też przesuszaniu gleby, więc w połączeniu z wysokimi temperaturami są przyczyną narastającego w ostatnich latach w polskim rolnictwie poważnego problemu, którym są susze glebowe. Brak wody to kłopot, ale jej nadmiar także nie służy najlepiej glebie. Przechodząc do kwestii erozji wodnej przedstawicielka Krajowej Spółki Cukrowej SA powiedziała m.in. że bardzo intensywne opady deszczu lub deszczu z gradem, powodują zasklepianie powierzchni gleby. Niezruszona, zamienia się w skorupę. Młode rośliny bardzo ciężko się przez nią przebijają i cierpią na brak powietrza w strefie rozwoju korzeni. – A to skutkuje duszeniem się roślin i zastopowaniem ich odżywiania, mimo że woda po intensywnych opadach znajduje się w glebie.
Gorzej na lata
Kolejny czynnik niszczący glebę omówiony w Białce, to zagęszczenie i zasklepienie. Często jest związany z czynnikiem nadmiernego uwilgotnienia gleb. – To sytuacja spotykana jesienią, do której prowadzić może wjazd w plantację buraka ciężkiego sprzętu w nieoptymalnym z uwagi na warunki pogodowe czasie, czyli w momencie nadmiernego uwilgotnienia gleb. W kolejnych latach w tych miejscach rośliny następcze rozwijają się słabiej i słabiej plonują. Powrót do optymalnych warunków wodno-powietrznych w takich miejscach jest długotrwały i w zależności od gleby trwa od trzech do siedmiu lat – mówiła dr Onuch.
Utrata materii organicznej w glebie, to proces o negatywnym wpływie na jakość gleby. – Próchnica to dobre napowietrzenie gleb nadmiernie zwięzłych, zatrzymywanie wody w glebach lekkich, szybsze nagrzewanie gleby, odpowiednia zawartość mikroelementów. Dlatego tak ważne jest podnoszenie, a przynajmniej utrzymywanie poziomu próchnicy w glebie – mówiła Joanna Onuch.
Niestety, rośliny, które dominują w płodozmianie, czyli okopowe, kukurydza, zboża i rzepak, przyczyniają się do zubożania gleby w materię organiczną. W ich przypadku dużą część wytworzonej biomasy wyprowadza się z pola. A próchnica tworzy się długo. Z badań niemieckich naukowców cytowanych przez dr Onuch wynika, że proces naturalnego wytworzenia gleby zawierającej próchnicę o miąższości 1 cm zajmuje ok. 100 lat. Ostatni wymieniony w Białce czynnik skutkujący pogorszeniem się właściwości gleb, to ich zakwaszanie.
Jak utrzymać strukturę gleby?
Odpowiedź na to pytanie prelegentka rozpoczęła od podkreślenia, że przede wszystkim należy zadbać o wytworzenie odpowiedniej struktury glebowej. To struktura gruzełkowata, w przypadku której gruzełki są na tyle trwałe, że nie rozpadają się pod wpływem intensywnie padającego deszczu, zapewniając glebie dostęp powietrza, wody i materii organicznej.
Jest szereg warunków, których spełnienie powinno sprzyjać powstawaniu gruzełkowatej struktury glebowej. Pierwszy, to właściwe zmianowanie. Kolejny czynnik, to właściwa agrotechnika. – Co można sprowadzić do powiedzenia: wykonaj tyle zabiegów, ile potrzeba, ale najmniej, jak to tylko jest możliwe. Ważne jest też, aby w miarę możliwości, wszelkie zabiegi wykonywać w optymalnych warunkach wodno-powietrznych. Chodzi np. o wspomniane już unikanie wjazdów ciężkim sprzętem w pole buraków przy nadmiernym uwilgotnieniu.
Trzeci czynnik wyróżniony przez przedstawicielkę Krajowej Spółki Cukrowej, to wykonywanie zabiegów w optymalnych terminach agrotechnicznych. – Celowo wyodrębniłam ten punkt, który na dobrą sprawę, mógł się zawierać we właściwej agrotechnice. Ten czynnik jest bowiem bardzo ważny i oznacza prowadzenie prac polowych przy optymalnej wilgotności zarówno wiosną, jak i jesienią.
Istotne dla osiągnięcia założonego celu jest też zapewnienie dopływu do gleby materii organicznej. Skleja ona ze sobą cząstki w agregaty glebowe, co jest bardzo korzystne. – Jeśli ten warunek jest spełniony, to w glebie występuje różnorodność życia organicznego, mamy do czynienia z różnymi grupami mikroorganizmów. Zubożenie gleby w materię organiczną sprawia najczęściej, że tę samą przestrzeń zajmuje jedna grupa mikroorganizmów glebowych. Nierzadko są to grzyby, w czego efekcie rośliny słabiej się rozwijają i często chorują. Dbajmy więc, żeby zawartość próchnicy nie spadała, zostawiajmy resztki pożniwne na polu, przeorujmy je, stosujmy nawozy zielone – apelowała Joanna Onuch. Wskazywała też, że warto pamiętać, że rośliny, które mają dodatni współczynnik bilansu zawartości materii organicznej, czyli sprzyjają jej wzrostowi w glebie, to wszelkie strączkowe, czy mieszanki strączkowych z trawami.
Wapnowanie jest oczywistą odpowiedzią na zakwaszanie będące jednym z czynników degradujących glebę. – Trzeba mieć na uwadze, że wapnowanie to proces, który należy systematycznie powtarzać. Jedna ze szkół mówi, żeby wapnować co cztery lata. Ja się skłaniam ku temu, żeby wapnować mniejszymi dawkami, ale częściej, gdyż jest to korzystniejsze dla odczynu gleby – stwierdziła Joanna Onuch.
Ostatnia kwestia wspomniana w kontekście działań sprzyjających utrzymywaniu właściwej struktury gleby, to uprawa roślin strukturotwórczych, czyli takich, które ukorzeniają się głęboko. – To np. bobowate, motylkowe, które chociażby w mieszance z trawami mogą pozostać na polu i stanowić nawóz zielony, a dzięki głębokiemu systemowi korzeniowemu mogą spenetrować glebę. Korzeń po obumarciu pozostawia bowiem kanaliki, które później wypełnione są wodą i powietrzem, z czego korzystają rośliny następcze. Głęboki system korzeniowy sprzyja także przetransportowaniu w górę profilu glebowego wielu składników pokarmowych i pozostawieniu ich, wraz z korzeniami roślin na polu, kolejnym uprawom.
Krzysztof Janisławski
fot. Pixabay