Grupa dostawców OSM Kraśnik spotkała się z nami 10 września. Producenci mleka z okolic Kraśnika chcą wiedzieć, co będzie dalej ze spółdzielnią i kiedy odzyskają należne im pieniądze. Martwią się, że wielu zniechęconych dostawców odeszło już do innych odbiorców.
Zaległości
– Pieniądze za styczeń zostały zapłacone w marcu, czyli po terminie. Zarówno po umownym, jak i zwyczajowym – mówi Janusz Pelak. – Za luty wypłata była w kwietniu, za kwiecień w maju. Nie dostałem pieniędzy za marzec oraz od maja do dziś. To w sumie około 5 tys. zł.
– Ja mam niezapłacone za marzec oraz od czerwca do dziś. W sumie 10 tys. zł – wylicza Leszek Igras. – Rozmawiałem z prezesem w tej sprawie dwa razy. Obiecywał spłatę przynajmniej części tej kwoty. Czas płynie, a na koncie nie ma żadnego przelewu z mleczarni.
Kolejny zabrał głos Stanisław Piotrowski. Mówi, że jest w podobnej sytuacji. Nie dostał pieniędzy za marzec i kwiecień oraz za ostatnie miesiące. W jego przypadku to w sumie 7 tys. zł. Marian Nagajek informuje, że jemu udało się już część należności odzyskać. – Byłem w trudnej sytuacji finansowej, kupiłem kombajn. Pieniądze za mleko były mi niezbędne. Dostałem 5 tys., 4 tys. spółdzielnia wciąż zalega.
Stanisław Koper jest w trochę innej sytuacji. Mówi, że już w kwietniu zrezygnował z oddawania mleka do OSM Kraśnik, po tym, jak nie dostał pieniędzy za marzec. – I dobrze zrobiłem, bo nie miałbym teraz nawet na opłaty.
Kolejny zabrał głos Stanisław Piotrowski. Mówi, że jest w podobnej sytuacji. Nie dostał pieniędzy za marzec i kwiecień oraz za ostatnie miesiące. W jego przypadku to w sumie 7 tys. zł. Marian Nagajek informuje, że jemu udało się już część należności odzyskać. – Byłem w trudnej sytuacji finansowej, kupiłem kombajn. Pieniądze za mleko były mi niezbędne. Dostałem 5 tys., 4 tys. spółdzielnia wciąż zalega.
- Spółdzielcy obawiają się o losy OSM Kraśnik. – Drastycznie spadła liczba dostawców, zostali głównie ci najmniejsi – mówili podczas spotkania
Stanisław Koper jest w trochę innej sytuacji. Mówi, że już w kwietniu zrezygnował z oddawania mleka do OSM Kraśnik, po tym, jak nie dostał pieniędzy za marzec. – I dobrze zrobiłem, bo nie miałbym teraz nawet na opłaty.
Janusz Pelak opowiada, że znajomy z lubelskiej Izby Rolniczej umożliwił mu krótką rozmowę z ministrem rolnictwa Janem Ardanowskim. – Mówił, że ministerstwo nie ma możliwości, aby interweniować w sprawach dotyczących własności spółdzielczej. Powinniśmy sami oddolnie próbować coś zmienić. Obawiam się, niestety, że to mało realne.
Obecny na spotkaniu Wiesław Latos to członek Rady Nadzorczej spółdzielni od 2015 r., a od wielu lat delegat na walne. Wobec niego spółdzielnia też ma zaległości. – Właśnie dostałem pieniądze za maj. Na resztę czekam.
- – Prezes mija się z prawdą, twierdząc, że spółdzielnia zalega dostawcom tylko za marzec – mówi Janusz Pelak
Wyjaśniał, że spółdzielnia w ostatnich latach głównie przynosiła straty, które były pokrywane z funduszu zasobowego, a ten był uzupełniany z udziałów. Kulał handel, zmieniali się prezesi.
– Ostatecznie bank, który udzielał kredytu, wystąpił o spłatę. Spłacaliśmy po trochu, a gdy został sprzedany zakład w Opolu Lubelskim, kredyt spłaciliśmy w całości. Liczyłem na nowy początek. Jednak gdy na początku tego roku spółdzielnia zaczęła starać się o nowy kredyt obrotowy, nikt nie zgodził się na jego udzielenie. I to mimo spełnienia warunków, polegających m.in. na zwolnieniu części załogi. A odprawy trzeba było zapłacić. Nawet wielomiesięczne. Ktoś kiedyś takie umowy podpisał – mówi Latos.
Pilnujcie swoich spraw
Członek Rady Nadzorczej informuje, że w marcu zgłosił propozycję, aby jednego miesiąca płacić dostawcom za mleko, drugiego pracownikom. Na zmianę. Po to, aby solidarnie ponosić koszty wyprowadzenia spółdzielni na prostą. – Przyjechała Inspekcja Pracy i na tym się skończyło.
Wiesław Latos powiedział też, że w spółdzielni trwa produkcja i sprzedaż, bieżące rachunki są płacone. – Zaległości spółdzielnia ma wobec dostawców. To my kredytujemy zakład mleczarski.
Według jego wiedzy obecne zadłużenie spółdzielni wobec dostawców wynosi ok. 2,3 mln zł, a dzienny skup jest na poziomie ok. 15 tys. litrów. Dla porównania, w ub. roku było to 70–80 tys. litrów dziennie.
Z perspektywy czasu Janusz Pelak uważa, że należało lepiej pilnować swoich spraw w spółdzielni.
