Akcja dokarmiania odbywa się po raz czwarty i w ocenie RDOŚ ma sens, bo z roku na rok mniejsze są odszkodowania wypłacane rolnikom za uprawy zniszczone przez żubry - powiedziała PAP w czwartek wicedyrektor Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Białymstoku Beata Bezubik. W styczniu knyszyńskie żubry dokarmiali leśnicy.
Żubry są pod ochroną. Za zniszczenia, które powodują w rolnictwie można dostać odszkodowanie, o które można ubiegać się w RDOŚ.
Gdy knyszyńskie stado dokarmiano po raz pierwszy, za szkody spowodowane przez żubry (ze stada w Puszczy Białowieskiej i Knyszyńskiej łącznie) wypłacono podlaskim rolnikom 360 tys. zł, w kolejnym roku 337 tys. zł. W 2014 r. było to 298 tys. zł.
Bezubik podkreśla, że zdecydowaną większość szkód powodują żubry knyszyńskie, gdyż w okolicach Puszczy Knyszyńskiej znajduje się dużo wielkoobszarowych upraw rzepaku i to tam zniszczenia są największe. "W Puszczy Białowieskiej w porównaniu do tych szkód, można powiedzieć, że są szkody są znikome" - dodała Bezubik.
Żubry z Puszczy Knyszyńskiej dokarmiane są w tym roku w jednym miejscu. Bezubik tłumaczy, że miejsce wybrano zwyczajowo, bo przychodzą tam zwierzęta. Dokarmianie prowadzi na zlecenie RDOŚ organizacja pozarządowa Pro Habitat. Na karmę RDOŚ przeznaczył 32 tys. zł z własnego budżetu. Żubry dostają w paśnikach sianokiszonkę, buraki, siano, marchew oraz specjalny granulat. W ocenie RDOŚ, zwłaszcza ze względu na łagodną zimę, karmy powinno wystarczyć.
W Puszczy Knyszyńskiej żyje około 120 żubrów. Stado z roku na rok powiększa się. W ostatnim roku przybyło kilkanaście młodych - poinformowała Bezubik. Dokarmianie ma być kontynuowane w kolejnych latach, RDOŚ będzie szukać pieniędzy na ten cel - poinformowała Bezubik.
W sąsiedniej Puszczy Białowieskiej żyje ok. 500 żubrów. One również są od lat dokarmiane przez Białowieski Park Narodowy. Od kilku lat u rolników dodatkowo kontraktowane są też łąki, z których siano jest zostawiane na polanach na zimę, by żubry mogły z niego korzystać. W poprzednich latach pieniądze na ten cel pochodziły z UE, a obecnie z funduszy norweskich. (PAP)