Będzie Agro Port - nabrzeże obrotu zbożem
Na konferencji był obecny minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski. W wystąpieniu zwrócił uwagę na globalizację rynków rolniczych oraz na czynniki, które kształtują sytuację na polskim rynku zbóż dzisiaj i te, które mogą je kształtować w przyszłości. Minister zwrócił uwagę na rosnący potencjał produkcyjny w Rosji i na Ukrainie, gdzie rosną areały uprawy zbóż, a ponadto wprowadzany postęp technologiczny i hodowlany podnoszą wydajność produkcji z hektara. Obok wpływu tych tendencji na polski i światowy rynek zbóż w niedalekiej przyszłości, dziś zdaniem ministra na krajowy rynek mocno oddziałuje import zbóż z Ukrainy w ramach unijnego bezcłowego kontyngentu. Niestety, w większości trafi on do Polski zamiast równo do różnych krajów.
To słuszne diagnozy i ocena rynku. Od kilku lat to ten ostatni czynnik, import z Ukrainy, ma mocny wpływ na polski rynek zbóż, kukurydzy i rzepaku, na co od dawna wskazuje Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych. Stanisław Kacperczyk, prezes PZPRZ, od lat wskazuje i zachęca rządzących do kluczowej dla polskich rolników inwestycji – utworzenia Agro Portu. Skrupulatną ocenę polskiego rynku zbóż, szanse i zagrożenia tego rynku dostrzegane przez Stanisława Kacperczyka przedstawimy za tydzień. Jest nadzieja, że Agro Port powstanie, bo minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski właśnie na konferencji w Radzikowie poinformował, że resort podjął decyzję, by utworzyć nabrzeże do obrotu zbożem i że realizacja tego działania rozpocznie się jeszcze w tym roku.
Na konferencji mówiono o rynku zbóż, cenach zbóż, znaczeniu transferowania wiedzy naukowej do praktyki rolniczej, o hodowli roślin, strategii zarządzania narodowymi zasobami genowymi roślin, o znaczeniu doradztwa. Ważne było też pokazanie uczestnikom konferencji trendów i efektów hodowli zbóż oraz polityki w zakresie rozwoju tego rynku z perspektywy USA oraz przykładu, jak rynek zbóż i polityka zagospodarowania nadwyżek ziarna wygląda z perspektywy Francji. Prezentacje na te tematy przedstawili goście z zagranicy: Dr. Jackie C. Rudd z Uniwersytetu w Kansas, który specjalizuje się w hodowli w stanie Teksas i Jean Francois Isambert – prezes grupy ds. zbóż w COPA – COGECA, prywatnie gospodaruje we Francji na farmie o powierzchni 280 hektarów, na której uprawiana jest pszenica, jęczmień oraz rzepak.
Cóż powiedzieć – prezentacje bardzo ciekawe i szerzej opiszemy to niebawem, ale zarówno USA, jak i Francja, to kraje o niewspółmiernie silniejszej od nas gospodarce, z nieporównywalnie lepszą wzorową logistyką i transportem. Z giełdami decydującymi o światowych cenach produktów rolnych.
Szczerze do bólu o problemach rynku zbożowego
Wiesław Gryn – przedstawiciel Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego, na produkcji roślin zna się doskonale i jest pionierem wprowadzania wielu ciekawych i efektywnych nowinek w technologiach uprawy roślin. Jest też szczery do bólu w wypowiedziach, a na konferencji omówił zagadnienia związane z problemami rynku zbożowego w strefie przygranicznej.
– Poproszono mnie o zrelacjonowanie przepływu zbóż z Ukrainy do Polski i Europy – mówi Wiesław Gryn. – Mieszkam przy samej granicy, przy szerokich torach którymi zboże do Polski wpływa. Mogę na początku państwa uspokoić, że przez prawie pół roku importu nie było, ale od dwóch tygodni co najmniej dwa wahadła, tj. ok. 40 wagonów dziennie wpływa.
Jak podkreślał Wiesław Gryn, zabawa w rolnictwo jest droga i niestety małe gospodarstwa z produkcją roślinną nie dadzą rady produkować tanio i zarabiać. Do tego potrzebne są nowoczesne wydajne maszyny, które mogą być optymalnie wykorzystane tylko na dużych areałach. Rolnik z Zamojszczyzny odniósł się do słów ministra o rosnącym potencjale produkcyjnym Rosji i Ukrainy i potwierdził, że to też można obserwować na polskich torach kolejowych, którymi w tamtym kierunku transportowane są olbrzymie maszyny rolnicze, o których największe polskie gospodarstwa mogą tylko pomarzyć. Niestety, na Wschód wyjeżdżają polskie
nawozy.
– Zapomnijcie, że będziemy mieli tańszy azot – podkreślił Wiesław Gryn. – Cały terminal w Zamościu stoi w kolejce. Ciężarówka za ciężarówką wywozi RSM na ukraińskie tory.
Wiesław Gryn podkreślał, że na Ukrainie w ciągu ostatnich 5 lat ma miejsce ciągły dynamiczny postęp technologiczny w rolnictwie. Nasi unijni sąsiedzi też mają przewagę, bo na Słowacji, w Czechach, na Węgrzech i krajach nadbałtyckich średnia powierzchnia gospodarstwa produkcyjnego, to prawie 150 ha. Te kraje też chcą sprzedawać nadwyżki i, jak powiedział Wiesław Gryn – musimy się pogimnastykować, żeby nas nie zgrillowano.
Czy rozwiązaniem dla polskich rolników są grupy producenckie, do których tworzenia zachęcał minister? Tutaj Wiesław Gryn ma odrębne zdanie, poparte doświadczeniem.
– Przez 18 lat prowadziłem niezarejestrowaną, prawdziwą grupę producencką, bez wsparcia państwa i UE, za swoje pieniądze – mówi Wiesław Gryn. – Jest to grupa 90 rolników gospodarujących na ok. 15 tys. ha. Wspólnie kupujemy, wspólnie sprzedajemy, ale niestety, jesteśmy za mali. Jeżeli jadę do dużego odbiorcy i proponuję jako członek zarządu 5-6 tys. t rzepaku, to jestem tyci klient. Przyjeżdża w tym samym czasie dwóch dżentelmenów w złotych łańcuchach (dosłownie), oferują 30 tys. t z Ukrainy i nie chcą od razu pieniędzy lub zali0czki, tylko kontrakt. Takie są realia. Każdy rolnik, który na wschodzie Polski do linii autostrady A2 zasieje rzepak, to co by nie robił, jakby się nie organizował w grupy, to ma problemy z opłacalną sprzedażą.
Przedpołudniową część konferencji podsumował prof. Jerzy Grabiński z IUNG – PIB w Puławach, cytując słowa Jeana Isamberat: „Inni opisują i definiują rolnictwo dla rolników, czas odwrócić tę zależność”.
W popołudniowej części uczestnicy konferencji mogli zwiedzić poletka doświadczalne IHAR – PIB w Radzikowie, m.in. światową kolekcję pszenicy ozimej. Mogli też zapoznać się z pracami badawczymi prowadzonymi przez Instytut w kukurydzy, pszenżycie, soi, grochu i roślinach energetycznych
Marek Kalinowski
na zdjęciu głównym: Wiesław Gryn (fot. Marek Kalinowski)