Tak się stało, że „Gromada – Rolnik Polski”, w której rozpoczynałeś swą pierwszą pracę, towarzyszyła mi od czasu poznania pierwszych liter, układania z nich wyrazów i pierwszych zdań
Mieszkając na biednej wsi, przy lampie naftowej czytałem „Świerszczyk”, ale przeglądałem też „Gromadę”, którą moi rodzice prenumerowali. Ponieważ w mojej wsi chłopi nie chcieli założyć spółdzielni produkcyjnej to w czasie elektryfikowania dwóch sąsiednich wsi, w których powstały na bazie majątków ziemskich spółdzielnie produkcyjne, za karę moją wieś ominięto. Została ona zelektryfikowana 10 lat później – w 1965 roku. Tak. Sporo w „Gromadzie” było propagandy o osiągnięciach i sukcesach partii i rządu! Lecz były także wartościowe informacje o uprawie, nawożeniu, hodowli i zmianach, jakie następują na polskiej wsi. Z przyjemnością wspominam ostatnią stronę gazety, na której przedstawiane były humorystyczne rysunki pt. „Przygody Antoniego Rybki”.
Minęło prawie 70 lat, upłynęło wiele czasu i wody. A dziś towarzyszy mi co tydzień TPR. Czas najwyższy wspomnieć fakty, które doprowadziły do zacieśnienia mojej współpracy z Tobą, a także ze śp. Wiesławem Nogalem, Andrzejem Radzewiczem oraz całym zespołem redakcyjnym.
Minęło ponad 40 lat. 7 miesięcy przed stanem wojennym, po studiach przychodzi do pracy w redakcji GRP Krzysztof Wróblewski. I zaczyna się kształtowanie jego charakteru u boku Włodzimierza Chećki – redaktora naczelnego gazety. Ponad dziesięć lat później miałem przyjemność poznać pana Chećkę i docenić jego zaangażowanie oraz doświadczenie zawodowe.
Lata 1981–1989 to okres pogłębiającego się kryzysu. W sklepach puste półki, galopująca inflacja, waląca się gospodarka
Rządzący Polską komuniści nie widzą wyjścia z trudnej sytuacji gospodarczej. Dochodzi do rozmów z obozem Solidarności, tzw. słynny „okrągły stół’’. Jest porozumienie i następnie pierwsze częściowo demokratyczne wybory, w wyniku których na premiera rządu wybrany zostaje Tadeusz Mazowiecki. Następują głębokie zmiany systemu społeczno-gospodarczego. Ministrem finansów zostaje Leszek Balcerowicz, który za cel stawia walkę z inflacją. W 1990 roku oprocentowanie kredytów wynosiło około 300% rocznie, wiele firm, w tym przeinwestowane gospodarstwa, bankrutują. Zdarza się, że zadłużeni, także rolnicy, odbierają sobie życie. Sejm likwiduje tzw. Czapy, czyli wojewódzkie i centralne spółdzielcze związki. Spółdzielnie „puszczone” na szerokie wody same musiały pokonywać trudności. Zamknięty eksport na Wschód, otwarty – bo przeważnie bezcłowy – przywóz towarów z Zachodu dodatkowo pogarszał sytuację także i polskiego mleczarstwa.
Zgodnie z ustawą, spółdzielnie w ciągu dwóch miesięcy do 31 marca 1990 roku musiały pod groźbą likwidacji wybrać nowe rady nadzorcze i zarządy. W tej skomplikowanej sytuacji zostałem przewodniczącym rady nadzorczej OSM Koło.
Spółdzielni, w której pełne były magazyny mleka w proszku i masła. Ceny tych produktów gwałtownie spadały, a załogi sprzedawały masło na targowiskach bezpośrednio z samochodu. Dlaczego o tym wspominam? Okazało się, że przekazanie samodzielnego zarządzania spółdzielnią nie rozwiązywało narastających problemów. W niedługim okresie w związku z piętrzącymi się problemami spółdzielcy oddolnie zaczęli się organizować, by utworzyć nową dobrowolną reprezentację krajową, której celem byłaby obrona interesów spółdzielni i rolników – producentów mleka.
W Sannikach koło Łowicza powstała grupa inicjatywna, mająca za zadanie doprowadzenie do powstania krajowej reprezentacji mleczarskiej.
