Młodzi rolnicy z pasją i zaangażowaniem wykonują zawód rolnika. Swoje praktyczne porady agrotechniczne i autentyczność przedstawiają w sieci jako "Matka na wsi" i "Kula". Dla młodych rolników stają się autorytetami w dziedzinie rolnictwa, a my odwiedziliśmy ich gospodarstwo, aby porozmawiać o ich codziennej pracy.
Jak oceniacie ubiegły sezon i jakie macie plany na 2022 rok?
– Rok 2021 był bardzo przewrotny. Wiosna napawała wielu rolników dużym optymizmem, który niestety znikł wraz ze żniwami i tak naprawdę nie powrócił aż do końca roku. W naszym gospodarstwie był to intensywny czas i trzeba przyznać, że pomimo zawirowań na rynkach rolnych, udany. W planach mamy zwiększenie areału upraw kukurydzy i zakup suszarni, który być może będzie musiał być odłożony na kolejne lata. Prywatnie planujemy ruszyć z budową domu. Przymierzamy się do tego od kilku lat, sukcesywnie odkładając fundusze już od momentu ślubu, a od dwóch lat zmagamy się z biurokracją.
Proszę przybliżyć uprawy, opłacalność, bez tajemnic u "Kuli‘‘.
– Na bieżąco analizujemy nakłady, a kosztorysy upraw z naszego gospodarstwa sezonu 2020/2021 udostępniamy w internecie. Jeśli sytuacja się nie zmieni, wciąż będziemy gospodarować na plusie. Jednak przy tak wysokich kosztach produkcji istnieje duże ryzyko utraty płynności finansowej, gdy warunki pogodowe spowodują niższe od zakładanych plony, ceny skupu płodów rolnych w sezonie 2022 też są tajemnicą. Dodatkowo za ewentualny przychód kupimy mniej nawozów, czy innych środków produkcji niż w ubiegłych latach, bo przychód był niższy, ale i ceny nawozów były dużo niższe. Poglądowe wyliczenia nie zawsze są idealnym odzwierciedleniem sytuacji rynkowej. Ponieważ w każdym regionie mamy inny mikroklimat, ceny na płody rolne oraz sama sytuacja finansowa danego gospodarstwa mogą być inne przez zaciągnięte kredyty czy inne zobowiązania, które w ogólnym rozrachunku musimy uwzględnić. Nie można też jednoznacznie stwierdzić, czy jest to dobry czas na podpisywanie kontraktów.
- Gospodarstwo jest dobrze umaszynowione, ale pług poszedł w odstawkę. Uprawy prowadzone są w systemie bezorkowym
Dlaczego tak ważne jest, aby zwracać uwagę na zawartość próchnicy w glebie i jej zasobność?
– W naszym gospodarstwie stosujemy zasadę "najpierw badaj, potem siej". Do tego zachęcam wszystkich rolników. Większość roślin potrzebuje do wzrostu pH o odczynie 5,6–7,2, czyli lekko kwaśnym do obojętnego. Celem badania próchnicy i węgla organicznego w glebie oraz zasobności składników jest ustalenie żyzności gleby, co przekłada się na właściwą analizę nawożenia i na ponoszone nakłady na zakup nawozów mineralnych i dolistnych. Żyzność gleby to jej zdolność do zaspokajania potrzeb roślin i dostarczania do ich korzeni i liści niezbędnych do życia składników odżywczych. Stosowanie wapnowania poprawia strukturę gleby, co zwiększa dostępność składników odżywczych oraz podnosi właściwości fizykochemicznych gleby. Niezwykle istotnym czynnikiem jest także wprowadzanie do gleby obornika, uprawa roślin bobowatych, międzyplonów i niesprzedawanie słomy.
Uprawiacie groch i wykorzystujecie go w paszach dla trzody chlewnej. Wam daje to korzyści, a jak zachęcić innych rolników do wprowadzenia roślin bobowatych do płodozmianu?
– Rolnicy dopiero przekonują się do uprawy tych roślin. Na pewno czynnikiem ograniczającym jest możliwość zbytu. Groch, łubin czy bobik, jeśli nie ma się dużych, tzw. tirowych partii towaru, trudno sprzedać za godne pieniądze. Uważam, że system dopłat do uprawy roślin strączkowych jest nadal jednym z wiodących aspektów ich uprawy przez większość gospodarstw. W roku obecnym, ze względu na ceny nawozów sporo gospodarzy minimalizuje nawożenie i zamierza uprawiać rośliny bobowate. Uprawa wymaga precyzyjnego podejścia i poznania agrotechniki oraz doświadczenia na działkach własnego gospodarstwa. Groch jest cennym elementem płodozmianu, który wzbogaca glebę w azot. Plonowanie grochu zależy bardzo od pogody i wahają się. Nasiona w całości wykorzystujemy w żywieniu trzody. Hodowana przez nas rasa złotnicka jest mniej wymagająca, dzięki czemu grochem możemy zastąpić białko paszowe w 100% i śruta sojowa nie jest nam potrzebna.
