StoryEditorbobowate

Polskie bobowate gwarancją bezpieczeństwa białkowego

18.12.2022., 18:12h
Co roku w listopadzie Warmińsko-Mazurski Ośrodek Doradztwa Rolniczego organizuje seminarium poświęcone roślinom bobowatym.

W tym roku skupiono się na bezpieczeństwie białkowym kraju, które częściowo mogą zapewnić rośliny bobowate.

Przemysł paszowy wymaga wypracowania sensownych rozwiązań dla dostawców jak i producentów pasz

Obecnie zarówno na poziomie Unii Europejskiej, jak i krajowym wprowadzane są rozwiązania, które mają zachęcić zarówno producentów, jak i nabywców jednych do produkowania, innych do zakupu i przetwarzania krajowego białka roślinnego. Dlatego podczas seminarium tak ważna była obecność i wystąpienie Dawida Leskiego, dyrektora Działu Badań i Rozwoju w firmie Wipasz S.A. Dzięki temu, że przemysł paszowy włącza się do wspólnych działań, być może za jakiś czas uda się zamknąć ten obieg z korzyścią dla każdego ogniwa.

Trzeba pamiętać, że producenci pasz są w samym środku układanki. Z jednej strony mają producenta roślin białkowych, który chce jak najdrożej sprzedać, a z drugiej strony jest producent drobiu czy hodowca bydła, który chce kupić dobrą paszę w jak najniższej cenie, żeby jego produkcja też miała swoją opłacalność. Niestety, ekonomia jest bezlitosna. Dlatego tak ważne są tego typu spotkania, rozmowy i rozpatrywanie tematu krajowego białka od strony każdego zainteresowanego, żeby wypracować sensowne porozumienie i ustalić wspólne realne do spełnienia założenia. Uda się to zrealizować tylko wtedy, gdy jedni będą rozumieli i brali pod uwagę argumenty i położenie drugich.

Lekarz weterynarii Dawid Leski podkreślał, że jego firma jak najbardziej widzi w przyszłości miejsce i możliwości wprowadzenia do pasz krajowego białka z roślin bobowatych. Prowadzą skup tych roślin, wykorzystują je do produkcji pasz, jednocześnie cały czas prowadzą badania, które pomogą lepiej przygotować się na najbliższą przyszłość.
Prof. dr hab. Jerzy Księżak, IUNG Puławy (po lewej) i Rafał Banasiak, założyciel i prezes Stowarzyszenia Inicjatyw Rolno-Gospodarczych Agroport

  • Prof. dr hab. Jerzy Księżak, IUNG Puławy (po lewej) i Rafał Banasiak, założyciel i prezes Stowarzyszenia Inicjatyw Rolno-Gospodarczych Agroport

Jakie strategie zachęcają rolników do uprawy bobowatych?

Prelegenci podkreślali, że wprowadzenie strategii „Europejski Zielony Ład” i „Od pola do stołu” z pewnością będą czynnikami aktywizującymi produkcję rodzimych roślin białkowych. Jedną z korzyści jest ograniczenie nawożenia azotem mineralnym rośliny następczej, co przy dzisiejszej cenie nawozów jest dużą oszczędnością.

Rośliny strączkowe są doskonałym przedplonem dla zbóż, roślin przemysłowych i okopowych. Dzięki symbiozie z bakteriami brodawkowymi asymilującymi wolny azot z atmosfery, wzbogacają glebę w ten składnik i pozostawiają go w glebie dla roślin następczych. Udane zasiewy strączkowych pozostawiają w glebie dla roślin następczych w resztkach pożniwnych około 100 kg N/ha, 25 kg P/ha oraz 35 kg K/ha. Patrząc na te liczby wyraźnie widać, że wprowadzenie roślin strączkowych do płodozmianu pozwoli na zmniejszenie dawek nawozów mineralnych. Odnotowano także wyższą zawartość białka w ziarnie zbóż uprawianych na stanowiskach po roślinach strączkowych – mówi prof. dr hab. Jerzy Księżak, reprezentujący IUNG Puławy.

Poza tym trzeba pamiętać, że strategia „Od pola do stołu” zakłada, że do 2030 roku stosowanie nawozów mineralnych zmniejszy się o 20%, a pestycydów o 50%. Według założeń, w 2030 roku produkcja ekologiczna w rolnictwie obejmie 25% gruntów.

W ostatnich latach odnotowano wzrost zainteresowania roślinami białkowymi, ale ich poziom plonowania wciąż pozostawia wiele do życzenia, czym zniechęca część rolników. 

Warto zapoznać się z Listami Odmian Zalecanych do uprawy w danym województwie.
Dawid Leski, lekarz weterynarii, dyrektor Działu Badań i Rozwoju Pasz w firmie Wipasz S.A

  • Dawid Leski, lekarz weterynarii, dyrektor Działu Badań i Rozwoju Pasz w firmie Wipasz S.A

Bobik o jasnych nasionach

Najważniejsze to mieć świadomość jednolitej odmiany. Zdarza się, że rolnik zapewnia nas, że jest to jedna jedyna odmiana, a okazuje się, że w jednej partii mamy różne odmiany bobiku. Czasem bywa tak, że przyjeżdżają mieszanki bobiku z peluszką i mamy ogromny problem, bo nie ma stabilności białka – wyjaśnia Rafał Banasiak, założyciel Klastra Agroport.

Prelegent z firmy paszowej wyjaśnił, że na podstawie własnych doświadczeń i badań mogą potwierdzić, że bobik o jasnej łusce nasiennej jest bobikiem o niższej zawartości tanin i jest najbardziej pożądany przez przemysł paszowy.

