Taka armia dzików tylko czeka, aby zaatakować wschodzącą kukurydzę. Wbrew przekonaniu o największej szkodliwości tuż przed zbiorem, to okres pęcznienia wysianego ziarna i jego kiełkowania oraz skąpsza dieta po zimie zachęca dziki do plądrowania kukurydzy wiosną i powodowania dużych strat.
Siać z dala od lasu
O zagrożeniach ze strony dzików informujemy wiosną każdego roku i staramy się wyszukać wśród ofert rynkowych nowych skutecznych metod ich odstraszania. Niestety, przełomu w tej materii nie ma. Nadal znaleźć można środki zapachowe o działaniu odstraszającym, nawozy uwalniające przykre zapachy, urządzenia hukowe i rozwiązania typu: strzelanie z karbidu, smarowanie pastą do butów, wywieszanie kosmków włosów czy przechodzonych skarpet.
Rolników najbardziej bolą straty wyrządzane przez dziki tuż przed zbiorem kukurydzy. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że to wiosną dziki szkodzą najbardziej w okresie od pęcznienia ziarna i wschodów młodych roślin do mniej więcej końca maja
Mocno szkodzą wiosną
Dziki to inteligentne zwierzęta. Pamiętają smakowite plantacje i wracają na nie jesienią. Czy jest jakikolwiek skuteczny sposób ograniczania strat wyrządzanych przez dziki? Planując walkę z dzikami trzeba mieć świadomość, że nasilenie szkód przez nie powodowanych w kukurydzy zależy od fazy rozwoju rośliny. Jest najbardziej intensywne wkrótce po siewie i trwa do 30 maja. Później od momentu dojrzewania kolb (od połowy lipca) do zbioru. Pęczniejące i kiełkujące nasiona kukurydzy stanowią dla dzików przysmak, a zaprawy nasienne stosowane do ochrony siewek kukurydzy przed chorobami i szkodnikami nie wpływają na ich apetyt. Okres żerowania dzików na wschodach kukurydzy trwa, w zależności od warunków meteorologicznych, od 15 do 20 dni (w skrajnych przypadkach, głównie w północnych rejonach kraju, okres ten może wydłużyć się do 30 dni).
Ogrodzenie – nie ma nic lepszego
Niestety, repelenty mają ograniczoną skuteczność odstraszania dzików, a tych sprawdzonych i stosowanych kiedyś od kilku lat nie ma w rejestrze. Dziki szybko przyzwyczajają się do zmian środowiska, również do co roku stosowanych tych samych odstraszaczy. Odstraszacze akustyczne chętnie kupowane przez rolników po ich wprowadzeniu do sprzedaży okazują się po jednym sezonie nieskuteczne. Po pewnym czasie dziki traktują je jako normę środowiskową.
Ogrodzenie elektryczne powinno być wykonane z rozprowadzonych równolegle dwóch drutów. Niższy na takiej wysokości, aby dzik nie mógł przejść niżej, a drugi na wysokości, która uniemożliwi przeskoczenie przeszkody. Ważne jest, aby takie ogrodzenie serwisować, tj. sprawdzać systematycznie, czy jest w nim napięcie, czy nie zostało przerwane. Należy też zadbać o wykaszanie roślinności pod ogrodzeniem. Po takim wykoszeniu ogrodzenie będzie widoczną przeszkodą dla dzików i nie będzie przebić i spadków napięcia wynikającego ze stykania się roślin z drutami.
Najskuteczniejszą metodą ograniczania strat wyrządzanych przez dziki w kukurydzy, ale także w ziemniakach i burakach cukrowych jest grodzenie plantacji
Możliwości odstraszania dzików są ograniczone. Odkąd wygasły rejestracje wcześniej stosowanych repelentów, na rynku pojawiło się kilka produktów. Ciekawym jest np. Wildgranix w postaci granul. To odstraszacz i jednocześnie nawóz. Składa się z tlenku wapnia – 33,6%, tlenku magnezu – 14,3 % i trójtlenku siarki 3,5%. Po zastosowaniu produktu zaczyna się rozkładać i wydzielać różne zapachy przykre dla dzików. Produkt zaleca się stosować w pasach brzeżnych 2-metrowej szerokości przez rozsiew granul w ilości ok. 2–3 kg na 100 mkw. Zalecane jest powtórzenie zabiegu po 3–5 tygodniach.
Współpraca z kołami
Jeszcze kilkanaście lat temu, kiedy pojawiły się na rynku pierwsze armatki hukowe, ich właściciele byli zadowoleni, ale do czasu. Dziki przyzwyczaiły się do hałaśliwych urządzeń i nic sobie z niech nie robią. Dostępne środki zapachowe też nie mają satysfakcjonującej skuteczności. W miarę sprawdzoną i skuteczną metodą jest wspomniane zakładanie ogrodzeń elektrycznych pod warunkiem, że założymy je wcześnie, zaraz po siewie kukurydzy, czy innych chronionych zasiewów.
Marek Kalinowski