Jednym z dylematów, przed którym stają co roku plantatorzy pszenicy ozimej jest to: czy ruszać z dawką startową azotu możliwie jak najwcześniej (na tyle, na ile pozwala dyrektywa azotanowa) jednocześnie ryzykując ewentualne wypłukanie tego składnika i możliwe straty, czy też poczekać.
Azot z wyprzedzeniem
Eksperci są w tej kwestii zgodni. Dawka startowa (podobnie zresztą, jak i kolejne) powinny być zastosowane z wyprzedzeniem, tak aby azot przemieścił się w zasięg systemu korzeniowego roślin. Ryzyko wypłukania azotu, choć nie można go w 100% wykluczyć, jest niewielkie, bo miniony sezon znowu był suchy, co oznacza obniżenie poziomu wód gruntowych. Zgodnie z tą zasadą postępuje też Jakub Kołtoniuk. Wjeżdża z azotem w pole, możliwie jak najwcześniej, o ile tylko pozwala na to stan stanowiska. W ubiegłym sezonie po raz pierwszy zastosował w pszenicach w pierwszej dawce RSM 28, w tym sezonie zamierza zrobić podobnie.
– Od razu po 1 marca ruszam z azotowym nawożeniem startowym zarówno w pszenicach, jak i w rzepakach. Kupiłem nowy opryskiwacz i wykorzystuję jego możliwości. Wcześniej, w pierwszej dawce stosowałem saletrę, ale różnica w cen...