Jak informuje rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Kielcach sędzia Monika Gądek-Tamborska, oskarżony Marian D. został uznany za winnego popełnienia zarzucanego czynu stanowiącego przestępstwo z art. 586 Kodeksu spółek handlowych („Kto, będąc członkiem zarządu spółki albo likwidatorem, nie zgłasza wniosku o upadłość spółki handlowej pomimo powstania warunków uzasadniających według przepisów upadłość spółki – podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”) i została mu wymierzona kara grzywny w wysokości 200 stawek dziennych, przy ustaleniu wysokości jednej stawki dziennej na kwotę 20 zł.
Sąd uniewinnił oskarżonego od zarzutu popełnienia przestępstwa zarzucanego mu w punkcie II aktu oskarżenia, tj. przestępstwa z art. 302 § 1 Kodeksu karnego („Kto, w razie grożącej mu niewypłacalności lub upadłości, nie mogąc zaspokoić wszystkich wierzycieli, spłaca lub zabezpiecza tylko niektórych, czym działa na szkodę pozostałych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch”).
Rozpoczęło się
w 2007 roku
Zakończony proces to efekt zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, jaki w czerwcu 2011 r. złożyło w Prokuraturze Rejonowej w Jędrzejowie 88 dostawców tuczników. Podpisali się pod nim rolnicy z województw łódzkiego i świętokrzyskiego, którym upadłe zakłady w Jędrzejowie od końca 2007 r. nie zapłaciły za odstawione tuczniki. Pozywający dostawcy oskarżyli Mariana D. i jego syna Michała D., którzy byli głównymi udziałowcami Euroubojni, o działania na niekorzyść wierzycieli oraz naruszenie przepisów prawa handlowego dotyczących zgłaszania upadłości. Prokuratura uznała zarzuty za zasadne i skierowała do Sądu Rejonowego w Jędrzejowie akt oskarżenia przeciwko Marianowi D. i Michałowi D. Obaj zostali oskarżeni o to, że w okresie od 2 do 30 czerwca 2008 r., mając świadomość, że majątek spółki nie wystarcza na pokrycie zobowiązań wobec wierzycieli, nie złożyli wniosku o upadłość. Marianowi D. prokuratura zarzuciła również, że jako prezes zarządu, świadomy niewypłacalności firmy, zaspokoił roszczenia jedynie jednego wierzyciela, działając na szkodę pozostałych.
Tym spłaconym w kwietniu 2008 r. wierzycielem była spółka-matka Euroubojni, przedsiębiorstwo PPHU Duda Bis w Sosnowcu, którego Marian D. także był udziałowcem. Bankrutująca spółka-córka spłaciła spółce-matce długi z tytułu budowy ubojni w Jędrzejowie opiewające na 35 mln zł! By to uczynić, prezes zamiast ogłaszać upadłość, podniósł kapitał zakładowy Euroubojni do wspomnianej kwoty.
Tymczasem jędrzejowska ubojnia już w drugiej połowie 2007 r. zalegała z płatnościami za tuczniki. Jak przed sądem zeznawali rolnicy, zakład wciąż domagał się świń, ale płacił za nie z opóźnieniem, potem w ratach, aż wreszcie w ogóle przestał płacić. Zniecierpliwieni dostawcy w 2008 r. wystąpili z wnioskiem o upadłość nierzetelnego kontrahenta. Mimo postępowania upadłościowego i kolejnych procesów z powództwa cywilnego rolnikom do dziś nie udało się odzyskać należnych pieniędzy. Każdemu z nich Euroubojnia zalegała z wypłatą od kilkunastu do kilkudziesięciu, a niektórym nawet ponad 100 tysięcy złotych.
Nie chodziło o pieniądze
W zakończonej w jędrzejowskim sądzie sprawie karnej nie chodziło już jednak o pieniądze. Oszukani hodowcy trzody domagali się jedynie uznania właścicieli firmy za winnych świadomego łamania prawa i krzywdzenia ludzi. Zadośćuczynieniem miał być dla nich wyrok, który uniemożliwiłby pozwanym przedsiębiorcom zarządzanie kolejnymi firmami i wpędzanie w przyszłości w tarapaty innych rolników. Sąd uznał jednak, iż Marian D. złamał tylko prawo spółek handlowych, gdyż nie zgłosił w porę upadłości firmy. Zarzut z art. 302 § 1 Kodeksu karnego, iż działał na szkodę wierzycieli, nie został, zdaniem sądu, udowodniony.
Prokuratorzy badali również, czy szefowie Euroubojni dopuścili się oszustwa wobec rolników. Nie dopatrzyli się jednak złamania prawa, bo gospodarze częściowo zostali spłaceni (otrzymali niewielkie sumy), a zgodnie z polskim prawem, jeśli jest wola spłaty zobowiązań, nie można mówić o oszustwie.
Biedny bankrut
Na pierwszym przesłuchaniu w styczniu 2011 r. oskarżony prezes Euroubojni zażądał przydzielenia mu obrońcy z urzędu, gdyż jak stwierdził… nie stać go na opłacenie adwokata. Wyjaśnił, iż jego pobory zajmuje komornik i pozostawia mu na utrzymanie 1000 zł. W świetle tych zeznań wątpliwości budzić mogą możliwości ściągnięcia zasądzonej grzywny.
Marian D. twierdził również, iż jest bardziej poszkodowany niż rolnicy, gdyż oni stracili tylko część dochodów, zaś on… dorobek całego życia. Przyznawał się tylko do zarzutu niezgłoszenia upadłości, tłumacząc się nieznajomością przepisów. Chciał ponoć ratować firmę i szukał inwestora. Bankructwo Euroubojni było według niego wynikiem zmowy finansjery i konkurencji, które sprzysięgły się, by doprowadzić go do ruiny.
Proces się przeciągał, gdyż złożyć zeznania musiało aż 88 świadków oskarżenia. Część z nich ze względu na odległe miejsce zamieszkania składało wyjaśnienia w innych sądach, np. w Kielcach czy na Śląsku. Czasu wymagało również opracowanie przez biegłych ekspertyz dotyczących działań i decyzji finansowych podejmowanych w spółce.
Opinie powołanych biegłych podważano, rozprawy odraczano z powodu choroby świadków, pełnomocników czy oskarżonych.
Jak się dowiedzieliśmy w kieleckim Sądzie Okręgowym, ogłoszony w Jędrzejowie w grudniu wyrok nie jest prawomocny, a jego uzasadnienie nie zostało jeszcze sporządzone.
Grzegorz Tomczyk