Rolnicy zmierzający do Hagi z całego kraju wywołali największe utrudnienia drogowe w historii Niderlandów.
Tamtejsze służby drogowe podały, iż w kulminacyjnym momencie, ok. godz. 8:30 rano, korki wywołane przez ciągniki rolnicze miały łączną długość ponad 1100 kilometrów!
A część traktorzystów i tak wyruszyła do stolicy plażami wzdłuż wybrzeża.
- Miejsce zbiórki na jednej z plaż przed wspólnym wyruszeniem w dalszą drogę
Jak podają lokalne media, mimo niewyobrażalnych utrudnień w porze porannego szczytu komunikacyjnego ponad 90% Holendrów popiera protest rolników. I to pomimo, że Holandia ze względu na swoje położenie geograficzne, jest silnie zagrożona skutkami zmian klimatu (1/3 terytorium państwa znajduje się poniżej poziomu morza).
Być może mieszkańcy mają świadomość, że ich ojczyzna jest drugim (po USA) największym eksporterem rolnym na świecie, a tamtejsza gospodarka w znacznym stopniu opiera się na przemyśle rolnym.
Holenderscy rolnicy walczą nie tylko o swoje miejsca pracy - przypominają też, że bez rolnictwa nie ma żywności. Według organizatorów w protestach miało wziąć udział nawet 10 000 rolników z całego kraju, zdaniem policji było ich znacznie mniej. Policja nie interweniowała wobec demonstrantów. Wiadomo o zatrzymanych 2 osobach w związku z przejechaniem ciągnikiem przez płot.
- Protestujący rolnicy muszą przypominać oczywiste prawdy: "Nie będzie farmeów, nie będzie żywności"
Czego domagają się protestujący rolnicy?
Oprócz zaprzestania przedstawiania – ich zdaniem – wypaczonego wpływu rolnictwa na zmiany klimatu, holenderscy rolnicy żądają od państwa m.in.:
- opracowania długofalowej polityki rolnej
- rozwiązania kryzysu azotowego
- zatrzymania dalszej redukcji inwentarza żywego
- zwalczania nieuczciwych umów handlowych
- opłacalnych cen rolnych
- uczciwych, ujednoliconych metod obliczania poziomu emisji dwutlenku węgla
- Organizatorzy protestu spodziewali się nawet 10 tysięcy demonstrujących rolników
zdjęcia: zrzuty ekranu youtube.com
zdjęcie główne: reddit.com