- Według Systemu Monitoringu Suszy Rolniczej, prowadzonego przez IUNG–PIB w Puławach, na tym polu suszy nie ma, a w sąsiedniej gminie przez miedzę susza jest. – Kukurydza jest po kolana, nie wykształciła kolb, a tutaj na skraju pola i tak wygląda najlepiej – mów Marta Jarczak
Susza od maja
– Od maja praktycznie nie było deszczu – mówi hodowca bydła mlecznego. – Krowy wychodzą na pastwisko ale w zasadzie po to, żeby się przewietrzyć. Trawa jest wypalona i bardziej wygląda jak plaża. Muszę tam wystawiać baloty z sianem czy sianokiszonką. Wracają do obory, znowu trzeba je nakarmić. Czyli pasza idzie na bieżąco, nie ma jak zrobić zapasów. Do tego na łąkach jest tak sucho, że nie ma co marzyć o drugim pokosie – mówi pan Bartłomiej. – A rzeczka między łąkami, z której piły zwierzęta, wyschła.
– Zboże jest albo niewykształcone albo drobne – dodaje Józef Kapusta. – Straty w zbożach jarych oceniam na ponad 60%. – Córka liczyła na 5 t owsa z ha. Jeśli będą 2 t, to będzie dobrze. Z pszenicą podobnie, w najlepszym razie liczymy na 3 t.
A to są zadbane uprawy. Poczynając od kwalifikowanego materiału siewnego, po wszystkie konieczne zabiegi. W każdy hektar zostało w sumie, licząc wszystkie środki i pracę, zainwestowane ponad 2 tys. zł. Pan
Józef dodaje, że to nie jedyny problem. Robił rozeznanie, czy można ubezpieczyć uprawy od suszy.
– Owszem można. Tylko dopóki w gminie nie będzie stwierdzona susza, to ubezpieczyciel zgłoszenia nie uzna. Czyli rolnikowi zawsze wiatr w oczy.
Rolnicy nie rozumieją dlaczego w dwóch (z kilku sąsiednich) gmin IUNG suszę ogłosił, a w ich gminie już nie. Wieś Holendry, w której państwo Jarczakowie mają gospodarstwo praktycznie graniczy z gminą Raków, gdzie susza jest. – Nasza kukurydza nie wyrosła, jest ledwie po kolana. Tylko brzegi pola są zielone, cała reszta jest żółta, wysuszona, nie wykształciła kolb – mówi Marta Jarczak. – Mąż zaczął żniwa. Jarych zbóż nie ma nawet połowy tego, co przed rokiem. Jest gorzej.
– Kukurydzę mamy na kiszonkę, bo hodujemy opasy. Będzie ciężko z paszą. – U mnie z kukurydzą sytuacja wygląda tak samo – dodaje Bartłomiej Piwowarczyk.
- Trawa jest wypalona i bardziej wygląda jak plaża. O drugim pokosie nie ma mowy, a zwierzęta na pastwisku trzeba dokarmiać sianokiszonką z balotu
Małgorzata Biernacka prowadzi ekologiczny sad we wsi Maleszowa. – Moje drzewka są większe, więc podlewanie nie bardzo wchodzi w grę. Widać, że z części jabłek już nic nie będzie. Trawa między drzewkami wygląda jakby ją ktoś potraktował... A to przecież ekologiczny sad, nie ma mowy o czymś takim, słońca spaliło trawę.
- – Z części jabłek już nic nie będzie – mówi Małgorzata Biernacka prowadząca ekologiczny sad we wsi Maleszowa. – Owoców jest mało, są drobne. Słońce wypaliło nawet trawę rosnącą między drzewkami
Jesteśmy bezradni
– Od tygodnia dzwonię codziennie do IUNG. Rano, po południu. Chcę się dowiedzieć, gdzie są te stacje pomiarowe i czy jest szansa, że ogłoszą suszę i u nas. Sekretarka mówi, że nie jest upoważniona do udzielania informacji i podaje inne numery. Tyle, że żaden z nich nie odpowiada. Próbowałem się dodzwonić już kilkadziesiąt razy – mówi pan Józef. – Jesteśmy bezradni.
Rolnik opowiada, że w wojewódzkim centrum zarządzania kryzysowego w Kielcach powiedziano mu, żeby zgłosił straty w gminnej komisji szacowania szkód. Tylko, że komisja wniosków nie przyjmuje, bo IUNG nie stwierdził w gminie suszy. Koło się zamyka. Pan Józef w trakcie rozmowy kilka razy próbuje się dodzwonić do IUNG. Albo zgłasza się automat, albo sekretarka podaje numer, który nie odpowiada.
W IUNG w Puławach rzeczywiście niełatwo o informacje. W sekretariacie dyrektora generalnego sekretarka mówi, że jej szef jest na urlopie, a osoby zastępującej go nie ma. Podaje numer do innego sekretariatu. Tam telefonu nikt nie odbiera. To ta sama droga, którą bez powodzenia przechodził rolnik spod Kielc.
Susza się rozprzestrzenia
Za którymś razem szczęście się do nas uśmiecha. Telefon odbiera prof. Andrzej Doroszyński. Jak sam przyznaje, tylko dlatego, że połączenie było przekierowane z sekretariatu dyrektora. Nie chce rozmawiać, mówi o nawale pracy wykonywanej po godzinach i żałuje, że odebrał telefon. Ostatecznie jednak daje się przekonać do udzielenia informacji.
Kierownik Zakładu Agrometeorologii i Zastosowań Informatyki przyznaje, że System Monitoringu Suszy Rolniczej nie odzwierciedla w 100 proc. sytuacji występującej w uprawach w terenie. Zaznacza jednak, że przybywa stacji meteorologicznych, a wraz z nimi system jest coraz precyzyjniejszy.
Pytamy, co powiedziałby panu Kapuście, gdyby ten miał więcej szczęścia i dodzwonił się do IUNG. Prof. Doroszyński odpowiada, że w ostatnim czasie w większości upraw, prawie wszystkich, nastąpił znaczący wzrost liczby gmin ze stwierdzoną suszą rolniczą. Nasz rozmówca informuje, że susza rozprzestrzenia się w niesamowitym tempie i niewykluczone, że za dziesięć dni będzie także ogłoszona w gminie Pierzchnica.
- Susza w pierwszej kolejności odbija się na plonach roślin uprawnych. Niestety, konsekwencje suszy trwają dłużej, bo jej skutkiem jest pękanie i degradacja struktury gruzełkowatej gleby. Przestaje też działać system podsiąku kapilarnego
Prof. Doroszyński zwraca też uwagę, że swój udział w poprawianiu systemu mogą mieć samorządy. Chodzi o inwestowanie przez nie w stacje meteorologiczne, tak aby ich sieć była jak najszczelniejsza. Sposobem na obniżenie kosztów może być wspólne sfinansowanie takiej inwestycji przez kilka sąsiadujących ze sobą jednostek samorządu terytorialnego.
– Za dziesięć dni może być po żniwach. Jak będzie wtedy wyglądać szacowanie strat? – pyta Józef Kapusta. Dariusz Sabat, przewodniczący gminnej komisji ds. szacowania strat w uprawach rolniczych informuje, że komisja szacuje straty tylko w niezebranych uprawach.
Krzysztof Janisławski