Wirus ASF pod Wschową potwierdzony
Na piątek 15 listopada 2019 roku na godz. 11.00 wojewoda lubuski zwołał sztab antykryzysowy w związku z podejrzeniem wystąpienia wirusa ASF w powiecie wschowskim, graniczącym z powiatem leszczyńskim.
– W czwartek 14 listopada Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach przesłał informację potwierdzającą, że u dzika padłego pod Wschową wykryto wirusa ASF – informuje Piotr Walkowski, prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej.
Padły dzik został znaleziony w lesie w gminie Sława w pobliżu drogi wojewódzkiej nr 325, łączącej Tarnów Jezierny – Borowiec.
Oznacza to wprowadzenie stref ASF w tym regionie. Jednak rodzi także ogromne zagrożenie dla tysięcy gospodarstw w woj. dolnośląskim, lubuskim i wielkopolskim. Jest to prawdziwe zagłębię produkcji trzody chlewnej w Polsce.
- Padły dzik zarażony wirusem ASF został znaleziony pod Wschową przy trasie Borowiec – Tarnów Jeziorny:
Zagrożone ASF-em jest ponad 1 mln świń
– W promieniu 50 kilometrów od Wschowy są gospodarstwa, które łącznie utrzymują ponad 1 milion tuczników – podaje Piotr Walkowski. Przypadek ASF-u dzika został znaleziony stosunkowo blisko powiatów słynnych z produkcji wieprzowiny, w tym: leszczyńskiego, rawickiego, gostyńskiego czy kościańskiego.
Strefa ASF będzie dotyczyć powiatów z największą produkcją trzody chlewnej
Zapewne jeszcze w piątek 15 listopada Główny Lekarz Weterynarii wyznaczy strefy ASF objętej ograniczeniami (tzw. strefa czerwona). Ponieważ strefa może dotyczyć 3 województw, to zapewne Inspekcja Weterynaryjna zdecyduje się na wprowadzenie stref posługując się granicami administracyjnymi powiatów.
Wprowadzenie strefy oznacza to poważne restrykcje dla rolników i firm skupujących świnie, gdyż transport świń będzie mógł się odbywać jedynie po uzyskaniu od lekarza weterynarii świadectwa zdrowia oraz uzyskaniu decyzji powiatowego lekarza weterynarii na przemieszczenie świń. Rolnicy utrzymujący świnie na pewno jeszcze raz powinni przypomnieć sobie wszystkie zasady bioasekuracji oraz sprawdzić wszystkie elementy chroniące gospodarstwo przed wirusem.
Czy zostanie wprowadzony model czeski w zwalczaniu ASF
Wprowadzenie strefy oznacza także możliwość odstrzału dzików na większą skalę niż normalnie. Część rolników wręcz postuluje, aby w przypadku ASF pod Wschową zastosować model czeski walki z ASF-em. Czesi po wykryciu przypadków wirusa u dzików w ich lasach zamknęli szczelnie cała obszar i wprowadzili odstrzał praktycznie całej populacji dzików na tym terenie. W operację zostało zaangażowane nawet wojsko.
– To byłoby bardzo dobre rozwiązanie. Ale już raz proponowaliśmy ówczesnemu Głównemu Lekarzowi Weterynarii taki pomysł. Jednak usłyszeliśmy, że nie będą Czesi nas uczyć jak zwalczać ASF. Może ze zmianą na tym stanowisku zmieniło się podejście – mówi prezes WIR.
ASF może się rozprzestrzeniać po Zachodniej Polsce i dojść do Niemiec
Dodaje on także, że obecna kondycja Polskiego Związku Łowieckiego oraz działania środowisk ekologicznych mogą uniemożliwiać realizację polityki znacznej redukcji odstrzału dzików.
Co więcej, lubuskie to województwo o bardzo dużej lesistości. Lasy ciągną się tu miejscami nieprzerwanie aż do Odry i granicy z Niemcami. Oznacza to, że ASF wraz z dzikami może rozprzestrzeniać się dość szybko po zachodniej Polsce i nawet zagrozić produkcji świń w Niemczech.
Jakim cudem nagle dzik z ASF znalazł się pod Wschową?
Niezwykle istotnym pytaniem jest w jaki sposób dzik zainfekowany ASF znalazł się pod Wschową, czyli setki kilometrów na zachód od wcześniejszych przypadków i ognisk. Niektórzy rolnicy podejrzewają, że nie jest to zbieg okoliczności.
– To nie problem przewieźć dzika z wirusem w samochodzie i padłego zostawić go przy drodze. Już wykończono polską hodowlę świń na wschodzie, to teraz czas na zachód – przekonuje jeden z rolników na profilu WIR na Facebooku.
Jednak Piotr Walkowski wskazuje też na inną ewentualność.
– Z ostatnich publikacji wynika, że w wędlinach produkowanych w Rosji znajdowany jest wirus ASF. Dotyczy to w niektórych partiach aż 80% produktów. Podobnie jest z żywnością z Ukrainy. Wystarczy, że któryś kierowca ze wschodnich państw zostawił kawałek kanapki z wędliną w lesie i wirus mógł się zacząć rozprzestrzeniać – wyjaśnia prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej.
Paweł Mikos