Jak wynika z przedstawionego raportu obszary wiejskie wschodniej części kraju (również w dużej mierze części centralnej) wskazują na niższy poziom rozwoju społeczno-gospodarczego w stosunku do regionów zachodnich. W gminach Polski zachodniej bardziej zaawansowany jest proces dezagraryzacji lokalnej gospodarki, występują bardziej zasobne budżety gmin, społeczeństwo jest młodsze, a warunki mieszkaniowe są korzystniejsze niż na wschodzie kraju.
Z drugiej strony, obok podziału wschód-zachód, występuje także podział obszarów wiejskich na strefy centralne – powiązane z dużymi miastami i strefy peryferyjne położone najczęściej w pobliżu granic województw. Gminy silnie powiązane z dużymi miastami wykazują znacznie większy stopień rozwoju niż rejony odległe od tych centrów. W gminach podmiejskich występuje lepszy rynek pracy, lepsze drogi, bardziej zamożne są nie tylko budżety gmin, ale i gospodarstw domowych.
A oto ważne informacje, jakie można było usłyszeć podczas konferencji z ust dr. hab. Moniki Stanny, prof. IRWiR PAN:
Obszary wiejskie w Polsce stanowią 93% powierzchni kraju i zamieszkuje je blisko 40% ludności.
Ponad 60% ludności mieszkającej na wsi nie ma nic wspólnego z rolnictwem.
Ponad 1/4 gmin ma czas dojazdu do miasta wojewódzkiego dłuższy niż 2 godziny (najdłużej dojeżdżają mieszkańcy Pomorza Środkowego – ponad 3 godziny).
Zaledwie w 1/3 gmin wszystkie sołectwa są skomunikowane transportem publicznym.
Najbardziej „stare” demograficznie jest woj. podlaskie. W jego południowo-wschodnich gminach 1/4 ludności jest w wieku poprodukcyjnym. W relacji do dzieci istnieją tam proporcje 2:1.
W populacji osób na wsi w wieku poprodukcyjnym, co czwarty ma 80 i więcej lat.
Najniższe dochody (poniżej 10 000 zł/rok) osiągają podatnicy PIT w regionie Polski wschodniej, zwłaszcza w rolniczych częściach województw podlaskiego i lubelskiego oraz na obszarach położonych peryferyjnie w stosunku do sieci dużych miast i głównych ciągów komunikacyjnych.
Klienci pomocy społecznej to głównie mieszkańcy obszarów popegeerowskich.
Najwyższe bezrobocie odnotowano w gminach woj. warmińsko-mazurskiego i zachodniopomorskiego.
30% osób składających wnioski o dopłaty bezpośrednie to tzw. młodzi rolnicy (do 40 lat). Relatywnie najmniejszy ich udział (do 20%) występuje na obszarach o najbardziej rozdrobnionej strukturze agrarnej (woj. małopolskie, podkarpackie i świętokrzyskie).
Uczniowie z województw Polski północnej osiągają niższe wyniki z egzaminów kompetencyjnych zarówno w szkole podstawowej, jak i gimnazjum.
Gminy o najniższym udziale dochodów własnych (nieznacznie powyżej 10%), choć zlokalizowane są w różnych województwach, to wszystkie znajdują się na terenie dawnego Centralnego Okręgu Przemysłowego, czyli głównie w woj. świętokrzyskim ale także lubelskim, podkarpackim i na południu woj. mazowieckiego.
Najniższy poziom rozwoju osiągają gminy z woj. podlaskiego, lubelskiego, mazowieckiego, warmińsko-mazurskiego, obrzeży świętokrzyskiego, łódzkiego oraz Pomorza Środkowego.
Najwyższy poziom rozwoju osiągają gminy z obszarów wiejskich wokół Warszawy, Poznania, a także z okolic dużych miast i ośrodków przemysłowych: Krakowa, Opola, Wrocławia, Łodzi, Szczecina, Trójmiasta, Zielonej Góry.
Po przedstawieniu wyników raportu zaproszono do dyskusji m.in. prof. Walentego Pocztę z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, Adama Tańskiego – byłego ministra rolnictwa oraz Wiktora Szmulewicza – prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych. Pierwszy z nich zwrócił uwagę na to, że gospodarstw rolnych w kraju, które rozwijają się i inwestują, jest nie więcej jak 100 tys., zatem w niedalekiej przyszłości będzie jeszcze większy problem z bezrobociem na terenach wiejskich, a z typowego rolnictwa będzie żyło tylko 500 tys. osób. Z drugiej strony, nie ma miejsc pracy poza rolnictwem i ich stworzenie powinno być ważnym wyzwaniem dla polityków, gdyż ludzie nie są w stanie sami dla siebie tworzyć miejsc pracy.
– Obecny system dopłat unijnych nie wspomaga przemian agrarnych na wsi, gdyż każdemu opłaca się trzymać kawałek ziemi, bo z tego tytułu ma jakiś stały dochód i w perspektywie ma tani system ubezpieczeń. Innym problemem obszarów wiejskich jest to, że zakłady przetwórcze poza mleczarniami nie są własnością producentów rolnych i wszystkie dodatkowe wartości, które mogłyby pozostawać na terenach wiejskich, wypływają poza nie, a często poza granice kraju. Jest to spowodowane tym, że system prywatyzacji z lat 90-tych nie doprowadził do tego, że rolnik ma udział w przetwórstwie i ma to dziś ogromny wpływ na rozwój terenów wiejskich – podkreślił Wiktor Szmulewicz. W takim samym tonie wypowiadał się były minister rolnictwa Gabriel Janowski, który również wziął udział w dyskusji. Obaj panowie krytykowali także przepisy krajowe niepozwalające rolnikom prowadzić małej przedsiębiorczości polegającej na przetwarzaniu produktów rolnych i bezpośredniej sprzedaży na rynek lokalny, jak ma to miejsce np. w Austrii.
Andrzej Rutkowski