Rzepaki zastapiły w gospodarstwie buraki cukrowe
Powierzchnia przeznaczona w gospodarstwie pod uprawy wzrosła o ok. jedną trzecią i obecnie wynosi blisko 60 ha mocno zróżnicowanych pod względem bonitacji ziem: od czarnoziemów przez gliny po piaski.
– Udaje się powiększać areał, mimo że proponowane przez niektórych stawki za dzierżawę są praktycznie zaporowe – komentuje pan Michał. – W efekcie rolnicy, którzy starają się rozwijać produkcję roślinną, szukają dzierżaw w coraz większej odległości od siedziby gospodarstwa.
Powiększanie obszaru przeznaczanego pod uprawy oznacza zarówno inwestycje w maszyny rolnicze, jak i konieczność ułożenia możliwie najkorzystniejszej struktury zasiewów zarówno pod względem zmianowania, jak i wyniku ekonomicznego. Małżonkowie to młodzi rolnicy, więc wciąż szukają nowych rozwiązań, nie boją się prób i eksperymentów.
I tak po tym jak kilka lat temu zrezygnowali z uprawy buraka cukrowego, na uprawianych przez nich polach pojawiły się rzepaki (i zostały już na stałe). Była też próba z dynią, z negatywnym efektem, a w przyszłym roku zamierzają wrócić do uprawy papryki. Rozważają też wprowadzenie soi. Kusi uprawa jęczmienia browarnego. Natomiast nic nie jest w stanie podważyć pozycji uprawy fasoli na ziarno – gospodarstwo znajduje się w fasolowym zagłębiu i jest to tutaj główna uprawa, co roku zajmuje największy areał. Stałe miejsce w płodozmianie ma też pszenica.
Siew rzepaku nastąpił w dobrym momencie
Tej jesieni rolnicy z Czermna przeprowadzili siew rzepaku już po raz czwarty, zajął niecałe 10 ha. Termin wypadł stosunkowo późno, po 20 września, ale wyszło to dla nich z korzyścią. Dlaczego? Pod koniec sierpnia nad Zamojszczyzną przeszła potężna nawalna ulewa. Spadło nawet 80 l wody na 1 m2. Nie brakowało rolników, którzy musieli w związku z tym przesiewać rzepaki po tym, jak nasiona zostały wymyte lub zamulone.
– U teścia sialiśmy wcześniej, przed ulewą i jedno stanowisko było do przesiania – potwierdza rolnik.
Państwo Kaziukowie wysiali cztery odmiany rzepaku na próbę, na poletkach doświadczalnych, we współpracy z Chemirolem. To LG Aviron, LID Amoroso, Anton i Dominator.
– A na polach produkcyjnych odmiana zakupiona także przez teścia. LG Austin, u jego kolegi sypała w tym roku ponad 5 t/ha – mówi Michał Kaziuk.
Zmienne warunki glebowe i pogodowe, a także zróżnicowane nawożenie wymusiły użycie różnych kombinacji narzędzi do uprawy gleby. Na poletkach doświadczalnych, na stanowiskach gliniastych zastosowany został obornik i tam nawóz został przyorany, a grudy ciężkiej ziemi następnie rozbite broną talerzową. Użycie obornika pozwoliło zmniejszyć dawkę nawozu wieloskładnikowego.
Na polach produkcyjnych rzepaku, na lżejszych glebach organicznych stanowiska zostały przygotowane w uproszczeniach. Tu obornik nie był rozrzucany.
W gospodarstwie do precyzyjnego siewu rzepaków służy siewnik talerzowy z kołami kopiującymi.
– Na glebach lżejszych wschody rzepaków były wyrównane – opowiada rolnik. – Znacznie gorzej rzepaki wschodziły na poletkach doświadczalnych i to mimo że akurat tam, na glebach gliniastych dobrze magazynujących wodę, nie brakowało wilgoci.
Rzepaki z potencjałem na wysoki plon
Zastosowana została niska norma wysiewu – maksymalnie 40 sztuk nasion na m2.
– Teraz (rozmawialiśmy 25 października) łan jest już wyrównany, a wigor i pokrój tych roślin są imponujące. Odkąd w gospodarstwie są rzepaki, nigdy się tak nie prezentowały o tej porze roku. Jest potencjał na plon – stwierdza pan Michał.
W wysokich temperaturach, a z takimi mieliśmy do czynienia tej jesieni, doskonale czuły się chwasty i szkodniki.
Odchwaszczanie rzepaku ozimego zostało przeprowadzone w gospodarstwie w sposób doglebowy (chlomazon plus metazachlor) i w tegorocznym przebiegu pogody nie wszędzie się sprawdziło.
– Było bardzo ciepło i wilgotno, na jednym ze stanowisk wyszły komosa, szarłat a przede wszystkim rdest – mówi pan Michał. – Chwasty nie zostały zahamowane przez przymrozki i zaczęły grozić zagłuszeniem rzepaku. Konieczna była nalistna poprawka, na szczęście nieplanowany oprysk na powierzchni 1 ha nie był drogi.
Skracanie rzepaku połączone z ochroną fungicydową i aplikacją mikroelementów zostało przeprowadzone dwa razy. Dwukrotnie zastosowany był też kontaktowy insektycyd.
– Zaobserwowałem w rzepaku mszyce – wyjaśnia rolnik. Aby przeciwdziałać zakłócaniu przez te owady takich procesów życiowych rośliny jak oddychanie i fotosynteza, trzeba reagować szybko. Tym bardziej, że wydzielana przez te patogeny spadź sprzyja rozwojowi grzybów.
