Poza tym zagraniczne sieci handlowe na swoje półki wpuszczają podejrzanie tanie produkty z kraju swojego pochodzenia, tak by przede wszystkim ulżyć swoim rolnikom i przetwórcom. Ale w tej grze nie tylko o mleko chodzi. Bowiem podobnie przez wielkie sieci handlowe rolowani są pozostali polscy producenci i przetwórcy żywności. Według ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela, ustawa o nieuczciwej konkurencji, nad którą trwają prace w resorcie, zahamuje uciążliwe praktyki stosowane w sieciach handlowych i tym samym wzrosną dochody polskich rolników i polskich zakładów przetwarzających żywność. Ale kiedy ta ustawa wejdzie w życie? Wszak sam proces jej uchwalania to będzie droga przez mękę. Przecież w obronie wielkiego handlu staną najbardziej wpływowe media oraz firmy zajmujące się praniem ludzkich umysłów. A przekaz tej kampanii propagandowej będzie prosty: pazerny polski chłop, którego Unia wspiera ogromnymi dotacjami chce więcej zarobić i to kosztem supermarketów, w których konsument może kupić tanią żywność. Czyli jak nie będzie supermarketów, to niechybnie głód nastanie. Różnorakie media będą się grzały od tego typu haseł. Znajdą się też liczni zwolennicy wielkich sieci handlowych. Jedni z nich będą mówili, że nie ma co walczyć z wielkimi sieciami, lecz trzeba nauczyć się z nimi żyć. Inni zaś będą wręcz mówili, że sieci to organizacje charytatywne. No cóż, wrzawa będzie okrutna. Sam resort rolnictwa nie zdoła przeforsować niekorzystnej dla wielkich sieci handlowych ustawy. Tutaj odwagą polityczną powinien wykazać się cały rząd i jego polityczne zaplecze. W tej kwestii powinien się wypowiedzieć sam prezes Jarosław Kaczyński. A sojuszników dla wprowadzenia tej ustawy trzeba szukać także w opozycji, także tej pozaparlamentarnej. Na pewno ta sprawa odbije się szerokim echem w Brukseli. I nie będzie ważne to, że Polska należy do grupy tych trzech państw, które nie mają uregulowanych w sposób prawny zasad działań handlu wielkosieciowego. Trzeba się spieszyć, bo będzie za późno. Jeden z uznanych ekonomistów twierdzi, że spadek ceny poniżej 82 groszy netto za litr, to katastrofa dla przeciętnego gospodarstwa zajmującego się produkcją mleka. A taką złą cenę otrzymują już tysiące gospodarstw. Czy czeka je katastrofa? Naszym zdaniem tak. Ale ta cena 82 groszy za litr ma też wymiar optymistyczny, bowiem słyszeliśmy jak jeden z chłopskich działaczy dwa miesiące temu twierdził, że jak cena spadnie poniżej 1 zł i 18 groszy za litr, to niechybnie chłopy będą się wieszać. A przecież obecnie dla ponad 95 procent producentów mleka, taka cena jest nieosiągalnym marzeniem.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki