W ostatnich latach było ich kilka i dziś je przypomnimy, ale w kolejce na polskiej granicy czekają następne. Dlaczego tak się dzieje? Zwykle jest to skutkiem zmian w technologiach uprawy i wprowadzania uproszczeń, ale największy wpływ ma ocieplający się klimat.
Już poznanym, ale stosunkowo nowym zagrożeniem w rzepaku i zbożach jest pałecznica (grzyby Typhula). W rzepaku grzyby są sprawcą zgnilizny rzepakowej, która utrudnia diagnostykę uszkodzeń mrozowych i ocenę przezimowania rzepaku na wiosnę. Wynika to z tego, że zgnilizna rzepakowa objawia się między innymi tym właśnie, że rośliny rzepaku wyglądają jak wymarznięte. Od wymarzniętych roślin, chore na zgniliznę rzepaku różnią się tym, że mają zniszczoną tylko część nadziemną, ale całkowicie zdrowy jest korzeń z włośnikami. Choroba w rzepaku objawia się tzw. papierowatością liści i zamieraniem stożków wzrostu. Liście na wielu roślinach zamierają, a stożek wzrostu częściowo lub całkowicie gnije.
Te same grzyby w zbożach powodują zgniliznę ozimin, na którą najbardziej podatny jest jęczmień ozimy i pszenżyto ozime. W sezonach z dużymi stratami zimowymi roślin, szkody wyrządzane przez pałecznicę i przez pleśń śniegową mogą być mylnie przypisywane mrozom. Grzyb Typhula incarnata powodujący zgniliznę ozimin, objawami na jęczmieniu do złudzenia przypomina pleśń śniegową. Rośliny porażone pałecznicą są szaro zabarwione, a w przypadku typowej pleśni śniegowej rośliny są pokryte białoróżową, watowatą grzybnią.
W natarciu rizoktonioza
Przez duży udział zbóż w strukturze zasiewów, ale też przez to, że rizoktonioza występuje w ziemniakach, kukurydzy, burakach cukrowych w warzywach, kwiatach ozdobnych – rośnie zagrożenie zbóż ostrą plamistością oczkową (rizoktoniozą zbóż). Z badań naukowych wynika, że choroba jest w Polsce obecna na 80% stanowisk, na których uprawia się zboża. Sprawcom ryzoktoniozy sprzyja zachwaszczenie zbóż przede wszystkim miotłą zbożową, ale też fiołkami, tobołkami i tasznikiem.
W gospodarstwach, w których występuje silne zachwaszczenie pól tymi chwastami prędzej czy później pojawi się ostra plamistość oczkowa. Niestety znaczenie tej choroby w zbożach rośnie również przez zmiany klimatu, ale też przez fakt ograniczania fungicydami innych chorób podsuszkowych, przy czym wiele tych fungicydów nie zwalcza właśnie ryzoktoniozy. Najlepszym lekarstwem na ostrą plamistość oczkową jest odpowiedni płodozmian.
Objawy choroby początkowo pojawiają się na pochwach liściowych w postaci plam o ciemnej obwódce i o bardzo wyraźnych granicach. Plamy te są powierzchniowe i mają spiczaste zakończenia. Środek plam jest jasny, a na tych plamach znajduje się często nalot beżowej grzybni oraz małe brązowe struktury przetrwalnikowe grzyba – sklerocja.
Mutuje rdza żółta
Ta choroba jest w Polsce znana, ale przez srogi klimat z mroźnymi zimami przez dziesięciolecia nie wyrządzała większych strat. Niestety ostatnie sezony sprzyjały jej rozwojowi i żółta rdza zaatakowała odmiany uznawane do niedawna za odporne na sprawcę rdzy żółtej. Sprawca choroby grzyb Puccinia striiformis w przeciwieństwie do pozostałych znanych producentom rolnym gatunków rdzy (P. recondita oraz P. graminis) optimum termalne rozwoju osiąga w temperaturach ok. 10°C. W takiej temperaturze kiełkujące zarodniki dokonują penetracji liści. W warunkach sprzyjających rdza żółta poraża całą roślinę, co może powodować straty w plonie sięgające nawet 50–70%. W latach epidemicznego wystąpienia choroby straty mogą sięgać 100%.
Epidemiczna skala występowania rdzy żółtej w ostatnich latach jest skutkiem rozwoju nowych ras rdzy żółtej w Europie. Dotychczas dominujące w Europie rasy pochodzenia europejskiego zastąpiły rasy pochodzenia himalajskiego i naukowcy tym właśnie tłumaczą silne porażanie odmian zbóż dotychczas odpornych na chorobę. W latach 2011–2014 dominującą rasą rdzy żółtej w Europie pochodzenia himalajskiego stał się tzw. typ Warrium (wojownik). Ta zmiana dotyczy także obszaru Polski.
Zmieniła się rdza brunatna
Rdza brunatna jest bardzo ciekawym grzybem zmieniającym swoje przyzwyczajenia, a zatem biologię rozwoju dosłownie na naszych oczach. – W literaturze naukowej sprzed lat można wyczytać, że rdza brunatna potrzebuje do swojego rozwoju dwóch żywicieli. Potrzebuje miodunkę ćmę i potem przenosi się na zboża. Na jednym z tegorocznych szkoleń o to, czy któryś z rolników widział i wie jak wygląda miodunka ćma pytał dr inż. Wojciech Pusz. Odpowiedział wtedy, że tej rośliny się nie spotyka, a jednak rdza brunatna występuje. Dlaczego? Bo grzyb ten obecnie występuje praktycznie tylko na trawach, na zbożach ozimych i jarych.
Rdza przystosowała się do nowych warunków i intensywnego rolnictwa. Rdzawe poduszeczki (skupienia zarodników) pojawiają się na liściach i potem wysypują zarodniki, które mogą rozprzestrzeniać się w promieniu kilkudziesięciu kilometrów i infekować. Po poduszeczce pozostaje niestety rana, która w okresie suszy jest drogą ucieczki wody.
Powraca rdza źdźbłowa
Grzyb będący sprawcą rdzy źdźbłowej przez lata jakby w Polsce nie istniał bo w latach 60. pozbywano się masowo jego żywiciela, którym jest berberys. Zimującą rdzę źdźbłową można zaobserwować po zimie na źdźbłach perzu w postaci czarnych kresek skąd patogen atakuje następnie berberysy, a ze skupień na berberysie zarodniki atakują zboża.
Jeszcze niedawno berberysów prawie nie było, a teraz znów są masowo nasadzane na działkach i w ogrodach. Rdza źdźbłowa ma więc olbrzymią ilość żywicieli. Rdza źdźbłowa zaczyna powracać na pola i może być bardzo poważnym, problemem.
Na granicy choroby stref cieplejszych
Jest jeden patogen zbóż ze strefy cieplejszej, który przy postępujących zmianach klimatu pewnie zawita niedługo w Polsce. Choroba powodowana przez grzyb Dreschlera sorokiniana nie ma jeszcze polskiej nazwy, a i opisanie objawów nie jest łatwe. O tej chorobie również informował w tym roku dr inż. Wojciech Pusz i nazwał ją zgorzelą siewek występującą w późniejszych fazach rozwoju.
Ta choroba ogranicza kiełkowanie nasion o 25% i powoduje do 30% straty plonów, głównie w zbożach jarych. Choroba przypomina trochę zgorzel podstawy źdźbła, ale objawy nie są ewidentne. Do identyfikacji choroby potrzebne są badania laboratoryjne.
Marek Kalinowski