W okolicy plagą są także ślimaki. Nieodzowne jest stosowanie granulowanych środków do ich zwalczania.
– Plantacja rzepaku pozbawiona ochrony, a jest taka niedaleko, po prostu znikła w oczach – opowiada mój rozmówca.
W tym roku na uprawach rzepaku państwa Kaziuków zostanie jeszcze rozsypana sól potasowa. Potas, jeden z głównych składników plonotwórczych w rzepaku, jest szybko wymywany z gleb organicznych (a na takich w większości został wysiany w gospodarstwie), generalnie zasobność takich gleb w ten pierwiastek jest niska. Z kolei wczesną wiosną nastąpi pogłówna aplikacja siarczanu magnezu. Siarka wspomoże pobieranie azotu, magnez jest kluczowym elementem fotosyntezy.
Rolnik jest zwolennikiem posypowego aplikowania nawozów azotowych w rzepaku. Do tej pory stosował zwykle saletrosan, ale ponieważ udało mu się kupić w dobrej cenie saletrę amonową, to ten nawóz będzie aplikowany w dwóch terminach wiosną.
– Nie stosowaliśmy nigdy RSM-u w rzepaku – mówi pan Michał. – Ponieważ u nas da się wiosną wjechać w pole praktycznie tylko po przymrozku, to obawiam się przypalenia liści. Z granulą nie ma takich obaw.
Dynia w gospodarstwie się nie sprawdziła
O ile rzepak „przyjął się” w gospodarstwie i z myślą o tej uprawie w tym roku został zakupiony używany kombajn John Deere o wyższej wydajności niż wykorzystywany dotychczas kombajn, to inaczej ma się sprawa z uprawą dyni na ziarno.
Dynia, choć nie tak popularna jak fasola, to również jest często uprawiana w tej części województwa lubelskiego.
– W naszych okolicach jest coraz popularniejsza – mówi Marlena Kaziuk. W gospodarstwie została wysiana na próbę wiosną 2022 r.
Problemy zaczęły się już przy wschodach, jedna z trzech odmian nie wzeszła, konieczne było przesiewanie. Do tego na polu pojawiły się drutowce, a także wrony wydziobujące ziarno. Trzeba było ustawiać strachy, żeby przepłoszyć ptactwo.
Na wziętym w dzierżawę polu oprócz drutowców we znaki dały się i chwasty.
– Mieliśmy tę dynię na 3 ha dzierżawy, wyszła komosa nie do zwalczenia chemicznego – mówi rolnik. – W Polsce brakuje zresztą zarejestrowanych herbicydów w dyni. Trzy razy, w odstępach tygodniowych, wjeżdżaliśmy pielnikiem, w ruch poszły także motyczki. W momentach największej suszy podlewaliśmy dynię. Narobiliśmy się przy niej bardzo.
Ostatecznie plon, choć pozwolił na zaliczenie uprawy do dającej dochód, nie był na tyle wysoki, aby zrekompensować duży nakład czasu i pracy, także ręcznej.
– 700–800 kg z ha dało zysk w wysokości ok. 3 tys. zł/ha – mówi Michał Kaziuk.
Jednak w opinii rolnika najważniejszym argumentem przeciw tej uprawie jest koszt usługowego zbioru kombajnowego oraz suszenia ziarna, przekładający sporą część zysku z uprawy do kieszeni usługodawcy.
– Uprawa jest bardzo opłacalna, ale w przypadku posiadania kombajnu i suszarni – stwierdza pan Michał. – W takim przypadku dochodzi jeszcze dochód z prowadzonych usług.
Kukurydza, soja a może jęczmień browarny?
Co zatem w przyszłym sezonie pojawi się na polach wiosną? Z warzyw na pewno papryka.
– Kiedyś już u nas była uprawiana – mówi rolnik. – Też pracochłonna, ale ekonomicznie wychodzi bardzo korzystnie.
A oprócz papryki kukurydza lub soja. Na razie młodzi rolnicy bardziej skłaniają się ku soi. Jakie argumenty przytaczają?
– Nie wymaga wielkich nakładów, zbierzemy ją własnym kombajnem – wyjaśnia Marlena Kaziuk. Za wyborem soi przemawiają też dopłaty. Kusi także fakt, że dobrze udaje się sąsiadom, sypiąc nie mniej niż 3 t/ha.
W sezonie 2023/2024 bardzo dobrze plonował w gospodarstwie ozimy jęczmień hybrydowy. Sypał blisko 10 t/ha.
– Dlatego zastanawiamy się teraz nad jarym jęczmieniem browarnym na nowej dzierżawie, to 9 ha po kukurydzy – mówi pan Michał. Kontrakt zagwarantował by znacznie lepsze warunki zbytu ziarna. – Pytanie czy wiosną będzie dość wilgoci, a zebrane ziarno osiągnie wymagane przez słodownię parametry. W tej uprawie trzeba bardzo uważać, żeby nie przesadzić z azotem. Dlatego chyba jednak zdecydujemy się na fasolę na tym stanowisku.
W 2024 r. w gospodarstwie bardzo dobrze sypały też pszenice. – Na stanowiskach po rzepaku nawet 10 t/ha – mówi rolnik. Rzepaki dały ok. 4 t/ha.
Krzysztof Janisławski