Wybrano komitet, którego przewodniczącym został Andrzej Furmanek, kolejne spotkania odbywały się w siedzibie byłego Centralnego Związku Mleczarskiego przy ul. Hożej w Warszawie, a także w Turku w woj. wielkopolskim. Od pierwszego spotkania i w każdych następnych uczestniczyli redaktorzy „Gromady–Rolnika Polskiego”: Krzysztof Wróblewski, Wiesław Nogal, Andrzej Radzewicz.
Krzysztof Wróblewski czy też Wiesław Nogal byli nie tylko sprawozdawcami naszych spotkań, ale także dyskutantami i doradcami tworzącej się organizacji.
Nie bez problemów, wreszcie Krajowe Porozumienie Spółdzielni Mleczarskich zostało zarejestrowane w sądzie. Trudna sytuacja w branży doprowadziła rolników do organizowania strajków, chociażby słynny strajk pod Mławą, a także strajku „maślanego” w Warszawie, zorganizowanego przez Krajowe Porozumienie, w którym uczestniczyła większość polskich mleczarni. Rozdawaliśmy masło warszawiakom, a także ministrowi rolnictwa, Rządowi. Ponieważ z Belwederu, ówczesnej siedziby prezydenta nikt nie wyszedł na rozmowy z nami, sporo masła pozostawiliśmy na placu Belwederu. Łatwiej było w tym trudnym okresie porozumieć się między spółdzielniami, chociaż było ich w kraju ponad 300 niż obecnie. Po zmianach własnościowych W Gromadzie Rolniku Polskim, Krzysztof Wróblewski i Wiesław Nogal pracowali w „Gazecie Rolniczej”. Następnie powołali spółdzielnię dziennikarską i po porozumieniu z kółkami rolniczymi zaczęli wydawać „Plon”. Ten tytuł wzięli w dzierżawę i wydawali na własny rachunek znacznie powiększając jego nakład.
Po ciężkich perypetiach z właścicielem tego tytułu, zaczęli wydawać „Poradnik Rolniczy”. Zaś ich inicjatywa została masowo poparta przez Czytelników i spółdzielnie mleczarskie.
Mimo wszystkich tych zmian, został zachowany główny kierunek prezentowany przez redakcję, dotyczący zmian na polskiej wsi i jej systematycznego rozwoju. Po 10 lat nadeszło nieszczęście: ciężka choroba Wiesława Nogala była powodem połączenia „Poradnika” z poznańską firmą PWR i tym sposobem utworzył się nowy tytuł „Tygodnik Poradnik Rolniczy”. Wprawdzie poznański wspólnik miał 100 procentowy pakiet własnościowy, lecz to Ty Krzysiu, zostałeś wspólnie z Pawłem Kuroczyckim redaktorem naczelnym TPR.
Zmieniałeś tytuły i zmieniała się forma własności gazety, ale zawsze pozostałeś wierny ideałom rozwoju polskiego przemysłu spożywczego, rozwoju polskiej wsi oraz gospodarującym na niej polskim rolnikom. Nie zmienił się Twój styl i sposoby pracy.
Szczególnie mleczarstwo i jego rozwój było oczkiem w Twoim działaniu. Znany jesteś w każdej polskiej mleczarni, znają Cię tysiące dostawców mleka. Nieobojętny był też dla TPR-u także problem rozwoju trzody chlewnej, owiec czy też opłacalności produkcji rolnej. Twoje, a ostatnio wspólnie pisane z Pawłem Kuroczyckim komentarze, od których zawsze rozpoczynam przegląd gazety, są wyraziste, nie schlebialiście rządzącym, ostro występowaliście w obronie produkcji rolnej. Słabym, pokrzywdzonym staraliście się nieść pomoc. Otwierając każdy kolejny numer gazety, czuję tam Twój oddech.
Cieszę się, że zostałeś wierny ideałom rzetelnego dziennikarstwa. Za Twoją działalność, za ponad 30-letnią znajomość i współpracę w imieniu swoim, ale również dużej rzeszy rolników, serdecznie Ci dziękuję.
Czesław Cieślak
prezes Zarządu Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Kole
Zdjęcie: Archiwum