StoryEditorWiadomości rolnicze

Blokady dróg i pikiety - w całym kraju protestowali rolnicy

03.02.2015., 23:02h
Na większości dróg zakończyły się blokady zorganizowane we wtorek przez protestujących rolników. Protest wciąż trwa na trasie A2 w Zdanach (woj. mazowieckie) i na S19 w Zabłudowie (woj. podlaskie) i może być kontynuowany - jak zapowiadają rolnicy - jeszcze przez kilka dni.

Od poniedziałkowego ranka rolnicy wstrzymują ruch na trasie A2 w miejscowości Zdany w pow. siedleckim (Mazowieckie). We wtorek przed południem drogę blokowało ok. 60 ciągników i maszyn rolniczych. We wtorek późnym popołudniem blokada w Zdanach trwała nadal.

W związku z protestem obowiązują objazdy: dla samochodów ciężarowych trasą Siedlce - Łuków - Radzyń Podlaski - Międzyrzec Podlaski, a dla osobowych drogą Zdany - Zbuczyn.

W godz. 11-12 we wtorek ok. 50 rolników zgromadziło się też na rondzie w Grójcu (skrzyżowanie ul. Armii Krajowej z DK 50). Protestujący przez godzinę przechodzili przez przejścia dla pieszych. W tym czasie ruch odbywał się wahadłowo.

Protesty rolników odbyły się także w zachodniej części woj. mazowieckiego. Ok. dwóch godzin trwała blokada drogi wojewódzkiej nr 577 w miejscowości Topólno koło Gąbina (Mazowieckie), prowadzącej w kierunku Warszawy. Co kwadrans rolnicy przechodzili tam przez przejście dla pieszych i tamowali ruch samochodowy. W blokadzie wzięło udział ok. 70 osób.

Kilkudziesięciu rolników pikietowało w Płocku przed tamtejszą delegaturą Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. Pikietę zorganizowała Rada Powiatu Płockiego NSZZ RI „Solidarność”. W petycji, złożonej w urzędzie, a adresowanej do prezydenta Bronisława Komorowskiego, premier Ewy Kopacz oraz parlamentarzystów PO i PSL, organizatorzy protestu zwrócili się z apelem o "działania zmierzające do naprawy polskiego rolnictwa", podkreślając, iż "opłacalność produkcji rolnej spada z roku na rok".

Jak poinformował PAP rzecznik płockiej policji Krzysztof Piasek, oba protesty - w Płocku i Topólnie - przebiegły spokojnie.

W Podlaskiem ok. 30 ciągników stanęło na drodze S19 w miejscowości Zabłudów na trasie z Białegostoku do Lublina. Pojazdy są oflagowane, na niektórych z nich wiszą transparenty, m.in. "Rząd chroni dzika, nie rolnika". Ciągniki stoją na dwóch pasach, mają być przepuszczane tylko pojazdy uprzywilejowane. Policja wyznaczyła objazdy. Jak powiedzieli PAP późnym popołudniem organizatorzy tego protestu, blokada w Zabłudowie będzie trwała także nocą. Rolnicy rozpalili ognisko, przy którym będą się ogrzewać. Protest ma potrwać pięć dni - zapowiedział wcześniej w rozmowie z PAP jeden z tamtejszych rolników, Marcin Szarejko.

W Łódzkiem protest rolników zorganizowany został na drodze krajowej nr 14 w Łowiczu. Do wczesnego popołudnia na skrzyżowaniu DK 14 z ul. Blich (ok. 1 km od skrzyżowania z DK 92) droga była cyklicznie blokowana przez protestujących.

Kawalkada kilkudziesięciu oflagowanych ciągników przejechała także w południe DK 74 z gminy Biała do Wielunia, powodując niewielkie utrudnienia w ruchu.

O godz. 13 zakończył się protest rolników w Izbicy Kujawskiej, na trasie między Włocławkiem a Kołem, na drodze wojewódzkiej nr 270. To jedyne miejsce w woj. kujawsko-pomorskim, gdzie we wtorek protestowali rolnicy. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, rolnicy nie zorganizowali pikiet w Grudziądzu, Inowrocławiu, Lipnie ani Brodnicy.

Jak poinformował PAP kom. Piotr Janicki, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji we Włocławku, w proteście uczestniczyło ok. 80 rolników, którzy chodzili po przejściu dla pieszych, blokując przejazd samochodom.

We Wrocławiu pod siedzibą Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego manifestowało kilkudziesięciu rolników z NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”, z którymi spotkał się przedstawiciel wojewódzkiej komisji dialogu społecznego. Działacze związku przekazali petycję do premier Ewy Kopacz, w której żądają m.in. dymisji ministra rolnictwa i zmiany zasad obrotu ziemią, która zdaniem protestujących zbyt łatwo staje się własnością obcokrajowców.

