Nocny pożar stadniny koni pod Kościanem
W nocy z 9 na 10 lutego w Piotrkowicach (woj. wielkopolskie) doszło do pożaru wiaty, w której znajdowało się 160 balotów słomy i siana. Ogień szybko się rozprzestrzenił i zagrażał sąsiadującej z wiatą stajni. Budynek ten został nadpalony, ale dzięki akcji ewakuacyjnej żaden koń nie ucierpiał na skutek pożaru.
Podpalacz stadniny w rękach policji
Już kilka dni po zdarzeniu kościańscy policjanci zatrzymali 50-latka, który miał stać za podpaleniem stadniny koni. 50-latkowi postawiono zarzuty uszkodzenia mienia oraz kierowania gróźb karalnych. Prokuratura w Kościanie wystąpiła do sądu o zastosowanie wobec niego trzymiesięcznego aresztu. Sąd na to przystał.
Był areszt, ale więzienia nie będzie
Zatrzymanego 50-latka poddano obserwacji psychiatrycznej. Biegli sądowi po badaniu podpalacza stwierdzili, że w chwili popełnienia zarzucanych mu czynów mężczyzna był całkowicie niepoczytalny. Oznacza to, że podpalacz w czasie dokonywania czynu zabronionego nie był wstanie rozpoznać jego znaczenia czy też kierować swoim postępowaniem.
W związku z pozyskaniem takiej opinii biegłych kościańska prokuratura skierowała do sądu wniosek o umorzenie postępowania.
Czytaj także: 50-latek podpalił stadninę koni. Czy to była zemsta?
50-letni podpalacz zamiast więc trafić za kraty więzienia zamknięty zostanie w szpitalu psychiatrycznym.
Straty właściciela stadniny koni w Piotrkowicach wynoszą około 200 tys. zł.
Michał Czubak
Fot. PSP Kościan