– Nasza rozmowa nade wszystko związana jest z Europejskim Forum Rolniczym, które odbędzie się w podrzeszowskiej Jasionce w dniach 1–2 marca. Chcemy jednak, aby najpierw pan wyraził swoją opinię na temat walki z ASF.
– Obecnie, od niedawna, mamy wojnę z ASF. Generalnie jestem przeciwny wojnom. Ale ta z ASF powinna zacząć się wcześniej, pięć lat wcześniej. Wszak przegranie tej wojny może skutkować likwidacją produkcji trzody chlewnej w Polsce – w małych i średnich gospodarstwach. Nie chcę tutaj dokonywać jakiejś personalnej krytyki, bowiem każdy w tej sprawie zawinił i ma coś za uszami. Rozumiem rozgoryczenie rolników, którym utylizowało się zdrowe stada, w tym prośne lochy. Nie rozumiem jednak tych naszych polityków, którzy interweniowali w Brukseli, aby zakazać w Polsce walki z ASF-em, czyli tworzenia strefy wolnej od dzików. Nie ma innej metody jak tworzenie pasa izolacyjnego i ścisłe przestrzeganie zasad bioasekuracji.
– Dlaczego tegoroczne Europejskie Forum Rolnicze jest tak ważne dla polskiego rolnictwa?
– Jesteśmy w przededniu wyborów do Parlamentu Europejskiego, które mogą nieco zmienić układ sił w tym Parlamencie oraz w Komisji Europejskiej. Jesteśmy też w trakcie przeglądu Wspólnej Polityki Rolnej i należy przypuszczać, że nowa Komisja Europejska będzie chciała zmienić radykalnie, czyli po prostu zreformować, Wspólną Politykę Rolną. W tym roku czekają nas też wybory parlamentarne, których wynik zadecyduje, kto przez najbliższe cztery lata będzie sprawował rządy w Polsce. W sumie można śmiało powiedzieć, że jesteśmy akurat w tym momencie, w którym trzeba poważnie, beż żadnej retoryki politycznej, rozmawiać na temat czekających nas zmian w aspekcie funkcjonowania całej Unii Europejskiej – ze szczególnym uwzględnieniem nowej Wspólnej Polityki Rolnej oraz miejscu i roli Polski w tych przemianach. I właśnie wspomniane Forum ma być miejscem takiej debaty, która odbędzie się ponad politycznymi podziałami. Do Jasionki przyjedzie Phil Hogan – komisarz do spraw rolnictwa – postać niezwykle ważna i wpływowa w unijnych strukturach, który, moim zdaniem, i po wyborach do Parlamentu Europejskiego będzie miał w Komisji Europejskiej silną pozycję, ale będzie odpowiedzialny za inne tematy, związane jednak nadal z rolnictwem. Ważnym uczestnikiem debaty będzie też premier Jerzy Buzek – europoseł, w swoim czasie przewodniczący Parlamentu Europejskiego. To jego duży i niekwestionowany autorytet sprawił, że obecnie w Europarlamencie przewodniczy komisji zajmującej się tak kontrowersyjną problematyką, jaką jest rurociąg North Stream 2. A ściślej rzecz biorąc, zagrożeniami dla całej UE, jakie niesie za sobą uruchomienie tego rurociągu. Premier Jerzy Buzek jest również przewodniczącym rady programowej naszej Fundacji. W debacie w Jasionce weźmie udział część ministrów rolnictwa Unii Europejskiej, a wśród nich będzie oczywiście minister Jan Krzysztof Ardanowski. Ta rozmowa o rolnictwie będzie miała też znaczenie dla bieżących spraw politycznych, bowiem wezmą w niej udział również ci politycy, którzy reprezentują opozycję, a ich ugrupowanie miało i ma spory wpływ na życie polskiej wsi. Konkretnie to w podstawowej rolniczej debacie będą uczestniczyli: komisarz Phil Hogan, premier Mateusz Morawiecki oraz prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Rolą komisarza Hogana będzie tutaj także przyglądanie się – z perspektywy zrównoważonego rozwoju wsi i rolnictwa, bo taka wizja będzie nas przez lata obowiązywała – koncepcjom wcielania jej w życie zaprezentowanych przez tych dwóch polityków. I tak, w Polsce potrzebna jest regionalizacja polityki rolnej. Wszak np. rolnictwo w województwie zachodniopomorskim bardzo różni się od rolnictwa funkcjonującego w województwie małopolskim czy też podkarpackim. I nie chodzi tutaj wyłącznie o powierzchnię gospodarstw, ale też o technologie produkcji w nich stosowanych. Na pewno będzie potrzebne wprowadzenie w ramach wspomnianej regionalizacji nowych zasad funkcjonowania rolnictwa na terenach górskich i podgórskich.
– Czyli Jasionka jest otwarta dla wszystkich opcji politycznych, które to widzą przyszłość Polski, a więc i polskiego rolnictwa, w unijnych strukturach.
