To rodzinne gospodarstwo odwiedziłem pod koniec stycznia. Prowadzą wspólnie ojciec i syn, czyli Lesław i Bartłomiej Pukowie. Łączą produkcję roślinną ze zwierzęcą (opasy, trzoda chlewna). W stajni stoją dwie klacze, bo jak mówi starszy z naszych rozmówców, nie wyobraża sobie, żeby w gospodarstwie nie było konia. Zadbane zwierzęta zaprzęgane są do bryczki i sań, a pan Lesław lubi od czasu do czasu przejechać się na którymś z nich wierzchem. – To wizytówki naszego gospodarstwa – śmieje się pan Bartłomiej.
Pan Lesław przejął gospodarstwo po rodzicach w 1994 r. Miało wtedy 4 ha. Od tamtej pory bardzo się rozwinęło. – Obecnie, wraz z dzierżawami, to w sumie ponad 40 ha – mówi pan Lesław. Przeważają gleby klasy IIIb, także IV i V. Pod pługiem są głównie gleby ciężkie, wymagające w uprawie. Jak mówią rolnicy, w latach suchych gleba dobrze magazynuje wilgoć, dzięki czemu w tej okolicy susze nie są problemem. Ale każdy kij ma dwa końce, w przypadku mokrego roku, a taki był na tych terenach 2020, zdarzają się podtopienia. Wiosną trzeba poczekać z możliwością pierwszego wjazdu w pole, bywają problemy ze zbiorem, np. kukurydzy....