I choć zimy jeszcze nie ma, to czas myśleć już o strategii startowego nawożenia wczesną wiosną. Z punktu widzenia roślin jesień trwa i na wielu plantacjach, o czym piszemy chociażby na stronach 16–17, już kilka tygodni temu widoczne było wyczerpanie azotu i objawy głodu roślin, a także fosforu. Marcin Ździebło zareagował przez dokarmienie rzepaku rozcieńczonym RSM.
Jak zaplanować dawki azotu?
Nawożenie korekcyjne już jesienią było potrzebne, a to oznacza, że w tym roku zastosowanie startowych dawek azotu i korekcyjnego nawożenia fosforem oraz potasem będzie, jak zawsze, kluczowe. Mimo widocznych obecnie najczęściej delikatnych objawów niedoboru azotu, a fosforu raczej z powodu ochłodzenia, sytuacja jest dobra, a na wielu plantacjach bardzo dobra. Niestety, do wiosny po drodze może się wiele zdarzyć.
Dziś trudno zaplanować wielkość dawek startowych. Poza tym przy późnej wiośnie może korzystniej będzie w dawce startowej dla rzepaku podać pełną porcję zaplanowaną na wiosnę. Przy wczesnej wiośnie oczywiście lepiej azot podzielić z szybką dawką mniejszej porcji formy saletrzanej lub RSM (ok. 30 kg N/ha). To rozsądne z uwagi na ryzyko przymrozków.
Kiedy nawozić uprawy azotem?
W zasadzie startowe nawożenie azotem rzepaku jest zbieżne z nawożeniem zbóż. Oczywiście rzepak ma priorytet. Zboża mogą nieco poczekać i warto w strategii ich nawożenia azotem rozważyć podział na trzy porcje wiosenne, zwłaszcza w pszenicy jakościowej.
Na tę chwilę, to teoretyczne rozważania. Wszystko zależy od pogody, wyniku oceny przezimowania, zagęszczenia roślin i prognozowanych opadów. Każdy plantator ma własne doświadczenia i sprawdzający się system. Standardów nie ma, bo co plantacja, to inne zmianowanie i odmiany.
Stosując nawozy stałe musimy mieć na względzie to, że musi je rozpuścić woda i musi spaść przynajmniej 30–50 mm opadu, aby przemieściły się kilka cm w glebie i dotarły do korzeni. Ten opad powinien być zdecydowanie wyższy. Chociażby z tego powodu ze stosowaniem azotu nie ma wiosną co zwlekać, chyba że przeszliśmy na RSM. Ta forma przemieszcza się szybciej, bo jest płynna.
Rozpatrywanie kompleksowych potrzeb pokarmowych roślin
Planując startowe nawożenie ozimin po obserwacjach z jesieni trzeba rozpatrywać kompleksowe potrzeby pokarmowe roślin – w stosunku do azotu, ale także fosforu, potasu, siarki i magnezu. Jeżeli mamy w gospodarstwie rzepak ozimy i zboża ozime, to chociażby ze względu na głęboki system korzeniowy rzepaku, do którego składniki pokarmowe muszą pokonać znacznie dłuższą drogę, dzieląc priorytety wczesnych prac polowych najpierw powinniśmy zając się rzepakiem, potem pszenicą i pozostałymi zbożami.
Jeżeli potrzebne jest zastosowanie korekcyjnych dawek startowych fosforu i potasu, to powinny być aplikowane w pierwszej kolejności przed azotem. Startowe nawożenie, w warunkach zgodnych z dobrą praktyką rolniczą, należy wykonać najwcześniej jak jest to możliwe technicznie i zgodne z przepisami. Składniki pokarmowe mają czekać na budzące się i głodne rośliny, a nie odwrotnie. Przypominam tylko, że w ub.r. nie trzeba było czekać z nawożeniem na magiczną datę 1 marca. Już 7 lutego na przeważającym obszarze Polski (poza województwami ściany wschodniej) startowe nawożenie azotem w oparciu o dane ze strony https://agrometeo.imgw.pl/ można było wykonać.
Kiedy stosować wczesne nawożenie startowe?
Tak dla przypomnienia, przy warunkach pogodowych średnich z wielolecia zaleca się w zbożach ozimych przy całkowitej dawce wiosennej do 100 kg N/ha zastosowanie wczesnego startowego nawożenia w ilości 40–60% tej dawki i reszty w fazie strzelania w źdźbło. Jeżeli wyliczona wiosenna dawka pod zakładany plon przekracza 100 kg N/ha, to 40–50% tej ilości idzie w dawce startowej, 30–35% w fazie strzelania w źdźbło i resztę, zwłaszcza w pszenicach jakościowych, aplikujemy na początku fazy kłoszenia.
W rzepaku, jak już wspomniałem, w normalnych warunkach pogodowych wystarczająca jest startowa dawka azotu w formie saletry amonowej w ilości 30 kg N/ha i ok. 10 dni później pozostała porcja azotu wyliczona pod spodziewany plon. Oczywiście warto stosować azot bardziej precyzyjnie w oparciu o wynik badania zawartości azotu mineralnego w glebie. Kiedy najlepiej wykonać takie badanie, ile kosztuje i co daje w praktyce – napiszemy w kolejnym wydaniu.
Przeczytaj również:
Marek Kalinowski