– Powiem otwarcie: moim zdaniem, polscy rolnicy bardzo skorzystali na wejściu Polski w struktury Unii Europejskiej. I to mimo tego, że w Unii są państwa, których rolnictwo jest w sposób nieuzasadniony uprzywilejowane. Nie jest bowiem dobrze, że farmerzy niemieccy, holenderscy czy też francuscy, otrzymują wyższe dopłaty bezpośrednie od naszych rolników. Będąc ministrem rolnictwa w rządzie premiera Jerzego Buzka, złożyłem stanowisko negocjacyjne, z którego wynikało, że polscy rolnicy powinni mieć takie same dopłaty jak ich koledzy z państw starej Unii. Stało się jednak inaczej, bowiem moi następcy nie byli już tak konsekwentni. Tak. Jesteśmy skazani na nierówną konkurencję, ale polscy rolnicy dobrze dają sobie radę. Jeżeli eksport żywności w ciągu 12 lat zwiększył się dziesięciokrotnie, to jest to zasługą polskich producentów żywności. Moim zdaniem, nasze rolnictwo jest najlepszym pod względem konkurencyjności rolnictwem w Europie. I ten fakt wynika także z decyzji zakupowych zagranicznych konsumentów. Polskie rolnictwo jest też mało schemizowane, a jednym z ważnych jego filarów są produkty regionalne. W tym aspekcie niezwykle ważny jest rozwój rolnictwa ekologicznego. Widoczny jest też wzrost znaczenia małych zakładów przetwórczych. Owszem, na tle starych państw UE Polska ma sporo młodych rolników. Ale to nie znaczy, że nie ma kłopotów z następcami. Niestety, są i dlatego stosunkowo dużo dobrych gospodarstw, szczególnie tych nastawionych na produkcję zwierzęcą, kończy swoją działalność. Poza tym część młodych następców musi czekać na przekazanie gospodarstwa aż do osiągnięcia wieku emerytalnego przez rodziców. Czy aby nie należy się zastanowić nad ponownym obniżeniem granicy wieku emerytalnego dla rolników – do 55 lat dla kobiet i 60 lat dla mężczyzn. Zdaję sobie sprawę, że część tych najmłodszych rolników niepamiętających starych czasów, bo dorastających w okresie przedunijnym i później, może ulec propagandzie typu, że i bez pomocy Unii polskie rolnictwo da sobie radę, że ta Unia nie jest nam potrzebna. To jest bardzo nieroztropne, a wręcz szkodliwe myślenie. Już niedługo brytyjscy rolnicy bardzo odczują negatywne skutki brexitu. Ale szkody wynikające z wyjścia Wielkiej Brytanii z UE odczują też rolnicy z innych państw UE, w tym z Polski. Powiem tak: bez Unii polskie rolnictwo szybko uległoby znaczącej degradacji. To nie znaczy jednak, że nasi rolnicy nie mogą zgłaszać określonych żądań i postulatów związanych choćby z klęskami żywiołowymi. Młodzi rolnicy powinni patrzeć w przyszłość. Bowiem w kontekście przyszłości całego unijnego rolnictwa Wspólna Polityka Rolna powinna się zmienić w tym kierunku, aby łatwiej było unijnemu rolnictwu konkurować na rynkach światowych, zarówno z rolnictwem USA, jak i z rolnictwem z państw szeroko rozumianej Ameryki Łacińskiej. Jednocześnie unijne rolnictwo powinno funkcjonować w ramach koncepcji zrównoważonego rozwoju, ale z uwzględnieniem najnowszych technologii, w tym też tych opartych na szeroko rozumianej cyfryzacji. Tak. WPR wymaga zmian, a moim marzeniem jest, aby to Polak był następcą Phila Hogana, a więc komisarzem do spraw rolnictwa. Wówczas to Polak w życie wcielałby te reformy, które na dalszy pan spychałyby takie instrumenty jak dopłaty bezpośrednie. Bowiem, moim zdaniem, petryfikują stary układ unijnego rolnictwa. A chodzi przecież o to, aby stworzyć równe warunki startu i pracy dla wszystkich unijnych rolników.
– Podczas Europejskiego Forum Rolniczego zostanie wręczona nagroda imienia Józefa Ślisza!
– Tak. Wszak data organizacji każdej edycji Europejskiego Forum Rolniczego związana jest z kolejną rocznicą śmierci marszałka Józefa Ślisza. Ten działacz opozycyjny i przywódca chłopski na trwałe wpisał się w historię najnowszą Polski. Ów przywódca rolniczej solidarności znacznie wcześniej niż inni widział miejsce naszego kraju w Unii – wówczas była to jeszcze Europejska Wspólnota Gospodarcza. Józef Ślisz był w sferze polityki człowiekiem kompromisu a w debacie politycznej szukał tego co wspólne a nie podziałów. Był państwowcem, który widział naszą wieś i rolnictwo w kontekście interesów i potrzeb całego polskiego społeczeństwa – innych zawodów i grup społecznych. W pierwszej edycji tej nagrody trafiła ona do organizacji kierowanej przez polskiego księdza, zajmującej się pomocą humanitarną dla ofiar syryjskiej wojny, szczególnie dzieci, i co najważniejsze, ofiarowującą ową pomoc na miejsce – tam gdzie toczą się działania wojenne. Natomiast w drugiej edycji – nagroda imieniem Józefa Ślisza przypadła Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata, a więc tym, którzy w czasie II wojny światowej pomagali Żydom unicestwianym przez Niemców w ramach Holocaustu. Już niedługo poznamy laureatów III edycji nagrody imienia Józefa Ślisza. Trzeba też pamiętać, że marszałek z Łąki, bo tak też nazywano Józefa Ślisza, był zwolennikiem wytężonej pracy u podstaw wspierającej przemiany cywilizacyjne polskiej wsi, a więc budowę wiejskich dróg, wodociągów, gazyfikację, telefonizację, a także budowę nowych szkół i ośrodków zdrowia. I dobrze by było, aby w tym roku jego nagroda trafiła na polską wieś.
Dziękujemy za rozmowę.
fot. Ireneusz Oleszczyński