Dawid Kowalczyk rolnik i producent karpia
Dawid Kowalczyk ze wsi Dziecinów (pow. kozienicki) gospodaruje razem z ojcem na 100 ha, w tym 70 ha pól i 30 ha stawów hodowlanych. Uprawia zboża, kukurydzę i łąki. Utrzymuje 100 sztuk bydła mięsnego rasy limousine, w tym 40 krów mamek. Jest producentem karpia oraz członkiem zarządu Związku Producentów Ryb. W gospodarstwie utrzymywane są także konie zimnokrwiste.
– Mając zarówno hodowlę bydła, jak i ryb, całe posiadane zboże spasamy we własnym zakresie, a część musimy dokupić. Ten teren nie słynie z produkcji karpia, ale nasze gospodarstwo wyspecjalizowało się w tym kierunku. Ostatnie trzy lata były dość dobre dla produkcji karpia, a konkretnie dla naszego gospodarstwa. Bo opłacalność hodowli ryb trzeba oceniać indywidualnie. Wszak są rejony, w których wystąpiły choroby ryb i w tych gospodarstwach obecny, jak i poprzedni sezon były bardzo słabe. Ostatnie trzy lata dały dochód z ryb, jednak jeszcze przez trzy wcześniejsze sezony musieliśmy dołożyć do tej produkcji, ponieważ ryby chorowały. Zatem w tym przypadku bardzo ważna jest zdrowotność. Jestem pełen obaw o obecny sezon, gdyż nie było w zasadzie zimy i ryby nie spały, nie odpoczywały, a były nadmiernie rozruszane, jak na tę porę roku. Ponadto szkodliwe organizmy wodne rozwinęły się w nadmiernej liczbie, co może skutkować chorobami. Bydło mięsne utrzymujemy od 10 lat w systemie ekstensywnym. Matki z cielętami wypuszczamy na pastwiska wiosną, z których korzystają do późnej jesieni. W żywieniu bydła wykorzystujemy również odpady z piekarni brata. Po odsadzeniu buhajki opasamy do wagi ciężkiej, a jałówki zostawiamy na powiększenie stada. Gdy będziemy mieli więcej krów matek, możliwe, że wejdziemy również w sprzedaż odsadków. Wszystko zależy od tego, co będzie się lepiej opłacało. Byki sprzedajemy na rzeź w wadze żywej, gdyż uważam, że jest to bardziej przejrzysty system rozliczenia niż za wagę poubojową. Co do cen żywca wołowego, to uważam, że są dobre i w pełni pokrywają wzrost cen środków do produkcji. Oczywiście mówimy o cenach oferowanych za bydło rasy wybitnie mięsnej, jaką jest limousine, które wzrosły aż do 15 zł za kg poprzedniej wiosny, potem spadły, ale znów zmierzają do tego pułapu. Utrzymujemy też konie zimnokrwiste w liczbie 12 sztuk, których kiedyś było znacznie więcej. Jest to dość uznana hodowla. Naszym największym sukcesem było wyhodowanie wiceczempiona Polski. Nasze konie głównie sprzedajemy do hodowców, a nie na rzeź – powiedział Dawid Kowalczyk.
Andrzej Rutkowski
fot. Pixabay