Posłowie opozycji, głównie z Polskiego Stronnictwa Ludowego, obarczali ministerstwo rolnictwa odpowiedzialnością za trudną sytuację na rynku mleka czy ostatnią eksplozję afrykańskiego pomoru świń na Podlasiu, Mazowszu i Lubelszczyźnie.
Posłowie PSL wyliczali problemy, z których rozwiązaniem obecny rząd sobie nie radzi. Wytykali więc 19. ognisko (wówczas) ASF, wożenie padłych świń z Podlasia na Kujawy, niskie ceny skupu mleka i owoców, niewystarczającą pomoc dla rolników – ofiar klęsk żywiołowych. Minister Bogucki odpowiadając wygarnął z armaty: „Do spółdzielni, często kierowanych przez waszych działaczy (…), wysłaliśmy kontrole i wtedy cena od razu wzrastała dwukrotnie, od razu po kontroli. Takie kontrole będą powtarzane, bo rolnicy nie mogą być oszukiwani na tłuszczu, na zawartości białka. A tak się działo, jeżeli chodzi o cenę mleka”.
Retransmisję tego wystąpienia ze zdumieniem oglądali na ostatnim posiedzeniu członkowie Rady Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich. Zastanawiali się, czy to nowa recepta na kryzys na rynku mleka? Proponujemy, aby owe kontrole wspomniane przez ministra Boguckiego, na pierwszy ogień wzięły spółdzielnię w Piątnicy, słynącą z najwyższych cen skupu mleka. Po kontroli rolnicy powinni dostawać tam ponad 3 zł za litr i to będzie prosta droga, aby ceny skupu mleka w Polsce były najwyższe na świecie. Mamy jednak nadzieję, że te słowa to wypadek przy pracy o godz. 1:41 w nocy. Wszak minister Jacek Bogucki pochodzi z Wysokiego Mazowieckiego i dobrze wie, jakie są realia spółdzielczego mleczarstwa.
I jeszcze jedno: w ubiegłym tygodniu napisaliśmy o nieczystych sumieniach myśliwych w sprawie ASF. Wspomnieliśmy o „brudnych” kwitach na zarząd Polskiego Związku Łowieckiego, które krążą po Polsce, ale bynajmniej nie zamierzamy grać tymi kwitami. Niech myśliwi decydują, kto ma kierować ich związkiem. Jednak naszym zdaniem, w pisaniu owych kwitów mieli udział także ci, co głęboko znają realia działalności Polskiego Związku Łowieckiego, a więc chyba i myśliwi. Przyznajemy, że do naszej redakcji dzwonili także autentyczni miłośnicy myślistwa, którzy ani z SB, ani z generałem Kiszczakiem nigdy nie mieli nic wspólnego. Dziś zatem przepraszamy wszystkich myśliwych, którzy poczuli się dotknięci. Podtrzymujemy, że Polski Związek Łowiecki jest, także rolnikom, bardzo potrzebny, pod warunkiem, że będzie brał pod uwagę nie tylko interes swoich członków i że wreszcie ruszy sprawiedliwy system wycen szkód łowieckich. Mamy też nadzieję, że ktoś nam wreszcie wytłumaczy jak rozwiązać problem dzików i ASF. Kupilibyśmy po strzelbie i poszli do lasu, ale nie mamy ani pozwolenia na broń, ani odpowiedniego przeszkolenia, więc pewnie skończyłoby się ustrzeleniem Wróblewskiego albo Kuroczyckiego.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki