Kilkudziesięciu rolników i ich gości uczestniczyło 24 i 25 maja w szkoleniu w Podgórze (pow. radomski) zorganizowanym przez Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych. Podczas konferencji noszącej tytuł "Nowoczesne technologie uprawy zbóż chlebowych z uwzględnieniem integrowanej ochrony roślin" mieli możliwość wysłuchania szeregu wykładów. Przeprowadzenie szkolenia było możliwe dzięki finansowaniu ze środków Funduszu Promocji Ziarna Zbóż i Przetworów Zbożowych.
O konsekwencjach wycofywania substancji czynnych dla produkcji zbóż mówił w pierwszym dniu oknferencji prof. Marek Mrówczyński, reprezentujący IOR – PIB w Poznaniu.
Firmy niechętnie inwestują w substancje czynne
Z danych zaprezentowanych podczas wykładu wynika, że dyrektywa 91/414 doprowadziła do wycofania w UE ponad 70% substancji czynnych. Najwięcej w latach 2004-2010. Ich liczba zmniejszyła się z ok. 1000 do prawie 500 (ok. 300 w Polsce). Dla porównania: w USA wzrosła z ok. 1000 do 1300.
Tylko w latach 2022-23 Unia wycofa kolejnych 14 substancji czynnych, co w Polsce dotknie 232 preparaty, czyli prawie 10% wszystkich zarejestrowanych. W UE są co prawda wprowadzane nowe substancje, ale jest ich bardzo niewiele, średnio jedna rocznie, co rzecz jasna nie rekompensuje ubytków.
– Firmy niechętnie w nie inwestują ze względu na wysokie koszty – tłumaczy prof. Marek Mrówczyński. – Wprowadzenie nowej substancji to wydatek ok. miliarda złotych. Znacznie tańsze jest tworzenie nowych odpornych odmian roślin.
Do połowy grudnia tego roku powinno być wiadomo, co dalej z glifosatem.
– Na pewno nie będzie zgody na wykorzystywanie go do desykacji, co oznacza problem głównie dla producntów rzepaku. Co do stosowania w zabiegach na ściernisko, jest rekomendacja, aby taka możliwość pozostała dla rolników dostępna. A czy tak będzie, to się okaże. Gdyby jednak zgody w tej drugiej kwestii nie było, wróci perz – mówi prof. Mrówczyński.
Poinformował przy okazji, że badania dwóch nowych preparatów, które mogłyby zastąpić glifosat, wypadły źle. – Testowaliśmy je w IOR. Trzeba powtarzać zabiegi nawet trzykrotnie. Poza tym to nowe preparaty, objęte patentami, należy się więc liczyć z tym, że ich ceny będą wyższe.
- Prezes PZPRZ Stanisław Kacperczyk (stoi na drugim planie) zabiega o derogację na stosowanie zaprawy na szkodniki do ochrony przed mszycami jako wektorami
Część substancji czynnych stosowanych w ochronie pszenicy ma już ustalone terminy wycofania, inne są na liście do zastąpienia, ale terminów jeszcze nie ma.
Oto szczegóły. Do 31 lipca br. w uprawach pszenicy ozimej ma być wycofana zeta-cypermetryna wchodząca w skład sześciu zarejestrowanych w Polsce insektycydów (mszyce, skrzypionki). 7 grudnia br. mija termin wycofania alfa-cypermetryny (13 insektycydów, mszyce i skrzypionki). Do 15 grudnia tego roku ma zapaść decyzja, co dalej z glifosatem (32 herbicydy, różne chwasty). 31 grudnia br. ma zostać wycofany flutriafol (3 fungicydy, różne patogeny), w tym samym terminie ma nastąpić wycofanie cyprokonazolu (8 fungicydów, różne patogeny). Do 1 października przyszłego roku ma zostać wycofany prochloraz (49 fungicydów, różne patogeny).
W przypadku wymienionych wyżej substancji terminy wycofania są już znane (poza glifosatem). A co z kolejnymi substancjami, które unijni urzędnicy wzięli sobie na cel? Wiadomo, które z nich są "do zastąpienia", czyli w praktyce do wycofania w nieodległej perspektywie.
- Prof. Marek Mrówczyński, reprezentujący IOR–PIB w Poznan
Najwięcej fungicydów wypadnie w pszenicy
I tak, w przypadku insektycydów stosowanych w uprawie pszenicy ozimej substancje czynne do wycofania to: esfenwalerat (2 insektycydy w Polsce, mszyce, skrzypionki), gamma-cyhalotryna (6, mszyce, skrzypionki), lambda-cyhalotryna (20, mszyce, skrzypionki) i pirymikarb (4, mszyce). – To oznacza bardzo duże problemy z ochroną – mówi prof. Mrówczyński. – Bo podstawowe pytanie brzmi, czym je zastąpić? Poza tym te preparaty, które będą dostępne, będą droższe.
