Dr hab. Zdzisław Klukowski, prof. UP we Wrocławiu, podkreśla znaczenie monitorowania plantacji rzepaku poprzez wystawianie żółtych naczyń. Przy ograniczaniu szkodników insektycydami zaleca używanie adiuwantów dobranych do sposobu działania substancji czynnejMarek Kalinowski
StoryEditorUprawa

Żółte naczynia w rzepaku: co powinny mieć? Gdzie je ustawić?

18.03.2025., 08:00h

Każdy z elementów uprawy roślin jest ważny, a do najistotniejszych w rzepaku należy właściwy monitoring szkodników. Niezawodne są do tego żółte naczynia, o czym mówiono we Wrocławiu na tegorocznej konferencji firmy Osadkowski-Cebulski w Legnicy.

Monitoring uprawy rzepaku - dlaczego warto stosować żółte naczynia?

Do prowadzenia systematycznego monitoringu zachęcał rolników dr hab. Zdzisław Klukowski, prof. Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, bo żółte naczynia mogą zdecydować o plonach rzepaku.

– Przebieg zimy, jaki pamiętamy sprzed trzydziestu lat, już raczej odchodzi w zapomnienie. Zmiany klimatyczne powodują, że szkodniki wczesnowiosenne pojawiają się trochę w innym trybie, znacznie wcześniej. Okres nalotów jest rozciągnięty w czasie i pojawia się problem trafienia z pierwszym zabiegiem na chowacze – mówi dr hab. Zdzisław Klukowski.

image
Dr hab. Zdzisław Klukowski, prof. UP we Wrocławiu, podkreśla znaczenie monitorowania plantacji rzepaku poprzez wystawianie żółtych naczyń. Przy ograniczaniu szkodników insektycydami zaleca używanie adiuwantów dobranych do sposobu działania substancji czynnej
FOTO: Marek Kalinowski

Ograniczanie szkodników należy rozpocząć od wystawienia żółtych naczyń, które – zdaniem naukowca – przez wielu są niedoceniane. Bez prawidłowej oceny nalotu owadów przy zastosowaniu żółtych naczyń, nie jesteśmy w stanie ocenić, czy zabieg jest potrzebny i kiedy go wykonać.

– Wyobraźcie sobie państwo, że w czasie kwitnienia rzepaku znajdujecie chowacza podobnika. Tego drobnego ryjkowca, który będzie powodował szkody na łuszczynach. Czy trzeba go ograniczać w okresie kwitnienia? No nie. Jest do tego potrzebna odpowiednia faza rozwojowa – podkreśla ekspert.

Aby uzyskać rzetelną informację z żółtych naczyń, każdy producent rzepaku powinien sobie sprawić ich komplet. Nie może być to byle jakie, żółtawe naczynie. Powinno być profesjonalne w kolorze takim, jak płatki kwiatów rzepaku. Naczynie musi mieć strome ścianki i siatkowate nakładki, aby nie wpadały tam np. trzmiele. Istotna jest też średnica naczynia – optymalnie 19–23 cm z kołnierzem. Naczynie powinno być wyposażone w paliki umożliwiające regulację wysokości wraz ze wzrostem łanu i korektę położenia trzeba robić przynajmniej raz w tygodniu. Naczynie powinno mieć otwór odpływowy na wypadek nadmiaru wody z opadów.

– Naczynia umieszczamy 18–20 metrów od krawędzi pola. To jest zalecana odległość, ale gdy są problemy ze stwierdzeniem, kiedy wykonujemy zabieg na pierwsze chowacze, ta odległość wyjątkowo może być bliżej brzegu plantacji. Minimalna odległość na uprawach do 5 ha to 15 metrów, a na polach powyżej 5 ha – 20 metrów. Należy ustawiać naczynia na krawędziach przede wszystkim od nieużytków oraz od pól rzepaku, które były w ubiegłym roku – radzi dr hab. Zdzisław Klukowski.

image
Dr hab. Zdzisław Klukowski, prof. Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu
FOTO: Artur Kowalczyk

Chowacze głównym problemem w uprawie rzepaku

Aktualnie głównym problemem w rzepaku mogą być chowacze, ale z uwagi na specyfikę Dolnego Śląska, profesor Klukowski ostrzegał plantatorów na przyszłość przed rolnicami, które pojawiają się już jesienią. Problemem są tutaj także ślimaki nagie. Straty może powodować tantniś krzyżowiaczek, którego poczwarki zimują w kokonach na chwastach i w szczelinach kory drzew. Pojawiające się wiosną motyle składają jaja na dolnej stronie liścia, a wylęgnięte gąsienice je zjadają.

Gnatarz rzepakowiec – jak sprawdzić jego obecność w uprawie?

Naukowiec zwraca także uwagę na szkodliwość gnatarza rzepakowca, którego larwy żerują jesienią do przymrozków. Długie ciepłe jesienie wydłużają ten okres, przez co obserwuje się coraz większe straty wyrządzane przez gnatarza.

– Jeżeli chcemy sprawdzić ile jest larw gnatarza w łanie, trzeba się nachylić. Jeśli odwrócimy liść, część z nich spadnie, bo są bardzo wrażliwe nawet na rzucenie cienia. A gdy upadną na ziemię, to pomiędzy grudkami ziemi ich nie znajdziemy. A zatem, trzeba odpowiednio podejść i zwracać uwagę czy tam coś nie spada i wtedy dopiero uwzględniając te poprawki, ocenić liczebność gnatarza.

Szkodnikiem dokuczającym plantatorom rzepaku od kilku lat jest mączlik warzywny. W każdym sezonie wytwarza on 5–6 pokoleń, lubi ciepło, które przyspiesza jego rozwój. Przy temperaturze ponad 28°C czas rozwoju to 29 dni. Dla porównania, przy 16°C rozwój pokolenia trwa nawet do 50 dni. Larwy pierwszego stadium mogą przemieszczać się w obrębie liści, osobniki dorosłe mogą się łatwo rozprzestrzeniać, bo latają do 2 kilometrów w poszukiwaniu miejsc do żerowania.

Jesiennym szkodnikiem jest chowacz galasówek. Zdaniem eksperta, po wycofaniu zapraw neonikotynoidowych stanowił bardzo duży problem. Teraz sytuacja powróciła do normy – szkodliwość galasówka jest znikoma. Są natomiast jesienią problemy ze śmietką kapuścianą i z pchełką rzepakową. Sprzyjają im ciepłe jesienie, bo to wydłuża ich okres żerowania. Pchełka ma co prawda jedno pokolenie w roku, ale wytwarza rasę letnią oraz wiosenną. A zmorą w ostatnich latach są jesienią mszyce. Zdaniem profesora, jesienią na rozwiniętym rzepaku bez problemu można znaleźć od czterech do sześciu gatunków mszyc.

Wiosenne chowacze w uprawie rzepaku

Wiosennych chowaczy jest co niemiara. To chowacz brukwiaczek, czterozębny, pojawiający się lokalnie rzepiczak oraz granatek i podobnik. Okazuje się, że to nie wszystkie chowacze.

– Niestety, progi szkodliwości ustalane są na obecność chowacza czterozębnego i brukwiaczka. A ile gatunków możemy spotkać w rzepaku? Do końca kwietnia jest to od 14 aż do 17 gatunków chowaczy. A jeśli mamy ustalić próg szkodliwości, to powinniśmy umieć je rozpoznać. Nie wszystko co jest drobnym chrząszczem i ma ryjek jest gatunkiem szkodliwym, a w związku z tym przekroczenie progu szkodliwości nie zawsze jest prawidłowo szacowane – zauważa naukowiec.

Najwcześniej wiosną pojawia się chowacz granatek (górna warstwa gleby ogrzana do temperatury ok. +4oC powoduje, że te zimujące w glebie chrząszcze wychodzą, wędrują na plantacje). Jego odłowienie w żółtych naczyniach oznacza, że wkrótce naleci chowacz brukwiaczek i chowacz czterozębny. To na ich ograniczaniu skupiamy ochronę rzepaku. Profesor zaznacza, że wg literatury są na ich temat powtarzane błędy.

– Niestety, w większości publikacji o rzepaku pada stwierdzenie, że najpierw pojawia się chowacz brukwiaczek, a później po nim czterozębny. To jest błąd i stereotyp, który przez lata jest powtarzany. Jeden z naukowców pod koniec lat 60. badał chowacze i tak to opisał, bo u niego przez trzy lata tak właśnie było. Ale był to rok 1968, a doświadczenia były w okolicach Bydgoszczy – mówi dr hab. Zdzisław Klukowski.

W Polsce Środkowej i Północnej chowacz brukwiaczek pojawia się wcześniej niż czterozębny. W rejonach bardziej te różnice się zacierają. Obydwa chowacze nalatują praktycznie równocześnie. Populacja chowacza czterozębnego jest większa, ale zdaniem profesora, to brukwiaczek jest groźniejszy i powoduje większe straty.

Jakie szkody w uprawie powoduje chowacz brukwiaczak?

Samice chowacza brukwiaczka wygryzają długim ryjkiem głęboką studzienkę po czym odwracają się i składają jajo – zawsze pod kwiatostanem, bardzo wysoko, zaś potem larwa drąży tunel żerowy przesuwając się w dół łodygi aż do szyjki korzeniowej. Samice chowacza czterozbęnego składają jaja w okolicach nerwu głównego liści i tam wylęgają się larwy. Te drążą tunel, idą środkiem nerwu głównego i przez ogonek, aż dostaną się do łodygi i dalej idą w dół.

Trzeba też pamiętać, że larwy chowaczy wtórnie ciągną za sobą zarodniki chorób grzybowych, a zatem, np. presja zgnilizny twardzikowej jest powiększana przez aktywność chowaczy.

– Jeśli dobrze zastosuje się insektycyd zwalczający chowacze, to okazuje się, że stopień porażenia zgnilizną jest mniejszy – mówi dr hab. Zdzisław Klukowski.

Zarejestrowanych insektycydów do ograniczania chowaczy jest sporo. Profesor uczulał, aby przestrzegać rotacji środków, bo bazowanie na powtarzanych schematach prowadzi do odporności. Przydatnym wsparciem, także w ochronie insektycydowej są adiuwanty.

Na zakończenie ekspert przypomniał, że w przypadku ograniczania słodyszka nie zwalczamy larw. Zwalczamy wyłącznie osobniki dorosłe słodyszka i nie za późno. Najlepiej w fazie zbitego pąka. Okres kwitnienia to nie czas na słodyszka. Zabieg jest zbędny i nie potrzebny również dlatego, że wtedy pojawiają się w łanie liczne owady, które pasożytują i zjadają larwy słodyszka, ograniczając jego liczebność w roku następnym.

Przeczytaj również:

image
Uprawa

Rzepaki już zaczęły głodować. Jak to wpłynie na plon?

Artur Kowalczyk

Warszawa
20°C
Słonecznie
wi_00
pon.
wi_00
20°C
5°C
wt.
wi_00
23°C
8°C
śr.
wi_00
22°C
7°C
czw.
wi_00
22°C
7°C
pt.
wi_00
25°C
12°C
28. kwiecień 2025 15:03