Mogą to być łuski białobeżowe, kremowe czy też białe. Bobiki takie mają także lepszą strawność w porównaniu do odmian o ciemniejszej łusce. Dlatego my jako producenci pasz najchętniej widzielibyśmy taki bobik w naszych magazynach. W tej chwili nie mamy szczegółowych wytycznych dla rolników, co do konkretnych odmian w obrębie gatunku, które będziemy preferowali. Ale warto skupić się na odmianach jasnych, żeby jak najbardziej ujednolicić surowiec, który skupujemy od rolników – podpowiada rolnikom Dawid Leski.

Ekspert wspomina, że podobnie jest z grochem używanym do produkcji. Preferowany jest groch odmian ogólnoużytkowych białych, nie stosuje się grochów pastewnych, które zwykle mają więcej substancji antyżywieniowych. A ich wprowadzanie do receptur pasz wiąże się z ryzykiem pogorszenia strawności i w rezultacie pogorszenia wyników produkcyjnych.

Założyciel klastra roślin białkowych deklaruje, że jeżeli będzie sygnał od przetwórców, że pożądana jest jedna konkretna odmiana, to oczywiście jest to do zrobienia i do wyprodukowania, ale muszą to być umowy długoterminowe. Cykl produkcyjny w rolnictwie trwa rok.
Wiązanie azotu atmosferycznego przez bakterie brodawkowate w korzeniach wzbogaca glebę w azot i substancję organiczną

  • Wiązanie azotu atmosferycznego przez bakterie brodawkowate w korzeniach wzbogaca glebę w azot i substancję organiczną 

Problemem jest strąkowiec

Rolnicy często pytają, jaka powinna być wilgotność bobiku, żeby wszyscy byli zadowoleni.

U nas w obrocie handlowym funkcjonuje graniczna wartość 14,5% wody. I za tonę bobiku o tej wilgotności w tym sezonie rolnik mógł uzyskać średnio 1700 zł. Natomiast na świecie, ale również badania przeprowadzone na naszym rodzimym UWM w Olsztynie pokazują, że poziom 16%, a nawet 17% wilgotności nie wpływa na przechowalnictwo – podkreśla Rafał Banasiak.

Przedstawiciel firmy paszowej potwierdził, że bobik, który ma 16% wilgotności nadal bardzo dobrze się przechowuje. Najlepiej widać to po partiach, które skupują od rolników w marcu czy w kwietniu, czyli jest to bobik, który już przeleżał u rolnika i z reguły wszystko jest w porządku. Oczywiście wszystko zależy jeszcze od warunków przechowywania. W firmie Wipasz S.A. każdy bobik, który ma powyżej 15% wilgotności kierowany jest do suszarni, żeby zbić wilgotność do poziomu 14 – 14,5%.

Dawid Leski podczas dyskusji z uczestnikami spotkania podkreślał, że wilgotność bobiku nie jest dla firmy, którą reprezentuje problemem, mają suszarnie, więc z tym sobie poradzą. Dużo większym problemem jest strąkowiec, którego w niektórych partiach jest naprawdę bardzo dużo.

Zdarzyło się, że przyjęliśmy od rolników partie bobiku, gdzie dziurawych nasion było ekstremalnie dużo, bo ok. 35 nawet do 40%. Z tych partii pobraliśmy próbki, żeby sprawdzić, czy wartość odżywcza tak dziurawych nasion będzie dużo niższa. W badaniach rzeczywiście wyszło, że mieliśmy mniej skrobi i nieco mniej białka, więc aż tak porażonego bobiku wolelibyśmy nie przyjmować – podsumowuje ekspert działu badań i rozwoju.

Do rozmowy o strąkowcu włączył się Henryk Pastuszek, dyrektor Stacji Doświadczalnej Oceny Odmian we Wrócikowie. Ekspert mający duże doświadczenie w uprawie bobiku i trudnej walce ze strąkowcem.

Jeżeli chodzi o strąkowca, każdy rolnik potwierdzi, że ma z nim ogromny kłopot, nawet trzy- lub czterokrotne opryski na strąkowca w bobiku, nie załatwią sprawy do końca. Nie ma pewnego terminu, w którym uda się skutecznie wyeliminować strąkowca. Podobno najlepiej wykonać zabieg na początku kwitnienia, ale rolnicy nie do końca się z tym zgadzają, to znaczy, zabieg jak najbardziej można wykonać, ale będzie to jeden z zabiegów, ale nie jedyny! W naszej stacji prowadzimy doświadczenia, więc staramy się zadziałać tak, żeby szkodnika było jak najmniej i okazuje się, że często robimy oprysk dwa, trzy, a nawet cztery razy i wciąż na poletkach szkodnik jest – podkreśla dyrektor SDOO we Wrócikowie.

W Polsce zostaje połowa wyprodukowanego bobiku

Klaster Agroport posiada magazyny, więc skup prowadzi przez cały rok. Dzięki temu rolnik, który ma 5 czy 10 ha bobiku też ma gdzie swój towar sprzedać i może to zrobić w dogodnym dla siebie terminie.

Chcielibyśmy zajmować się zaopatrywaniem tylko rodzimych podmiotów. Ale jeżeli nie ma ich zbyt wiele lub nie możemy liczyć na stałą, regularną współpracę, to niestety musimy szukać możliwości sprzedaży na eksport i tym się posiłkujemy. Jestem dumny, że w tym roku jeżeli chodzi o bobik dotarliśmy do celu, jaki sobie założyliśmy, żeby przynajmniej 50% naszych zbiorów sprzedawać w kraju, a kolejne 50% za granicę i to mniej więcej jest zachowane – wyznaje z dumą założyciel klastra roślin białkowych.

fot. Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz

Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 51/2022 na str. 46. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
16. listopad 2024 23:17