– Trzeba pilnować, co się z naszym majątkiem dzieje. W naszym przypadku zaczęło się to właśnie od bierności i niereagowania na sygnały. Bo mówiło się o stratach, ale było to tak przedstawiane, że to nic groźnego, że się inwestuje, że są pomysły na rozwój. A jest, jak widać.
- Prezes Grzegorz Piątek uważa, że gdy spółdzielnia wyjdzie na prostą, wróci część dostawców
Rolnik jest zdania, że w obecnej sytuacji spółdzielni najlepszym rozwiązaniem byłoby znalezienie partnera w dobrej sytuacji finansowej, który by zakład przejął. – Póki koniunktura na mleko jest w miarę dobra. Bo ja się poważnie obawiam, że nawet jeśli spółdzielnia ten kredyt dostanie, to nie poradzi sobie finansowo z jego obsługą.
Prezes ma nadzieję
Grzegorz Piątek jest prezesem OSM Kraśnik od lipca ub. roku. Rozmowę z nami rozpoczyna od wyraźnej deklaracji. – Pieniądze zostaną dostawcom zapłacone – zaznacza Piątek.
Następnie przechodzi do wyjaśnienia, jak doszło do tej sytuacji. Według naszego rozmówcy zaległości wzięły się z konieczności wypłaty odpraw dla pracowników.
– Nawet 8-miesięcznych. Takie zapisy znajdowały się w układzie zbiorowym z 1995 r. Druga sprawa to zablokowanie kredytu przez BGŻ bez podania przyczyn. Gdy zostałem prezesem, sytuacja w kwestii linii kredytowej już tak wyglądała, ale ani ja, ani Rada Nadzorcza wcześniej o tym nie wiedzieliśmy. Do stycznia udawało mi się wynegocjować przedłużenie finasowania, jednak w styczniu kredyt stał się wymagalny. Został spłacony po sprzedaniu zakładu w Opolu. Utrzymywanie tam produkcji ostatniej zimy, to także był potężny koszt, który nie pozostał bez wpływu na sytuację – tłumaczy prezes.
Prezes zaznacza, że to przyczyny bezpośrednie i mówi, że aby wyjaśnić i zrozumieć w pełni obecną sytuację spółdzielni, należałoby się cofnąć w przeszłość.
– Nie wnikam w tym momencie, w to wszystko, co działo się tu we wcześniejszych latach. To – łagodnie rzecz ujmując – temat rzeka. Wspomnę tylko może o zupełnej bierności, jeśli chodzi o fundusze unijne. Gdy takie mleczarnie z regionu jak Krasnystaw, Ryki, Piaski czy Bieluch modernizowały się, budowały swoje marki i zdobywały rynki wykorzystując te środki, tutaj nic takiego niestety się nie działo – wyjaśnia Piątek.
Co do zaległości wobec dostawców, prezes kwestionuje słowa naszych rozmówców dotyczące tego, za jakie miesiące pieniądze za mleko nie zostały jeszcze wypłacone.
– Jeśli ktoś opowiada, że od marca ma niepłacone, to nie jest to prawda – mówi Grzegorz Piątek. – Z zawieszeniem opłaty za marzec – za zgodą części dostawców – chodziło o to, aby odzyskać VAT. Pozostałe miesiące są płacone – twierdzi.
Prezes informuje, że łączne zaległości wobec dostawców wynoszą obecnie ok. 2 mln zł.
– Gdybyśmy nie płacili od marca, to tych zaległości byłoby 12 mln a nie 2 mln – mówi. I dodaje, że ta druga kwota może być już niższa. – Żyjemy z tego, co sprzedamy, więc praktycznie po każdej wpłacie, każdego dnia, spłacamy kolejnych dostawców. Przy czym staramy się, aby w pierwszej kolejności byli to ci drobniejsi, bo oni żyją z miesiąca na miesiąc. Więksi mają większą możliwość manewru – tłumaczy.
Piątek informuje, że spółdzielnia poza zobowiązaniami wobec dostawców nie ma długów bankowych, hipoteka nie jest obciążona.
– W tej chwili jest w spółdzielni ciężki okres, ponieważ szukamy finansowania bankowego. W ciągu dwóch tygodni (rozmawialiśmy 11 września – dop. red.) powinna być znana decyzja w sprawie linii kredytowej. Jeśli kredyt zostanie przyznany, to w ciągu ok. miesiąca od tego momentu wszystkie zaległości wobec dostawców zostaną jednorazowo spłacone – obiecuje nasz rozmówca.
Natomiast jeśli kredytowania nie będzie, zakład wejdzie w okres restrukturyzacji. Prezes tłumaczy, że dla spółdzielni oznaczałoby to m.in. zabezpieczenie przed ewentualnym wnioskiem o upadłość. Dałoby to zakładowi oddech i możliwość uzyskania lepszych wyników finansowych, a w konsekwencji uzyskanie kredytu.
– Dla dostawców sytuacja byłaby zbliżona do obecnej. Spłata zaległości następowałaby stopniowo, w zależności od wpływów do kasy spółdzielni – mówi prezes. Nie wyklucza on też trzeciego wariantu rozwoju sytuacji, czyli połączenia z silnym spółdzielczym partnerem. Mówi, że takie rozmowy trwają, nie wymienia nazwy partnera.
Grzegorz Piątek mimo skomplikowanej sytuacji jest dobrej myśli.
– W innej sytuacji by mnie tu nie było. Wierzę, że gdy spółdzielnia wyjdzie na prostą, wróci też część dostawców. Takie deklaracje do nas docierają. Tym bardziej, że nikomu nie robiliśmy problemu z natychmiastowym rozwiązaniem umowy, bez trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia – dodaje prezes Piątek.
Krzysztof Janisławski