Hektarowa plantacja soi obsiana nasionami zaszczepionymi nitraginą wiąże od 80 aż do 150 kg azotu. Wiążą go z powietrza bakterie brodawkowe. Dla płodozmianu ma to niebagatelne znaczenie. W samej uprawie soi możemy stosować symboliczną dawkę azotu, a po zbiorze tej rośliny dostarczamy glebie także dużą ilość masy organicznej.
Zarejestrowane i kolekcyjne
W ostatnich latach w Polsce nastąpił wzrost zainteresowania uprawą soi. W dużej mierze przyczyniły się nowe odmiany soi i Konsorcjum PolSoja, w skład którego wchodzą: Instytut Ochrony Roślin – PIB w Poznaniu, DANKO Hodowla Roślin, Top Farms Głubczyce, Kombinat Rolny Kietrz, Politechnika Poznańska oraz Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu. Prekursorem zwiększenia uprawy tej paszowej rośliny w warunkach klimatycznych naszego kraju, od wielu lat, jest Katedra Genetyki i Hodowli Roślin Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Wspomniane Konsorcjum realizuje projekt pt. „Unowocześnianie technologii uprawy konwencjonalnych odmian soi (Glycine max) w warunkach Polski”. W pełni sezonu wegetacji, 21 sierpnia br., w ramach działalności Konsorcjum, w Rolniczym Gospodarstwie Doświadczalnym Uniwersytetu Przyrodniczego w Dłoni zorganizowano Dzień Soi.
Po polach i poletkach doświadczalnych soi w Dłoni oprowadzał zaproszonych gości dr hab. Jerzy Nawracała z Katedry Genetyki i Hodowli Roślin Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Dla potencjalnych plantatorów była to nie lada gradka, bo soja zajmuje w gospodarstwie 16 ha, w tym na 3 ha prowadzone są różne doświadczenia, a resztę stanowi materiał rozmnożeniowy odmiany Augusta. Znaczną część poletek doświadczalnych stanowią materiały kolekcyjne soi z całego świata sprowadzane rokrocznie do testowania w warunkach Polski. W jednym z bloków doświadczalnych w ramach Konsorcjum PolSoja testowanych jest 60 nowych linii soi.
Najbardziej praktyczny wymiar dla potencjalnych plantatorów soi mają doświadczenia agrotechniczne z zarejestrowanymi odmianami Augusta, Aldana, Mavka i Merlin. Badany jest w tych odmianach wpływ wielu elementów agrotechnicznych na plonowanie soi. Są to doświadczenia z różnymi rozstawami rzędów, z różną obsadą roślin, poziomami nawożenia, programami odchwaszczania. Odmiany są też obserwowane pod kątem występowania ewentualnych chorób i szkodników soi.
Dla przyszłych plantatorów
Soję można uprawiać praktycznie na wszystkich glebach pamiętając jednak, że roślina lubi lżejsze gleby, lecz wtedy wymaga zwiększonego nawożenia. Soja lubi też uregulowany odczyn pH (nie lubi gleb kwaśnych). W przypadku mocnych stanowisk i sezonu obfitującego w opady istnieje niebezpieczeństwo wydłużenia okresu wegetacyjnego, ale nie w tym roku. Dla plonowania soi ważny jest przedplon. Najbardziej odpowiednim są zboża, kukurydza i okopowe. Nieodpowiednimi przedplonami dla soi inne strączkowe, słonecznik, trawy i rośliny motylkowe drobnonasienne. Soję można uprawiać w monokulturze, ale pamiętać trzeba, by nitraginę stosować każdego roku. Największą bolączką soi są nisko osadzone strąki. W badaniach stwierdzono jednak pewną istotną zależność – im późniejszy siew, tym strąki są osadzone niżej i dlatego siać trzeba tę roślinę jak najwcześniej. Wykazano też ważną zależność dotyczącą wschodów i głębokości siewu. Otóż soja siana na głębokość 2 cm wschodzi średnio o 4 dni wcześniej niż soja zasiana na głębokość 4 cm. Zaleca się siew soi w trzeciej dekadzie kwietnia w ilości 100–120 kg nasion w rozstawie rzędów od 12,5 do 30 cm, co da obsadę 60–80 roślin na m.kw.
