W województwie lubelskim sołtys Kropiwek w pow. parczewskim znalazł martwe dziki popakowane w worki. Jak się okazało, leżały tam przez tydzień i czekały na transport do zakładu utylizacyjnego. Gdy dziennikarz „Tygodnika” próbował ustalić, kto powinien je zabrać, usłyszeliśmy, że za dziki z lasu odpowiadają leśnicy, a za pozostałe gmina itd. Tak my z ASF nie wygramy. Znów przypomina się stary kawał: „Co najpierw się zbiera, kiedy nadejdzie powódź? Żyto czy owies? Nic. Najpierw zbiera się komisja”. Teraz też zamiast zebrać dziki, szuka się winnego, który rzekomo otworzył worki z padliną, żeby narobić sensacji.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ogłosił wyniki kontroli na rynku masła. Została ona sprowokowana nadzwyczaj wysokimi cenami tego produktu w ubiegłym roku. Przypomnijmy, że w sklepach kostka 200 g kosztowała 8–9 zł. Konsumentów to poruszyło, więc urząd przeprowadził kontrolę. Jak się okazało, zmowy nie było, a ceny poszły w górę, bo taka była sytuacja na światowych rynkach. Ciekawe, że jak na świecie drożeje ropa naftowa i jej ceny idą w górę na stacjach, to nikt nie rozpoczyna kontroli. Przy okazji dowiedzieliśmy się jednak kilku ciekawostek. Jak przyznał Marek Niechciał, prezes UOKiK, okazało się, że jedna z sieci handlowych sprzedawała masło z 65-procentową marżą. Wreszcie ludzie z miasta zobaczyli, że sieci łupią ile wlezie także ich. Do tej pory tę smutną prawdę znali rolnicy i przetwórcy żywności. Nie sposób nie zapytać, czy 65-procentowa marża jest uczciwa. Jesteśmy przekonani, że nie! Czy sieciom nie wystarczyłaby 20-procentowa marża?
Naszym zdaniem, to jeden z objawów nowotworu, który toczy polską gospodarkę. Z jednej strony do cna wysysa krew z dostawców żywności, a z drugiej – żeruje na konsumentach z miasta kupujących żywność. Jak nas wyleczyć z tej choroby?
W zakładach mleczarskich nie tylko w spółdzielniach obniżono znacząco ceny skupu. Są takie firmy, w których mleko od początku roku potaniało o ponad 50 groszy. Była wprawdzie nadzieja, że ten festiwal obniżek zostanie zatrzymany z racji tego, że podrożał tłuszcz mleczny – ceny masła w blokach dochodziły do 21 zł za kilogram. Ale embargo na określone wyroby mleczarskie sprzedawane przez Białoruś do Rosji zrobiło swoje. Obecnie masło w blokach trudno sprzedać po 18 zł za kilogram. Dochodzą do nas informacje, że na polskim rynku – dziwnym trafem – pojawiła się białoruska śmietana, a nawet mleko. Czyżby znowu wykorzystano kanał litewski?
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki