Ozime zboża hybrydowe polecane są także na gleby słabsze. Jednak nie wszystkich rolników przekonuje argumentacja firm zajmujących się doskonaleniem odmian i ich sprzedażą. Wojciech Kawalec ze wsi Dyniska (pow. Tomaszów Lubelski) na swoich glebach IV klasy sieje populacyjne odmiany żyta i pszenicy ozimej.
Gdy 1 lipca opublikowaliśmy na Facebooku „Tygodnika Poradnika Rolniczego” zdjęcia z rozpoczęcia żniw w pszenicy w gospodarstwie Wojciecha Kawalca wśród komentarzy był i taki: „Jeszcze trochę i nie będzie jak wytłumaczyć dziecku, skąd się wzięła nazwa sierpień”. Ale tak wcześnie zeszła z pola w tym gospodarstwie tylko jedna z trzech odmian posianej jesienią ub. roku pszenicy. Ta bardzo wczesna Spirella. Kiedy 23 lipca odwiedziliśmy pana Wojciecha, właśnie ruszał z kolejnym etapem żniw.
Trudny rok
Rolnik nie jest do końca zadowolony z tegorocznych wyników na swoich plantacjach (głównie pszenica, żyto, rzepak, fasola, buraki cukrowe), w sumie ok. 160 ha. Choć uprawy na tle okolicznych prezentują się bardzo dobrze, nasz gospodarz mówi, że powinno być znacznie lepiej. – W tym roku po raz pierwszy zawiodła mnie intuicja – stwierdza. – Chociażby miotła w zbożu, która miejscami jest widoczna. Były stanowiska, gdzie uznałem, że kolejny zabieg nie jest konieczny. Okazało się jednak, że należało go wykonać. Do tego doszedł przebieg pogody: brak wilgoci, burza piaskowa. I jeszcze problemy w życiu osobistym. To nie jest dobry rok....