"Komisja wsłuchuje się w obawy wyrażane przez wielu obywateli Europy, odzwierciedlone w stanowiskach ich rządów krajowych. Przyjęcie dzisiejszego wniosku, w pełnej zgodności z zasadą pomocniczości, zapewni państwom członkowskim większą swobodę w zakresie wykorzystywania GMO zatwierdzonych przez UE w żywności i paszy na ich terytoriach" - oświadczył unijny komisarz ds. zdrowia i bezpieczeństwa żywności Vytenis Andriukaitis.
Propozycja Komisji przewiduje, że nawet jeśli jakiś produkt GMO uzyska pozytywną opinię Europejskiej Agencji ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) i zostanie dopuszczony do importu na rynek UE, to poszczególne państwa i tak będą miały możliwość ograniczenia tego importu lub jego zakazania. Kraj, który podejmie taką decyzję, będzie musiał podać "uzasadnione powody". Komisja nie precyzuje, jakie mogą to być powody. Decyzje władz krajowych w tej sprawie muszą też być zgodne z zasadami wspólnego rynku i zobowiązaniami międzynarodowymi UE.
Już w lutym br. UE przyjęła podobne przepisy dotyczące dopuszczenia roślin genetycznie modyfikowanych do uprawy. Przepisy te zezwalają krajom unijnym na ograniczanie bądź zakazywanie upraw na swoim terytorium dopuszczonych na poziomie Unii gatunków GMO np. z powodów środowiskowych, ze względu na cele polityki rolnej czy też z powodów dotyczących planowania urbanistycznego, użytkowania terenu czy ze względów społeczno-ekonomicznych.
Eksperci KE wskazują, że państwa UE są bardzo podzielone w sprawie organizmów genetycznie modyfikowanych. "Jedna trzecia jest przeciwna GMO, jedna trzecia jest za, pozostali zaś w ogóle nie mają zdania w tej sprawie" - powiedział w środę dziennikarzom jeden z urzędników Komisji. Taka sytuacja sprawia, że w komitecie skupiającym przedstawicieli państw UE nie jest możliwe uzyskanie kwalifikowanej większości ani za dopuszczeniem danego gatunku GMO do uprawy bądź importu ani też przeciwko. Gdy zaś w gronie państw UE nie jest możliwe podjęcie decyzji, to Komisja Europejska jest zobowiązana wydać zezwolenie dla tego gatunku GMO, co w wielu krajach spotyka się potem z krytyką. Stąd inicjatywy Brukseli w sprawie zmian w tych zasadach.
Obecnie UE dopuszcza stosowanie w żywności i paszy 58 organizmów genetycznie modyfikowanych, jak kukurydza, soja, rzepak, burak cukrowy. 17 wniosków o autoryzacje z pozytywną opinią EFSA czeka na zielone światło, które - jak zapowiadają źródła w KE - zostanie udzielone w najbliższych dniach.
Jak wskazują eksperci, o ile żywność GMO to rzadkość na półkach sklepów w UE, to często organizmy genetycznie modyfikowane występują w importowanej paszy dla zwierząt. W 2013 r. do UE importowano 36 mln ton soi i mączki sojowej, wykorzystywanej w paszy, co pokrywa 60 proc. zapotrzebowania. Import pochodzi w większości z krajów, gdzie uprawia się soję GMO.
Najnowsze propozycje KE spotkały się już z krytyką niektórych państw UE, jak również organizacji ekologicznych, które boją się otwarcia drzwi dla importu GMO na większą skalę, ale i producentów, obawiających się zakłóceń na wspólnym rynku.
Propozycje "stanowią poważne zagrożenie dla wewnętrznego rynku żywności i pasz i mogą doprowadzić do utraty miejsc pracy i spadku poziomu inwestycji w łańcuchu rolno-spożywczym w krajach, które wybrały opcję opt-out. Może to doprowadzić do głębokich zakłóceń konkurencji, co odczują wszyscy partnerzy łańcucha rolno-spożywczego UE" - oświadczył już 8 kwietnia sekretarz generalny zrzeszenia organizacji rolniczych Copa-Cogeca Pekka Pesonen.
Także organizacja Greenpeace negatywnie oceniła propozycje KE. "Propozycja Komisji to farsa, ponieważ nie dotyka sedna problemu, jakim jest brak demokratycznych reguł w procesie zatwierdzania GMO. Głos większości, która nie godzi się na GMO w Europie, nadal nie będzie wiążący i stanie się tak pomimo wcześniejszych obietnic przewodniczącego KE Jean-Claude‘a Junckera, żeby większość państw członkowskich miała możliwość powstrzymania decyzji KE w sprawie GMO" – oświadczyła Joanna Miś-Skrzypczak, koordynatorka ds. polityki ekologicznej w Greenpeace Polska w oświadczeniu przesłanym w środę PAP.