Lista substancji czynnych przewidzianych do "zastąpienia" a stosowanych w fungicydach w ochronie zbóż przedstawia się następująco: benzowinydyflupyr, bromukonazol, cyprodynil, cyprokonazol, difenokonazol, fludioksonil, izopirazam, metkonazol, prochloraz i tebukonazol. Najwięcej fungicydów wypadnie w pszenicy ozimej – 254. W jęczmieniu jarym 156, ozimym – 142, w pszenicy jarej 134 a w pszenżycie ozimym 137. – Redukcja fungicydów nalistnych, zarówno tych, które mają już daty wycofania, jak i tych pzrewidzianych do zastąpienia może łącznie wynieść 86%. To jest pogrom. Efektem będą mykotoksyny i problemy zdrowotne dla ludzi i zwierząt.
Z kolei substancje czynne herbicydów przewidziane do zastąpienia, a w praktyce wycofania, z uprawy pszenicy ozimej to: aklonifen (1 herbicyd w Polsce), chlorotoluron (12), diflufenikan (65), flufenacet (43), glifosat (zezwolenie do 15 grudnia, 32), mekoprop (6), metrybuzyna (11), metsulfuron metylowy (29), pendimetalina (11) i propoksykarbazon (3).
Skutki takiej polityki, jak podkreśla prof. Mrówczyński, to coraz większe problemy z ochroną roślin i brak konkurencyjności produkcji wobec tych rynków, gdzie tak restrykcyjne jak w Unii rozwiązania nie obowiązują. Należy się spodziewać wzrostu odporności patogenów, większego zużycia środków ochrony roslin i większej liczby wyoknywanych zabiegów. Przytaczane przez profesora ekspertyzy mówią, że wycofanie wspomnianych substancji może skutkować spadkiem plonowania pszenicy nawet o 30%, a jakości plonu nawet do 70%. Z kolei szacowany wzrost kosztów produkcji to ponad 30%.
Prof. Mrówczyński zwrócił uwagę, że może dojść do sytuacji, w której nie będzie zarejestrowanego ani jednego preparatu insektycydowego do zwalczania mszyc jako wektorów jesiennych przenoszących wirusy głownie w pszenicy ozimej i jęczmieniu ozimym. Obecnie takich preparatów jest osiem, może nie być żadnego. – Stąd starania prezesa PZPRZ Stanisława Kacperczyka popierane przez IOR na wprowadzenie w tym roku derogacji do 120 dni na stosowanie zaprawy na szkodniki do ochrony przed mszycami – poinformował.
W podejmowaniu przez unijnych urzędników decyzji dotyczących wycofywania substancji istotne znaczenie ma czas ich działania. Im substancja działa krócej, tym według nich lepiej. Decydenci nie biorą jednak pod uwagę kosztów paliwa, amortyzacji i pracy generowanych przez dodatkowe zabiegi, które wymusza krótki czas działania zastosowanej substancji. A także wyższych cen nowych preparatów.
– Występuje taka tendencja, że Unia wycofuje preparaty długo działające – mówi wykładowca. A głównym argumentem za wycofywaniem kolejnych substancji jest ich możliwy wpływ na gospodarkę hormonalną człowieka, co dotyczy szczególnie fungicydów. – Taki wpływ ma też np. witamina D. Dochodzimy do absurdu – komentuje profesor. – Wycofywanie przybrało formę lawinową, bardzo często decyzje te są nieuzasadnione.
- Szkolenie to nie tylko wykłady, uczestnicy dopytywali o interesujące ich kwestie
Czego jeszcze możemy się spodziewać?
Jak unijne strategie mogą przełożyć się na konkretne przepisy? Proponowane, ale jeszcze nie zatwierdzone zmiany rozporządzenia UE 1107/2009 zakładają m.in.: wzajemne uznawanie rejestracji środków ochrony roślin w krajach UE, zmianę wymagań dotyczących rejestracji substancji czynnych, które nie są truciznami (obecnie środki biologiczne traktowane są tak samo jak trucizny), rejestrację adiuwantów według uproszczonych wymagań (obenie zdarzają się oleje toksyczne dla środowiska), rejestracji środków biologicznych i makroorganizmów pożytecznych wd. łagodnych wymagań i zaprawianie materiału nasiennego tylko przez przedsiębiorstwa mające certyfikat ESTA.
Natomiast proponowane zmiany w polskim prawie, czyli ustawie o środkach ochrony roślin, wprowadzone zostaną po zmianie przepisów unijnych, na razie są na etapie opiniowania. Zakładają m.in. łączne stosowanie agrochemikaliów na odpowiedzialność doradcy i stosującego, rejestrację adiuwantów, rejestrację makroorganizmów pożytecznych, zniesienie maksymalnej prędkości wiatru podczas wykonywania oprysku (4 m/s) - oprysk ma być wykonywany tak, aby nie występowało znoszenie cieczy opryskowej, możliwość stosowania środków ochrony roślin i prowadzenia prac nocą (pierwsza propozycja zakłada taką możliwość od czerwca do sierpnia, dalej idąca IOR-u, od kwietnia do października), bardzo wysokie kary za handel nielegalnymi środkami ochrony roślin (nawet do 5 mln zł), możliwość stosowania dronów i wiatrakowców oraz koncesjonowanie usług doradczych.
fot. Krzysztof Janisławski
Artykuł kazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 26/2022 na str. 18. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.