Andrzej Mitczak (gm. Marciszów, wieś Ciechanowice) prowadzi gospodarstwo rodzinne na 80 ha, gdzie uprawia jęczmień, pszenżyto, owies, kukurydzę, użytki zielone.
- Niestety, mamy już suszę, która niszczy tegoroczne plony i to w ogromnym stopniu. Dodatkowo jest trochę przymrozków, co tylko pogarsza sytuację. Podobnie jest u wszystkich rolników. Pamiętam, że w ubiegłym roku o tej porze rośliny mogły jeszcze skorzystać przy wschodach z wody z jesieni i zimy, a w tym jest tragicznie, bo nie ma nawet tego. Tym bardziej, że długi czas nie padało. W zimie mieliśmy centymetr czy dwa śniegu, ale szybko zniknął i rośliny niewiele z tego skorzystały, ale to zawsze coś. Sytuacja z wilgocią na polach jest tak zła, że nie nawozimy, bo bez wody możemy tyko pogorszyć sytuację i zmarnować dodatkowe pieniądze. Jest tak sucho, że na wielu polach są już piaskowe wichury, jak na pustyni. O warunkach na polach niech świadczy choćby fakt, że 22 lutego posiałem owies i jeszcze nie mam wschodów. Bez deszczu straty będą ogromne i to trzeci rok z rzędu. A nie otrzymaliśmy żadnej pomocy suszowej za ubiegły rok, więc nie wiem jak to wytrzymamy. Nieco nadziei dają ozime, które się jeszcze jakoś trzymają. Uratowała je wilgoć z jesieni i zimy, ale bez kolejnej, normalnej dawki wody proces wegetacji zatrzyma się i też mogą się zmarnować. Bez deszczu nie będzie też żadnych plonów na użytkach zielonych, nawet pierwszego pokosu. Rok temu udało się zebrać chociaż pierwszy, a w tym bez deszczu nie będziemy mieli nawet tego. Jeśli w tym dniach nie będzie deszczu czeka nas kataklizm. Wielu rolników liczy jeszcze na kukurydzę, ale to także wielka niewiadoma.
W terenie górskim i podgórskim, gdzie zazwyczaj więcej padało, jest nieciekawie
Łukasz Węglowski (Ścinawka Dolna, pow. kłodzki) uprawia 70 ha, utrzymuje 60 sztuk bydła, w tym 30 krów. Miesięcznie dostarcza 20 tys. l mleka do OSM Koło – oddział Grodków
- Trawy ruszyły i stanęły. Na pastwiskach jest bardzo sucho, nawet głęboko nie ma wilgoci, wiem, bo dopiero co wierciliśmy otwory na słupki do ogrodzenia pastwiska. Ziemia jest zupełnie sypka, wygląda jak pył. Pastwiskowanie będzie bardziej polegało na spacerach bydła niż na prawdziwym wypasie. Kukurydzę posiałem i leży w ziemi, czeka na deszcz. Pszenica się męczy, a rzepak zaczyna kwitnąć i niedługo będzie zawiązywał łuszczyny, przy takich warunkach plon będzie mizerny. Nawet u nas w terenie górskim i podgórskim, gdzie zazwyczaj więcej padało, jest nieciekawie. Problemem są też przymrozki, w ciągu ostatnich 2 miesięcy były tylko 3 noce bez minusowych temperatur. Miesiąc temu spadł deszcz 2 l/m2 i od tej pory nic nie padało.
Tegoroczna susza może uderzyć ze zdwojoną siłą w producentów mleka
Radosław Balcerkowski (Kisielewo, pow. lipnowski) uprawia 80 ha, utrzymuje 120 sztuk bydła, w tym 67 krów. Mleko w ilości 600 tys. l rocznie dostarcza do OSM Sierpc.