Wielkopolska NSZZ RI "S" zorganizowała protest rolników przed siedzibą Starostwa Powiatowego w Gnieźnie. Rolnicy przygotowali petycję do starosty, w której wyrazili sprzeciw wobec lokowania na terenie powiatu wszelkiego rodzaju farm wielkopowierzchniowych. Według autorów pisma, stanowią one zagrożenie dla zdrowia mieszkańców i środowiska, są też nieuczciwą konkurencją dla polskich gospodarstw produkujących wysokiej jakości żywność metodą tradycyjną. Protestujący opowiedzieli się za odbudową rodzimego przemysłu rolno-spożywczego i za wsparciem dla rodzimego handlu.

Również w tym regionie rolnicy zorganizowali blokadę - zatrzymali ruch na drodze nr 12 łączącej Kalisz z Łodzią. Przez pewien czas blokowali też ruch w Marchwaczu, ok. południa kolumną ciągników ruszyli w kierunku Kalisza, wioząc staroście kaliskiemu petycję.

W Kielcach w pikiecie przed budynkiem Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego uczestniczyło ok. 120 rolników. Trzymali transparenty z hasłami: „Rolnicy po raz kolejny zostaną oszukani” i „Dość lekceważenia polskiej wsi”. Protestującym towarzyszyli świętokrzyscy parlamentarzyści PiS. Pikieta trwała ok. 1,5 godz.

Szef NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych w woj. świętokrzyskim Jan Zawisza powiedział PAP, że protestujący chcą zwrócić uwagę rządu na trudną sytuację w sektorach rolnictwa, z których nie ma dochodów; wymienił: produkcję mleka, hodowlę trzody chlewnej i uprawę zbóż. „Rząd musi zmienić strategię w stosunku do prowadzonej od kilku lat polityki, bo małe gospodarstwa w naszym regionie znikną. Gdzie ci ludzie znajdą pracę?” - mówił.

Rolnicy przygotowali petycję do premier Kopacz, którą przekazali wojewodzie świętokrzyskiemu. Jak powiedział PAP koordynator pikiety Michał Cieślak, ustalono, że w najbliższym czasie dojdzie do spotkania przedstawicieli organizacji rolniczych z wojewodą i świętokrzyskimi parlamentarzystami, przedstawicielami wybranych organizacji, na którym będą omawiane główne problemy rolnictwa w regionie.

Protest przed urzędem wojewódzkim odbył się także w Lublinie. Tam pikietowało ok. stu rolników. Trzymali transparenty z napisami: „Stop wyprzedaży ziemi", „Polska ziemia dla polskich rolników" oraz flagi związkowe NSZZ RI "Solidarność".

„Domagamy się rozmowy z premier Kopacz, bo dotychczasowy dialog z ministrem rolnictwa to dialog pozorowany, z którego nic nie wynika. Sytuacja w rolnictwie się pogarsza, rolnikom nic się już nie opłaca" - powiedziała szefowa związku w Lubelskiem Teresa Hałas.

„Wciąż brakuje rozwiązań systemowych. Rynki się załamały. Musimy przywrócić dochodowość w polskich gospodarstwach, nie możemy doprowadzać do ich bankructwa" - mówił przewodniczący NSZZ RI "Solidarność", senator PiS Jerzy Chróścikowski.

Protestujący za pośrednictwem wojewody lubelskiego przekazali petycję do premier Kopacz, w której domagają się rozmów i podjęcia natychmiastowych działań stabilizujących sytuację w rolnictwie. Chcą m.in. „rozwiązań prawnych uszczelniających proces obrotu ziemią", ustawy o sprzedaży bezpośredniej, rekompensat dla hodowców, którzy ponieśli straty na skutek rosyjskiego embarga, ochrony polskiego rynku wieprzowiny, zatrzymania spadku cen mleka w skupie i odejścia od kar za przekroczenie kwot mlecznych, wstrzymania importu zbóż spoza Unii Europejskiej, głównie z Ukrainy.

Po południu w Pyrzycach (Zachodniopomorskie) zakończył się protest, w którym wzięło udział kilkadziesiąt ciągników i maszyn rolniczych. Rolnicy protestowali m.in. przed tamtejszą siedzibą Agencji Nieruchomości Rolnych.

Pikietujący zostawili w urzędzie miejskim petycję do premier Ewy Kopacz. W dokumencie napisano m.in., że "brak długofalowej, perspektywicznej i kompleksowej polityki rolnej i brak dialogu rządu ze środowiskiem rolniczym powodują, że sytuacja w polskim rolnictwie stale się pogarsza, a najważniejsze jego problemy pozostają wciąż nierozwiązane".

Edward Kosmal z zachodniopomorskiej rolniczej "S" mówił wcześniej PAP, że protest jest odpowiedzią na nieprawidłowości w obrocie ziemią rolniczą. Jego zdaniem trafia ona nadal za pośrednictwem podstawionych osób do firm z zachodnim kapitałem. Protestujący zwracają też uwagę, że produkcja rolna w kraju przestała być opłacalna; przykładem jest trudna sytuacja na rynku trzody, a także owoców i warzyw - dodał.

Kosmal zapowiedział, że rolnicy będą protestowali w Pyrzycach także w kolejnych dniach - aż do 9 lutego, gdyż - jak podkreślił - strona rządowa nie rozmawia z rolnikami. (PAP)

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
22. listopad 2024 04:26