Stanisław Kacperczyk, prezes zarządu PZPRZ, przedstawia w tym stanowisku zbożowców fakty, bo widzi, że dyskusja o bezpieczeństwie żywnościowym staje się przedmiotem gry politycznej, a powinna być rzeczowa.
Opłacalność produkcji jest zagrożona
W stanowisku (pełna treść na stronie internetowej PZPRZ) czytamy:
„Nasza możliwość zabezpieczenia potrzeb żywnościowych kraju nie jest bezwarunkowa. Są rzeczy, które mogą tym bezpieczeństwem zachwiać. Jest ich sporo. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na główne niebezpieczeństwo, które związane jest z opłacalnością produkcji rolniczej. Brak tej opłacalności warunkuje, że producent musi ograniczać zakupy środków produkcji, a to w efekcie prowadzi do zmniejszenia plonów i ograniczania ich jakości. Tym samym, na rynek zaczyna docierać coraz mniej towarów a ceny rosną. Takie niebezpieczne zmiany cen środków produkcji mają miejsce w bieżącym sezonie, w szczególności dotyczyły one nawozów, ale nie tylko. Wzrosły ceny paliw, gazu, oleju opałowego oraz części do maszyn. Wzrosły one kilkakrotnie, co jest rzeczywistością niespotykaną dotychczas. Co prawda, w tym samym czasie wzrosły też ceny zbóż i rzepaku, jednak wzrost ten nie był na tyle duży, aby te ceny zupełnie zrównoważyć, a poza tym większość producentów nie skorzystała na wzrostach cen zbytu ziarna czy nasion rzepaku, bo sprzedała je zaraz po żniwach, kiedy były one jeszcze stosunkowo niskie. Tym samym, nasze zyski zostały bardzo silnie ograniczone. Tym niemniej wielu producentów i tak zdecydowało się wiosną na zakupy drogich nawozów licząc na to, że ceny zbóż czy rzepaku, jakie ukształtują się po żniwach, przynajmniej w części zrekompensowane zostaną przez odpowiednio wysokie ceny zbytu. Bardzo na to liczą, bo wydali na zakupy kwoty, których zrównoważenie przy niskim poziomie cen zbytu, nawet przy proponowanych przez rząd dopłatach nie będzie możliwe”.
Problemy na rynku zbóż nasila wojna w Ukrainie
W stanowisku PZPRZ Stanisław Kacperczyk podkreśla, że, niestety, groźba dużych spadków cen zbóż potęgowana jest przez fakt przesyłania ziarna ukraińskiego przez nasz kraj do dalszego eksportu. Jest to ziarno, które ze względu na wojnę w Ukrainie osiąga tam bardzo niskie ceny. Istnieje duże niebezpieczeństwo, że ziarno to w pewnej części może zostawać w naszym kraju. Jest to wysoce niekorzystne dla nas, bo burzy równowagę rynkową, która nieuchronnie może doprowadzić do upadku części gospodarstw.
– Pragnę tutaj podkreślić, że nasz Związek z całą mocą wspiera naszych braci Ukraińców w dążeniu do utrzymania niepodległości i dlatego wspiera też próby pomocy im poprzez transport ziarna przez nasze terytorium – dobitnie podkreśla Stanisław Kacperczyk. – Jednak pragniemy przestrzec przed sytuacją, w której pomoc ta będzie realizowana w sposób, w którym nie uwzględnimy niebezpieczeństw związanych z pozostawaniem części ziarna eksportowanego przez Polskę na naszym rynku, co mogłoby doprowadzić do sytuacji, w której producenci nie będą mogli osiągnąć choćby minimalnej opłacalności.
To groziłoby brakiem pieniędzy na kontynuowanie produkcji i bankructwami. Prezes Związku przestrzega przed scenariuszem ograniczenia samowystarczalności żywnościowej naszego kraju.
– Pragniemy również zabrać głos w sprawie cen żywności, a w szczególności chleba, który jeśli będziemy mogli realizować swoje cele będzie na pewno łatwo dostępny i na pewno tańszy niż gdy zaczniemy go pozyskiwać nie z naszego, polskiego ziarna – podkreśla w stanowisku Stanisław Kacperczyk. – Zaś tym, którzy się oburzają na obecnie stosunkowo wysokie ceny zbytu ziarna, pragnę zwrócić uwagę, że w relacji do kosztów produkcji, jakie ponosimy i tak są one niskie. Poza tym, niewielu zapewne wie, że relatywny wpływ cen ziarna na cenę pieczywa jest zdecydowanie mniejszy niż kosztów związanych z jego przerobem i produkcją finalnych wyrobów.
fot. arch. red. (K. Janisławski)
Artykuł kazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 30-31/2022 na str. 37. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.