– Właśnie uprawiam ziemie pod siew kukurydzy. Na tym polu nie ma jeszcze tragedii, gdyż jest to urodzajna ziemia III i IV klasy z dobrym podsiąkiem. Niestety, na działkach o słabszych klasach bonitacyjnych jest bardzo sucho. U nas deszcz nie padał już od miesiąca i nic nie wskazuje na to, że popada w najbliższym czasie. Tragicznie wyglądają zboża jare, bardzo słabo powschodziły nie tylko ze względu na suszę, ale i przymrozki, mają obniżony wigor i słabo rosną. Jeszcze gorzej jest z trawami sianymi na gruntach ornych, które nie rosną, nawozy nie działają, bo jest sucho i zimno. Przekopałem szpadlem i okazało się, że pod darniną jest zupełna skała. Ratuje mnie tylko to, że uprawiam również lucernę odporniejszą na suszę, ale blokują jej rozwój nocne przymrozki. Znaczna część roślin lucerny jest właśnie uszkodzona przez mróz. W poprzednim roku też było sucho i nie mamy dużych zapasów pasz objętościowych, dlatego tegoroczna susza może uderzyć ze zdwojoną siłą w producentów mleka. Lepiej od zbóż jarych wyglądają oziminy, ale te siane w późniejszym terminie. Plantacje z wcześniejszych siewów są porażone chorobami grzybowymi. Już w poprzednim roku wielu rolników poniosło klęskę suszową w tym i ja, niestety, do tej pory nie wypłacono nam obiecanych odszkodowań suszowych. Obawiam się, że w obliczu nowej klęski, jaką jest koronawirus, po prostu tych odszkodowań nie dostaniemy.
Od kilku lat ogranicza się stosowanie pługu, bronowania i włóknowania
Mirosław Smaruj (Słaboszewko, pow. mogileński) prowadzi specjalizujące się w produkcji, roślinnej ponad 100 ha gospodarstwo. Uprawia zboża, buraki i rzepak.
– W glebie praktycznie nie ma już zasobów wilgoci. Ogromne kłopoty są ze wschodami buraków. Cierpi rzepak. Wegetacja tej rośliny jest zupełnie w tym sezonie rozregulowana. Trwała praktycznie przez całą zimę. W lutym plantacja otrzymała nawożenie azotowe. Jej wzrost w marcu był intensywny, rośliny wykształciły pąki kwiatowe. Niestety, w kwietniu przez wiele nocy temperatura spadała znacznie poniżej zera. Rzepak cierpi nie tylko z powodu niedoboru wody w glebie, ale także przymrozków. Wzrost roślin został zahamowany z powodu niskich temperatur. Szacuję znaczne straty w plonie. Rzepak zredukował pędy boczne. W moim gospodarstwie w marcu i kwietniu deszcz wystąpił tylko jeden raz. W lany poniedziałek spadły 2 mm wody. Dla stanu upraw nie miało to większego znaczenia. W tym roku konieczne było ograniczenie wykonywanych zabiegów. Od kilku lat dokonywane są zmiany w technologii uprawy, aby chronić wilgoć w glebie. Pług stosowany jest w wyjątkowych sytuacjach. Zastępowany jest przez systemy uproszczone. Dzięki temu lepsze są wschody upraw jarych i buraków. Nie stosuję bronowania i włókowania, bo zabiegi te wpływają na wysuszanie ziemi. Tam gdzie przedplonem była gorczyca a następnie zastosowałem zabieg talerzowania i siew agregatem do uprawy pasowej buraków i jęczmienia, obserwuję lepsze wschody. Nasiona korzystają z wody zalegającej w ziemi. W najbliższych dniach rozstrzygnie się wielkość tegorocznej produkcji. Jeśli popada, choć częściowo rośliny będą w stanie się zregenerować. Dalsza susza oznacza gospodarczą katastrofę.
Już teraz widoczne są skutki niedoborów wody
Michał Sawicki (Józefin, pow. chełmski). Specjalizuje się w produkcji roślinnej. Na ponad 200 ha uprawia m.in. rzepak i zboża
-
Jest bardzo sucho. Sytuacja jest w mojej ocenie gorsza niż w ubiegłym sezonie o tej samej porze roku. Suma dotychczasowych tegorocznych opadów jest niższa niż w porównywanym okresie ub. r. W naszej okolicy zima była praktycznie bez śniegu, co do deszczów to padało trochę na początku marca i odrobinę w kwietniu. Ale to deszcze o charakterze bardzo lokalnym, które mogą poprawić sytuację na chwilę. Nie zmieniają natomiast ogólnego obrazu sytuacji, który nie jest dobry. Co do upraw, to w przypadku ozimin najbardziej brak wilgoci odczuwają rzepaki. Ale nie tylko one. Na słabszych stanowiskach widać już skutki niedoborów wody także w przypadku zbóż. Trwają siewy roślin jarych, pierwsze wschody są słabe. Dzięki stosowanej w moim gospodarstwie technologii uprawy bezorkowej, w przypadku której jedną z podstawowych zalet jest nieprzesuszanie gleby i lepsze magazynowanie w niej wilgoci, nie jest tak źle jak byłoby w przypadku tradycyjnej uprawy płużnej. Co będzie dalej, jak przebieg pogody odbije się na rynku? Moim zdaniem, jest zbyt wiele niewiadomych, aby pokusić się na wiarygodną prognozę. To jak wróżenie z fusów, przecież oprócz suszy mamy jeszcze skutki pandemii koronawirusa.
