Jednym z bohaterów tej walki polegającej na przywracaniu normalności jest sołtys wsi Rytel – Łukasz Ossowski, który dowodzi pracą ponad tysiąca ochotników zapewniając im – także dzięki ciężkiej pracy gospodyń – strawę i prowizoryczny dach nad głową. W tej walce ze skutkami nawałnicy pomagają strażacy – zarówno zawodowi, jak i ochotnicy. Cześć im i chwała. Na medal spisują się harcerze, którzy przyjechali także z Warszawy. Tutaj nie ma miejsca na politykę, bo panuje zwykła solidarność, której przez lata nam brakowało. Nie ma też podziału na tych z miasta i ze wsi. Chociaż trzeba zauważyć, że nasi politycy nie zawiedli, bo ogrzali się też w blasku ludzkiej tragedii – zarówno ci z rządu, jak i z opozycji. Gdy wspomniany sołtys wsi Rytel zauważył, że wojsko zbyt późno przyszło z pomocą, bo nie w piątek a dopiero w poniedziałek, zaczęła się polityczna wrzawa. Wszak nie wojska to wina, ale wojewody, który wcześniej nie zwrócił się o taką pomoc – takie głosy było słychać z Ministerstwa Obrony Narodowej. A owe przepychanki zostały mocno nagłośnione przez polityków opozycji, którzy wytykali rządowi nieudolność w tym kryzysie. Krytykowali też panią premier, że za późno odwiedziła tereny dotknięte kataklizmem. A cała Polska mogła zobaczyć jak terenówkę z ministrem Macierewiczem wyciągają z błota poszkodowani mieszkańcy. I jak zwykle, gdy nadejdzie kataklizm zaczynają się dyskusje: czy wprowadzać stan klęski żywiołowej, czy też nie wprowadzać. Ci politycy co obecnie rządzą byli przeciw, a ci z opozycji za wprowadzeniem stanu klęski żywiołowej, który tak na marginesie nigdy w naszym kraju nie został wprowadzony.
Jak panowie z opozycji byli u władzy, to też byli przeciwko wprowadzeniu takiego rozwiązania. Dla nas najbardziej w tej kwestii miarodajna opinia, to ta wygłoszona przez sołtysa Ossowskiego, który opowiedział się za wprowadzeniem stanu klęski żywiołowej. Bardzo ważne jest to, że w obliczu tej tragedii dosyć sprawnie, chociaż były pojedyncze wpadki, zadziałał system ratownictwa – to jest zawodowa i ochotnicza straż pożarna. A przede wszystkim to, że zwykła ludzka solidarność zakopała – szkoda, że na krótko – polityczne podziały w polskim społeczeństwie. Widać to było także w telewizji – zarówno tej rządowej, jak i antyrządowej. Bowiem tematy pod tytułem kolejna polityczna hucpa zeszły na dalszy plan. Zdarzył się taki mały cud – a więc powiedzmy sobie jasno – mamy do czynienia z cudem nad Brdą.
Obyśmy go nie zaprzepaścili.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki
redaktorzy naczelni
Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki
redaktorzy naczelni