– Krajowy przemysł olejarski od lat daje wyraźny impuls rolnikom do rozwoju uprawy rzepaku i tegoroczne zbiory, które zapowiadają się bardzo dobrze, a na pewno szacowany areał pokazują, że nasi producenci są w stanie wykorzystać dobre warunki do zwiększenia podaży nasion. Mówiąc o warunkach towarzyszących uprawie rzepaku nie sposób pominąć dobrych cen, a nic tak nie przekonuje rolników do danego kierunku produkcji jak opłacalność – mówi Mariusz Szeliga, prezes zarządu PSPO.
Zbiory rzepaku w Polsce w 2021 mogą wynieść ok. 3,2 mln ton
– Nasza ocena sytuacji w Polsce przed zbiorami wskazuje, że możemy oczekiwać lepszych zbiorów niż te ubiegłoroczne, ale jednocześnie obecna koniunktura na rynku pozostanie raczej niezakłócona w związku z popytem na olej zgłaszanym przez sektor biopaliw. Szacunki oscylujące wokół 3,2 mln ton to nasz wspólny sukces branżowy. Aby jednak móc utrzymać taki wynik w przyszłości podkreślić należy, że producenci muszą w kolejnych latach dysponować odpowiednimi narzędziami do prowadzenia efektywnej uprawy. Mówimy tu szczególnie w kontekście ryzyk związanych z przeszłością ochrony rzepaku, które mogą już w kolejnym sezonie uwydatnić się w związku z brakiem alternatyw dla zapraw neonikotynoidowych, a których zabraknie już przy okazji tegorocznych zasiewów rzepaku ozimego – oceniał Juliusz Młodecki, prezes zarządu KZPRiRB.
Do rozwoju upraw rzepaku potrzebne jest stabilna perspektywa dla biopaliw
– Zarówno członkowie PSPO, jak i środowisko rolnicze skupione w KZPRiRB doskonale zdaje sobie sprawę z zależności sektora olejarskiego od biopaliw, dlatego tak ważna jest stabilna perspektywa dla biodiesla z rzepaku i maksymalne wykorzystanie opcji dla biopaliw z surowców rolnych w ramach krajowych rozstrzygnięć prawnych, jakie będą się ważyć przy okazji implementacji nowej dyrektywy RED2 – podsumowuje Adam Stępień, dyrektor generalny PSPO.
Marek Kalinowski
Zdjęcie: Pixabay