– Po tym, jak dziadek został ranny na froncie II wojny światowej, wrócił na Roztocze do rodzinnego Krasnobrodu – zaczyna opowieść Mariusz Rybak. Na mocy reformy rolnej jego dziadek otrzymał w pobliżu miasteczka 2 ha ziemi. Taki sam przydział przypadł w udziale jego czterem siostrom. – Ale one od pracy na roli wolały życie w mieście, wyjechały do Szczecina. I tak dziadek w latach czterdziestych został właścicielem kilku hektarów gruntów. Wybudował dom, w którym teraz rozmawiamy i zaczął gospodarować.
Przez lata łączył prowadzenie gospodarstwa z pracą w Lublinie
Łatwo nie było.
– Dwa konie i ciężka rędzina. W najtrudniejszych miejscach babcia była żywym dociążeniem pługa – wspomina opowieści dziadków pan Mariusz. Po latach gospodarstwo przejął ojciec pana Mariusza. Gospodarzył ze szwagrem i bratem, potem sam. – Gdy tato zaczął chorować, nie był w stanie samodzielnie prowadzić gospodarstwa.
Pan Mariusz stanął przed trudną decyzją: czy łączyć pracę żołnierza zawodowego służącego w Lublinie z prowadzeniem gospodarstwa na Roztoczu, w odległości ponad 100 km. Zdecydował się. Od niedawna, po przejściu na emeryturę, moż...