Zaskakująca reakcja po suszy
Obraz soi w dniu 21 sierpnia br. był mierny i wynikał z głębokiej suszy. Przez te warunki pogodowe zatarły się pewne różnice między odmianami w zakresie terminu dojrzewania, jak i testowanymi różnymi poziomami elementów agrotechniki. Niestety zaważy to mocno na tegorocznych plonach. Jeszcze kilka tygodni temu można było oczekiwać plonów soi w Dłoni na poziomie minimum 3 t nasion z hektara. Teraz widać, że będzie on nie wyższy niż 2 t/ha. Redukcja plonu znaczna, ale biorąc pod uwagę bardzo duży deficyt opadów można stwierdzić, że soja i tak bardzo dobrze sobie radzi.
Warto w tym miejscu pokazać konkretne dane obrazujące deficyt wody. Otóż suma opadów w okresie wegetacji soi od kwietnia do 21 sierpnia br. wyniosła w tej lokalizacji zaledwie 169 mm. Średnia suma opadów w tym okresie z wielolecia (od 1956 do 2009 r.) to 304,3 mm, a dla przykładu w 2014 r. – 344,2 mm, w 2013 r. – 312,8 mm, w 2012 r. – 385,8 mm.
W tym roku obserwowane jest w soi zjawisko (tak było w Dłoni), które nigdy w Polsce nie miało miejsca. Jest nim przedwczesne otwieranie się strąków soi i osypywanie się nasion. Nigdy z czymś takim nie zetknęli się polscy hodowcy soi – ani dr hab. Jerzy Nawracała z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, ani obecny na „Święcie Soi” mgr inż. Piotr Stopyra z Hodowli Roślin Strzelce, Grupa IHAR. Nigdy nie zdarzyło się im, aby soja otwierała strąki jeszcze przed zbiorem. Nawet w latach, kiedy zbiory były późno i dojrzałe plantacje najpierw moczył deszcz, a potem paliło słońce – nigdy nie dochodziło do otwierania strąków i osypywania nasion. W tym roku z tego powodu dojdzie do znacznych strat w plonach nasion. Naukowcy długo będą zapewne rozszyfrowywać przyczyny tego zjawiska, ale z całą pewnością największy wpływ na to miała susza i upały.
Nie chce kończyć rozwoju
W tym roku soja osypuje się, ale i dojrzewa w sposób dla niej nienormalny. Zwykle odmiana Aldana na przestrzeni wielolecia była zbierana w Rolniczym Gospodarstwie Doświadczalnym Uniwersytetu Przyrodniczego w Dłoni w terminie między 5 a 10 września. W czasie zbioru (bez desykacji) zawsze liście były zaschnięte, a nasiona dojrzałe i w zamkniętych strąkach. W tym roku obok zjawiska otwierania się strąków obraz dojrzewania soi jest nienormalny. Jest tak, że strąki są dojrzałe, a wiele liści jest zielonych. Wynika to oczywiście z niedoboru wody, ale jak tłumaczył dr hab. Jerzy Nawracała – bardziej z fizjologii rozwoju soi. Zielone liście utrzymywane są przez rośliny, które zawiązały mniej strąków i przez to nie chcą kończyć jeszcze rozwoju generatywnego.
Z kart polskiej hodowli soi
Jeszcze kilka lat temu soję uprawiano na areale nieprzekraczającym 1 tys. ha. Z szacunków hodowców i firm nasiennych na podstawie sprzedaży materiału siewnego wynika, że areał uprawy soi w Polsce w br. wynosi 20 tys. ha. Połowa tych zasiewów (10 tys. ha) jest pod odmianą Merlin. To olbrzymi wzrost areału uprawy. Co ciekawe, pierwsze próby uprawy tego gatunku w Polsce sięgają XIX wieku.
W Polsce pierwszy eksperyment polowy z uprawą soi założył w 1878 r. Antoni Sempołowski w Szkole Rolniczej Żabikowie. Wysiał on wtedy 19 odmian chińskich otrzymanych z Austrii od prof. Haberlanda. Niestety, soja wtedy nie dojrzała. Z faktów historycznych warto dodać, że w 1925 r. w Wilnie odmianę Wileńska Brunatna wyselekcjonował Wacław Strażewicz, a w 1930 r. w Puławach odmianę Puławska Wczesna wyselekcjonował Bohdan Dzikowski. W 1933 r. uprawiano w Polsce 1503 ha soi.
Obecnie w Krajowym Rejestrze znajduje się pięć odmian soi: Aldana wpisana w 1992 r. Aligator (2015), Augusta (2002) , Madlen (2015) i Mavka (2013). Za kilka lat ta lista będzie znacznie dłuższa, bo w 2014 r. do badań rejestrowych przyjęto 3 odmiany, a w 2015 r przyjęto do badań kolejnych 7 odmian soi.
Marek KALINOWSKI