Teraz nie ma nawet rosy
Tadeusz Swaryczewski (gm. Lubża, wieś Zagaje), prowadzi gospodarstwo rodzinne na 250 ha, gdzie uprawia m.in. rzepak, pszenżyto, kukurydzę, łubin, buraki cukrowe.
– Nie pamiętam jeszcze takiej suszy. Wszyscy czekamy choćby na jeden mały deszcz. Sytuacja jest bardzo zła, bo są i takie pola, gdzie nie ma wschodów, a jeśli będą to mogą być nierównomierne. Ubiegłoroczna susza była katastrofalna, ale zaczęła się nieco później, to i tak zboże zasychało w kłosie. W tym roku zapowiada się, że będzie jeszcze gorzej i zboża nie wykształcą nawet kłosów, bo susza zaczęła się wcześniej. Ten kataklizm niszczył i dalej niszczy nam plony. I co gorsza, nasila się. Wyschły nawet oczka wodne, jakie miałem na kilku polach, bo to przecież już trzeci rok z rzędu mamy taki kataklizm. Daliśmy pierwszą dawkę nawozu, ale teraz bez wody nic nie można już zrobić. O skali problemu świadczy wiele rzeczy, ale wystarczy powiedzieć, że kiedyś rano była rosa i rośliny mogły czerpać choćby trochę z niej, a teraz nie ma nawet rosy. Rzepaki są całkiem ładne, ale rośliny nie są już tak jędrne i widać, że brakuje im wody. Uratował je chyba wcześniejszy termin nawożenia. Nie wiadomo co będzie ze zbożami, wszystko pokażą najbliższe tygodnie. Co gorsza, nie wiadomo jak w takiej sytuacji siać kukurydzę, bo ziemia jest sucha. Mam jeszcze w pamięci, że w ubiegłym roku z kukurydzy nie było co zbierać. Oziminy się jeszcze jakoś trzymają, skorzystały trochę jesienią i w zimie, ale co będzie później bez deszczu i z pozostałymi roślinami, tego nie wiadomo. Bez deszczu możemy stracić wszystko. Przyroda czasami pomaga, więc jeśli przyjdzie choć trochę opadów, to rośliny mogą nadgonić, ale bez tego stracimy plony trzeci rok z rzędu. A w lubuskim to nawet 70, 80 procent.
Opady śniegu przed Wielkanocą chwilowo poratowały sytuację
Marcin Wiechno (Bogoria Górna, pow. łowicki) uprawia 96 ha, utrzymuje 200 sztuk bydła, w tym 100 krów. Mleko w ilości ponad 70 tys. l miesięcznie dostarcza do OSM Łowicz
– Nie uprawiam zbóż, ale widzę u sąsiadów, że oziminy przezimowały słabo, częściowo zostały wymrożone, a częściowo porażone chorobami grzybowymi, zwłaszcza te siane wcześniej. Jest sucho, deszcz nie padał tygodniami, jedyne co to sytuację poratował śnieg, jaki poprószył przed świętami wielkanocnymi, ale była to warstwa zaledwie 2 cm. Najbardziej susza odbiła się na trawach, najgorzej jest na łąkach trwałych. Kukurydzę na szczęście posiałem dość wcześnie bo 8 kwietnia i wtedy gleba jeszcze była nieco wilgotna, teraz rolnicy sieją w popiół. Lucernę też posiałem na początku kwietnia, ładnie powschodziła, ale nic nie rośnie, bo nie tylko jest sucho, ale i noce są bardzo zimne. Kiszonki z kukurydzy wystarczy nam do października, ale tylko z tego względu, że na kiszonkę ścięliśmy także dodatkowe 20 ha, które docelowo miało być zebrane na ziarno.
Sondę opracowali:
Andrzej Rutkowski
Krzysztof Janisławski
Tomasz Ślęzak
Artur Kowalczyk
Józef Nuckowski