Jak w praktyce w państwa gospodarstwie wygląda uprawa grochu?
– Groch siejemy z reguły w pierwszej dekadzie marca na słabszych ziemiach, na mocniejszych dwa tygodnie później. Norma wysiewu to 110 sztuk/m2. Stosujemy odchwaszczanie doglebowe na działkach, gdzie jest problem z samosiewami rzepaku. Ważnym, chociaż teraz trudnym aspektem, z powodu wycofania niektórych substancji czynnych, jest ochrona przed szkodnikami. Natomiast zabieg fungicydowy wykonujemy bardzo rzadko i tylko w sezonach z deszczową pogodą sprzyjającą rozwojowi chorób. Co do nawożenia, tylko przed siewem stosujemy ok. 150 kg Polifoski 6, a z mikroelementów głównie bor. Nie sklejamy i nie desykujemy roślin przed zbiorem.
Pani Agnieszko, jest pani bardziej gospodynią czy rolniczką?
– Oprócz pracy m.in. w polu i z dokumentacją gospodarstwa, mam wiele pasji. Cały czas jestem aktywna, uwielbiam pracę w ogrodzie, warzywa i owoce wykorzystuję dla swojej rodziny. Sama robię przetwory, przyrządzam potrawy, poza tym piekę ciasta. Kiedy robię np. tort dla swoich dzieci, wszyscy są zawsze zachwyceni. Miłe słowo w świecie, gdzie wszyscy bardzo się spieszą, to największa nagroda. W moim życiu nie ma ani chwili na nudę. Z dziećmi oraz gospodarstwem jest barwnie i kolorowo o każdej porze roku. Kiedyś miałam wiele marzeń, jednak z biegiem czasu, zmieniają się priorytety. Jak jest zdrowie i rodzina, to zawsze można spełniać swoje marzenia. Jako młodą osobę pochodzącą ze wsi, ciągnęło mnie po prostu do miasta. Z czasem gdy poznałam Mateusza zaczęłam się przekonywać do wiejskiego życia. Swojego miejsca zamieszkania nie zamieniłabym nigdy na żadne inne. Od niedawna posiadamy w naszym gospodarstwie konie. Moja wewnętrzna motywacja i samozaparcie pomogły mi dojść do tego, co dziś mnie zadowala. Stawiam sobie wysoko poprzeczkę.
Podobnie jak mąż, prowadzi pani kanały w mediach społecznościowych. Skąd taki pomysł?
– Obserwowałam profil męża, byłam zaskoczona, że ludzie chcą oglądać. Stwierdziłam, że mam wiedzę, mam możliwości, by taki profil założyć i złamać stereotypy na temat życia młodych osób na wsi. Nie trzeba planu, aby pokazać, jak to wszystko wygląda od "kuchni‘‘. Chciałam przybliżyć innym osobom życie w gospodarstwie z perspektywy matki i żony rolnika.
Zostaliście laureatami Konkursu Rolnik-Farmer Roku otrzymując statuetkę "Złote Jabłko". Jaki jest sposób na sukces?
– Po prostu ciężka praca ze zwierzętami i na polu. Rzecz jasna, nasza małżeńska zgodność procentuje. Cieszymy się, że kapituła Konkursu Rolnik-Farmer Roku dostrzegła autentyczne promowanie nowoczesnego rolnictwa i inicjatywy, jakie podejmujemy potrafiąc dostosować swój warsztat pracy do zmieniającego się rynku i nowych realiów w rodzinnym, wielopokoleniowym gospodarstwie – mówią rolnicy. – Szacunek do ziemi, która w myśl słów świętego Jana Pawła II: "Ma rodzić pokarm, ma przynosić chleb dla człowieka. To jest szczególnym źródłem godności pracy na roli" – wpisuje się w nasz system wartości i zasadę rolnictwa zrównoważonego.
Dziękuję za rozmowę.
- Agnieszka i Mateusz Kuleccy gospodarują we wsi Sadłuki (gm. Mikołajki, powiat sztumski). Uprawiają areał 218 ha gruntów ornych. W strukturze zasiewów dominuje pszenica ozima (84 ha), pozostały areał przeznaczono pod uprawy rzepaku ozimego to 48 ha, pszenżyta ozimego 12 ha, kukurydzy na ziarno 47 ha, jęczmienia ozimego 1 ha oraz grochu 26 ha. Gospodarze hodują trzodę chlewną w cyklu zamkniętym.
Marcin Konicz
Zdjęcia: Marcin Konicz